(SJRecords, 2023)
Płyta Daily Things faktycznie może stanowić dobre tło dla codziennych spraw, ale gdyby na tym poprzestać, wówczas nie oddano by jej sprawiedliwości. To nie jest po prostu muzyka tła – jakkolwiek po wielokroć ujmuje nienachalnym urokiem kompozycji i ciepłym współbrzmieniem saksofonu (Tomasz Wendt) i gitary (Szymon Mika).
Saksofonista-lider stawia tu na emocje, ale i oszczędność wyrazu, dzięki temu muzyka zyskuje na komunikatywności i lekkości. To granie niespieszne, powściągliwe, choć słychać w nim konkretny jazzowy nerw (tu duża zasługa Michała Miśkiewicza na perkusji) i potencjał do „odjazdów” w ewentualnym wydaniu koncertowym. Naprawdę zaskakuje mnie smakowitość poszczególnych tematów, a także przemyślany i sprawiedliwy podział odpowiedzialności między muzykami. Wiadomo, punktem centralnym pozostaje tu szlachetny tenorowy saksofon, ale panowie w duchu partnerstwa tworzą własną, bardzo konkretną i konsekwentną brzmieniową bajkę.
Uchylam kapelusza przed gitarzystą, który podejmuje się niełatwej sztuki grania „po swojemu” w obrębie brzmień mocno już zawłaszczonych przez legendy gitary. W otoczeniu pozostałych zdolnych kolegów Szymon Mika wychodzi z tej próby obronną ręką. Tomasz Wendt dzięki temu projektowi, poświęconemu umownie dniom tygodnia i zwykłym codziennym sprawom, wnosi na polski rynek jazzowy (a przynajmniej na moją, być może ździebko nieregularnie odkurzaną półkę rodzimej muzyki improwizowanej) coś zupełnie innego niż głośne festiwale szybkości i alternatywności. To uczciwy, kojący ucho, wręcz zaskakująco dojrzały mainstream, z dużym naciskiem na jakość kompozycji i spójność brzmienia. Zarówno to podejście, jak i warstwa wykonawcza zasługują na uznanie i rekomendację.
Wojciech Sobczak-Wojeński