Płyty Recenzja

Airelle Besson – Try!

Obrazek tytułowy

Papillon Jaune, 2021

Płyta Try! jest drugim autorskim albumem w dyskografii francuskiej trębaczki Airelle Besson i prowadzonego przez nią kwartetu. Poprzednie wydawnictwo, Radio One, ukazało się w roku 2015 i zebrało bardzo pozytywne opinie. Warto na początek przyjrzeć się składowi zespołu, bowiem łączy on ciekawe muzyczne osobowości.

Szwedzka wokalistka Isabel Sörling od lat zaangażowana jest w projekty eksperymentalne i improwizowane. Chętnie bierze udział w działaniach multidyscyplinarnych. Od kilku lat mieszka w Paryżu. Perkusista Fabrice Moreau jest wziętym muzykiem sesyjnym. Ma na swoim koncie prestiżową nagrodę Victoires de Jazz. Pianistę Benjamina Moussaya pamiętają słuchacze z wydawanych przez ECM płyt kwartetu Louisa Sclavisa. W roku 2020 muzyk zadebiutował w monachijskiej wytwórni jako lider, wydając solowy album Promontoire.

Chociaż Try! jest dopiero drugą płytą firmowaną nazwiskiem Airelle Besson, to trębaczkę trudno nazwać nowicjuszką. W trakcie swojej kariery występowała między innymi z Liberation Music Orchestra Charliego Hadena. Jej nazwisko, jako artystki sesyjnej, pojawiało się na albumach innych artystów już od roku 2000. Besson podobnie jak Fabrice Moreau jest laureatką Victoires de Jazz, a także Django Reinhardt Prize.

Try! zawiera jedenaście kompozycji, wszystkie autorstwa Airelle Besson. Album rozpoczyna trzyczęściowa suita The Sound of Your Voice. Podobnie do większości utworów główną rolę odgrywa tu dialog trąbki i wokalu. Liryczny głos Isabel Sörling idealnie komponuje się z trąbką liderki. Fantastycznie wypadają nagrania, w których Benjamin Moussay przesiada się od fortepianu do fender rhodesa. Tu wymienić można środkowy fragment wspomnianego The Sound of Your Voice czy też Angel’s Dance.

Album jest jednak dość różnorodny. Chociaż nie brakuje na nim wpadających w ucho motywów czy też nostalgicznych ballad w rodzaju tytułowego Try!, to kwartet równie chętnie ucieka od eterycznej zwiewności ku formom bardziej otwartym – tu przykładem może być dwuminutowe Patitoune. Muzycy potrafią także kapitalnie połączyć wszystkie te elementy, co najlepiej słychać w Wild Animals. Spędzone z kwartetem Airelle Besson 54 minuty uważam więc za ze wszech miar udane. Na tyle, że do Try! niejednokrotnie już powracałem.

Autor Krzysztof Komorek - Donos kulturalny

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO