(Shapes of Rhythm, 2023)
Wrocławski kwartet Sneaky Jesus (czy jak sami zapisują swoją nazwę – sneaky jesus) na swojej drugiej płycie kontynuuje zapoczątkowaną trzy lata temu tradycję dedykowania albumów tajemniczym postaciom. Pierwszym, który tego zaszczytu dostąpił, był niejaki Joseph Riddle, a tym razem mamy do czynienia z Chachingiem Taphedem – koreańskim zbiegiem, który rzekomo został pierwszym azjatyckim toreadorem…
Cała ta ekscentryczna otoczka miała na debiutanckim krążku zespołu mieszane przełożenie na jakość materiału. Lwią jego część wypełniała fantastycznie wielobarwna, niemal półgodzinna suita Minneapolis – Police Game utrzymana w stylistyce psycho-free-fusion. Pozostałe utwory rozmywały się nieco w gatunkowych poszukiwaniach, tracąc na sile oddziaływania. Tym razem jest zgoła inaczej, bowiem plastyczna międzygatunkowość w połączeniu ze specyficznym wrocławskim humorem dały nam jedną z najlepszych ubiegłorocznych polskich płyt alternatywnego jazzu. I choć największym nazwiskiem w całym składzie jest bez wątpienia saksofonistka Matylda Gerber, zaskoczeniem może być fakt, że głównymi kompozytorami tego materiału są perkusista Filip Baczyński i gitarzysta Maciej Forreiter.
Zmiana zaczyna się już od dużo większej kreatywności w podejściu do tytułów. Krztusiec, Chiński sprzedawca smażonych kasztanów, Hipotetyczny taras – to przecież wyśmienicie pachnie yassem. Skojarzenie to okazuje się nie do końca chybione, a to za sprawą numeru Pięciu pszczelarzy, w którym Forreiter wyczynia poszarpaną, brudną solówkę przypominającą najbardziej gitarowe momenty Łoskotu. Sekcja gra tu z latynoskim wyczuciem, w którym Baczyński zostawia na chwilę Beniamina Łasiewickiego, by ten samotnie powtarzał człapiący basowy motyw, zagłuszony później zgrabnym perkusyjnym popisem. Gościnnie pojawia się tu Jakub Kurek, trębacz EABS, grający z Matyldą Gerber unisono, dociążając przez to brzmienie utworu.
Wśród gości znajdziemy też ukraińską flecistkę Mariyę Mavko, połowę elektronicznego duetu Kadabra Dyskety Kusaje, która przejmuje rolę wysuniętej na pierwszy plan solistki w Pięknie niemożliwym. Ascetyczna i wycofana gra zespołu robi miejsce na lotny, tęskny motyw, nad którym wisi wschodniosłowiańska melancholia, brzmiąca zupełnie jak nieuświadomiona, znajoma melodia. Każdy kolejny temat jest równie wyróżniający się i wyrazisty. W kontraście do tej fletowej lekkości staje W klatce z bykiem, czyli biorąca długi rozbieg gniewna impresja z rozgrzanym do czerwoności finałem, w którym wydziera się saksofon barytonowy Gerber. Ambientowo-ilustracyjny Spacer po Nadodrzu jawi się jako intro do spowitego cieniami kryminału lub filmu noir. Krztusiec natomiast rozpoczyna się delikatną kotłowaniną perkusji, by przerodzić się w istny dubowy soundsystem poprzecinany ekspresyjną grą saksofonistki. Zdarzają się tu momenty zarówno chilloutowe, jak i bardziej psycho-funkowe, narkotyczne bujanie, które przypomina najwcześniejsze dokonania tria Medeski, Martin & Wood.
Zespołowa wyobraźnia Sneaky Jesus wystrzeliła w górę i poszybowała w przeróżne muzyczne rejony, tworząc dzieło eklektyczne, ale paradoksalnie zaskakująco spójne pod względem rozmachu i plastyczności. Kwartet łączy pozornie wykluczające się rozwiązania w jednym utworze z niebywałą finezją. Zdaje się, że wypracowali na to patent. For Joseph Riddle jako debiut rządziło się trochę innymi prawami – zespół jeszcze nie był pewien swojej formuły, swojego stylistycznego gruntu, ale zalążek tej wysmakowanej wielogatunkowości był już wtedy obecny. Teraz mamy do czynienia z zespołem imponująco pewnym siebie, będącym bardzo odświeżającym zjawiskiem na polskiej scenie. Po raz kolejny – Wrocław górą!
Mateusz Sroczyński