Płyty Recenzja

Radosne wydarzenia

Obrazek tytułowy

Jeff Goldblum to urodzony showman. Zdecydowanie lepiej znany jako aktor, grający w takich produkcjach jak Jurassic Park czy Dzień Niepodległości. Warto jednak wiedzieć, że Jeff od dzieciństwa był otoczony muzyką jazzową. Ukształtowały go między innymi kolekcja nagrań Errolla Garnera należąca do jego ojca, fortepian w salonie i lekcje gry na pianinie, które Jeff Goldblum zaczął pobierać dość późno, w wieku 14 lat. Nic dziwnego, że jego zainteresowania i uzdolnienia muzyczne prędzej czy później musiały znaleźć swoje ujście. Ale zrobił to w aktorskim stylu – pierwsza koncertowa płyta, nagrana w studiach Capitolu, zgromadziła nie tylko grupę znakomitych muzyków studyjnych, ale również grono śpiewających aktorów, kabareciarzy, po prostu showmanów. Sukces pierwszego krążka doprowadził do nagrania kolejnej płyty tej orkiestry, tym razem w wersji studyjnej.

Obie płyty Jeffa Goldbluma, choć wydane w różnych latach, stanowią pewną całość. To jakby dwie odsłony tego samego wydarzenia. Muszę przyznać, że dawno nie miałem takiej przyjemności ze słuchania muzyki – w zasadzie nieskomplikowanej, skupionej bardziej na zaprezentowaniu nowych, swingujących interpretacji dobrze i mniej znanych utworów, których głównym przesłaniem jest dać radość słuchaczom.

the-capitol-studios-sessions.jpg

Jeff Goldblum & The Mildred Snitzer Orchestra – The Capitol Studios Sessions

Decca, 2018

Jeff Goldblum stworzył orkiestrę złożoną z muzyków sesyjnych znanych mu z produkcji filmowych i z zaprzyjaźnionych wokalistek i wokalistów – będących często również aktorami, także komediowymi. Płyty różnią się między sobą repertuarem i tym, że pierwsza z nich – The Capitol Studios Sessions – jest płytą koncertową, druga natomiast to studyjna odsłona możliwości The Mildred Snitzer Orchestra. Jako wielki fan nagrań „na żywo” muszę przyznać, że zazdroszczę uczestnikom sesji w studiach Capitolu przeżywania tak radosnego wydarzenia. Nie brak tam zabawnych dialogów i sytuacji – po prostu wspólnej zabawy. Aż żal, że płyta nie ma swojej wersji filmowego DVD.

Piękne, solidne, pełne brzmienie orkiestry – wspólne dla obu płyt, i dobrze dobrany zestaw kompozycji nie pozwalają się nudzić zebranemu w studiu audytorium. Płyta live jest bardzo dobrze zrealizowana – czuje się obecność publiczności na sali, czuje atmosferę tego wydarzenia. Drobne nierówności gry orkiestry podkreślają tylko walor autentyczności. Płyta studyjna jest doskonalsza, tak więc każdy z tego zestawu może wybrać to, co woli.

IShouldntBeTellingYouThis.jpg

Jeff Goldblum & The Mildred Snitzer Orchestra – I Shouldn’t Be Telling You This

Decca, 2019

Ciekawe są pianistyczne sola band lidera – samego Jeffa Goldbluma – pianisty „na pół etatu”, ale grającego z dużym wyczuciem i bardzo klimatycznie. Jest oszczędny w dźwiękach, ale za każdym razem idealnie pasuje do wykonywanego utworu. Chyba największe wrażenie zrobiła na mnie jego gra w słynnej Karawanie. Warte zainteresowania są również partie gitary i organów, wyjątkowo często wysuwających się na pierwszy plan. Ostrożny jednak byłbym z wyróżnianiem jakichś pojedynczych osób, wszyscy soliści to solidni rzemieślnicy, może nie ma tu gwiazdorskich czy wirtuozowskich partii – ważniejszy jest jednak klimat zabawy i radość występowania.

Obie płyty są bardzo świeże i bardzo przyjemne do słuchania w każdych okolicznościach. Myślę, że można również spróbować użyć tego zestawu podczas tanecznej zabawy czy jako miłego tła dla towarzyskiego spotkania.

Autor - Jacek Yatzek Piotrowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO