Płyty Recenzja

Leszek Możdżer & Musicae Antiquae Collegium Varsoviense – Composites

Obrazek tytułowy

(Warszawska Opera Kameralna, 2023)

Leszek Możdżer nie ustaje w poszukiwaniach nowych środków wyrazu. Preparowanie fortepianu, strojenie go do częstotliwości 432 Hz, komponowanie mszy, występy z chórem czy czerpanie z muzyki dawnej – to dla każdego, kto usiłuje śledzić poczynania artysty, tylko mocny skrót dotychczasowych jego twórczych peregrynacji. Do pokaźnego katalogu formalnych eksperymentów poszukującego Możdżera dołącza za sprawą omawianego tu krążka projekt Composites stworzony we współpracy z Orkiestrą Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej MACV (Musicae Antiquae Collegium Varsoviense).

Pomysł na nagranie Kompozytów zasadza się na tym, by do improwizowanych partii fortepianu (oczywiście we wspomnianym obniżonym stroju) dopisać partytury orkiestry. Łączą się tu więc, jakby to rzec, dwa zdroje – improwizowany i skomponowany, i reakcje – spontaniczne ze świadomymi. Efekt jest barokowy, jednak wyłącznie w znaczeniu ogólnego przeładowania. Owszem, napisane partie orkiestry są próbą ograniczenia spodziewanego chaosu przy nagromadzeniu tylu instrumentów i w założeniu śmiałych elementów improwizacji, nie udaje się jednak uniknąć poczucia pewnego bezładu. I mowa tu nie, bynajmniej, o braku synchronizacji – ta miejscami jest zaskakująca! – a o ogólnej przystępności i logiczności tej muzycznej wypowiedzi.

Zmianę podejścia oferują dwie kompozycje (tu tematy uprzednio napisane, następnie zaaranżowane) – Ballad for Lars i Natalladia, naznaczone znaną i kochaną od lat estetyką „romantycznego” Leszka Możdżera. Mimo tych drobnych ukłonów względem „mainstreamowego” odbiorcy nie sądzę, aby ta propozycja była mu szczególnie dedykowana. Composites to, bądź co bądź, eksperyment, wykorzystujący improwizację, jednak niekoniecznieoznaczający wpisywanie się w gusta zwolenników idiomu jazzowego.

Paradoksalnie, bo mówimy tu o instrumentach dawnych, dużo w tym ujęciu współczesnej muzyki poważnej, stąd obrany przez twórców kierunek zyskać może szczególne u słuchaczy, którym bliżej do takiej właśnie ambitnej materii muzycznej. W kontekście pomysłu na omawiany tu album zastanawia mnie, jakie podejście zastosują muzycy względem tego materiału, grającgo na żywo. Bo przecież skoro do improwizacji dopisano partytury orkiestry, to teraz – o ironio! – fortepian musiałby niejako podgrywać do uprzednio stworzonych partytur, czynić ustalone tematy z niegdysiejszych improwizacji, co może nie wyklucza improwizacji, ale cokolwiek ją zawęża, zmienia nieco wymowę projektu.

Inny kierunek to improwizowanie przez wszystkich na żywo, co zwiększa szanse na formalny chaos, ale przecież nie wyklucza sztuki. Wiele zależy od podejścia do muzyki, a konkretniej – do otwartości na zmiany. Leszek Możdżer zaprasza nas do chwilowego porzucenia oczekiwań w stosunku do znanych nam utartych form muzycznych i, tym samym, oczekiwań względem jego najpopularniejszego twórczego oblicza. A jak eksperyment, to eksperyment, więc i słuchacz musi być tego kompozytu ważnym substratem. Warto się do Leszka Możdżera dostroić.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO