Płyty Recenzja

Lyambiko & WDR Funkhausorchester – Berlin–New York

Obrazek tytułowy

Lyambiko & WDR Funkhausorchester Berlin–New York

Okeh Records / Sony Music, 2019

Berlin–New York to kolejny krążek najpopularniejszej obecnie niemieckiej wokalistki jazzowej Lyambiko. Zawiera wybór przebojów z lat trzydziestych, czterdziestych i pięćdziesiątych w nowych aranżacjach orkiestrowych Maxa Knotha, który współpracował wcześniej między innymi z Ryūichi Sakamoto, Lou Reedem i Matthew Herbertem. Orkiestrę WDR Funkhausorchester poprowadził Frank Strobel.

Ukrywająca się pod pseudonimem Lyambiko Sandy Müller to charyzmatyczna, utytułowana i piękna artystka o korzeniach afrykańskich. Jako mała dziewczynka pobierała lekcje muzyki oraz śpiewu. We wczesnej młodości założyła swój pierwszy zespół folkowo-bluesowy. Prawdziwą solową karierą rozpoczęła dopiero w 1999 roku, gdy zamieszkała w kolebce kultury i sztuki – Berlinie. Odniosła liczne sukcesy w kraju oraz za oceanem. W 2011 roku przyznano jej Echo Jazz w kategorii Najlepsza Wokalistka Roku, zaś album Lyambiko Sings Gershwin z roku 2012 nominowano do tego prestiżowego niemieckiego lauru w kategorii Album Roku. Wokalistka na swoim koncie ma już całkiem pokaźną dyskografię. Do jej najciekawszych płyt należy Saffronia, z 2008 roku, na której oddała hołd Ninie Simone.

Na Berlin–New York główna bohaterka projektu oraz jej producenci zadbali o oryginalność i kreatywne podjęcie tematu. Nad całością unosi się duch starego Hollywoodu. Mamy tu piękne kompozycje musicalowe, przeboje radiowe, niezapomniane utwory należące do Great American Songbook. Piosenki amerykańskie przeplatane są songami zza naszej zachodniej granicy. Artyści rzucają nowe światło na globalne powiązania kultury muzycznej w pierwszej połowie XX wieku. Pochodząca z Tanzanii artystka śpiewa prosto. Choć trzeba przyznać, że jej alt pozbawiony jest zwiewności, lekkości, szlachetności i aksamitnego odcienia, nieco matowa barwa głosu nie ma jednak wpływu na odbiór całości. Lyambiko dobrze wypada na tle wieloosobowej orkiestry.

Na Berlin–New York znalazły się standardy kojarzone z Nowym Jorkiem: September Song Kurta Weilla z 1938 roku, It’s Oh So Quiet Hansa Langa z 1948 roku, Answer Me My Love* Gerharda Winklera z 1953 roku. Z drugiej strony mamy też berlińskie szlagiery: Bei dir war es immer so schön Theo Mackebena z 1938 roku, Die ganze Welt ist himmelblau Roberta Stolza z 1930 roku czy Sommer, See Und Sonnenschein* Gerharda Mohra z 1937 roku.

Odważną decyzją było umieszczenie na albumie niemieckich hitów w oryginalnej wersji językowej. Śpiewanie oraz improwizowanie w języku Goethego nie należy do łatwych. Jest to twardy, mało dźwięczny, niezbyt śpiewny i melodyjny język, rzadko wybierany przez wokalistów jazzowych. Ale w interpretacjach Lyambiko nie razi. Najbardziej jednak spodobał mi się track It’s Oh So Quiet, który kojarzyłem z wykonania Björk z bestsellerowej płyty Post, z 1995 roku. Niemiecka diva zupełnie inaczej potraktowała tę starą piosenkę.

Płyta Berlin–New York to propozycja rozrywkowa. Krążek z szeroką sceną dźwiękową i otwartą przestrzenią. Perfekcyjna gra orkiestry i realizacja nagrania. Kompilacja wybranych szlagierów jest przemyślana. Muzyka na tej płycie jest lekka, łatwa i przyjemna, ale to jej atuty.

Autor: Piotr Pepliński

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO