Płyty Recenzja

ZUOM – Through-glassness

Obrazek tytułowy

(ZUOM, 2023)

Duety saksofonowo-altówkowe należą zdecydowanie do tych rzadszych konfiguracji instrumentalnych, nawet w konwencji swobodnej improwizacji. Saksofonista Tomasz Gadecki, znany z zamiłowania do duetów, postanowił się w taki rzadki układ zaangażować i pod szyldem ZUOM, rozwijającym się jako Zakład Utylizacji Odpadów Muzycznych, improwizuje z altowiolistą Michałem Markiewiczem znanym z NeoQuartet. Jedyny jak dotąd efekt ich współpracy ukazał się w formie cyfrowej (choć planowane jest w przyszłości wydanie płyty w formie fizycznej) 9 marca na Bandcampie. Jest to prawie półgodzinny zapis koncertu ZUOM-u, który odbył się 9 sierpnia 2021 roku w gdańskiej galerii Porysunki.

Olbrzym i Kurdupel, Sambar, współpraca z Krzysztofem Arszynem Topolskim na płycie Choroby pszczół, początkowe wcielenie romansującego z elektroniką Helatone, a nawet taneczno-muzyczny projekt Acoustic Body z Anną Haracz – to wszystko dowody na to, że Gadecki żadnych duetów się nie boi. Można nawet sądzić, że to jego najbardziej naturalna forma muzycznego wyrazu, pomimo obecności w większych zespołach, jak niestety zawieszone (prawdopodobnie definitywnie) psychodeliczne Lonker See, free jazzowe Band A, poświęcone Coltrane’owi trio Awatair i efemeryczna kolaboracja sceniczna z Bartoszem Borem Borowskim oraz Marcinem Świetlickim z ubiegłego roku. ZUOM wydaje się więc naturalną kontynuacją tych ciągot, by dobrać sobie jednego kompana i w ograniczonym składzie eksplorować dźwięki, wyciskając je na wszystkie sposoby ze swoich instrumentów. Nie inaczej jest na Through-glassness.

Jako miłośnik brzmienia altówki, którą w razie konieczności wyboru postawiłbym wyżej od skrzypiec, jestem ukontentowany dźwiękami, które wycina Markiewicz. Obaj panowie korzystają z opracowanego przez siebie systemu improwizowania, który opatrzyli nazwą Improvised Cross-Utilisation (ICU) i efektem tego jest prawdziwy dźwiękowy labirynt, który mimo zdecydowanie klaustrofobicznego charakteru zawiera zaskakująco dużo ciepłych dźwięków. Nagranie zaczyna się jednak od zimnego rzężenia altówki i nieśmiałego ćwierkania saksofonu tenorowego i przez pierwszą minutę jesteśmy świadkami tego, jak obaj panowie próbują się dogadać. Szybko prowadzi to do swego rodzaju instrumentalnej kłótni, w której oba instrumenty zdają się przekrzykiwać coraz szybciej i szybciej, by przejść do granych unisono łagodnych pociągnięć.

Dalej jest tylko ciekawiej. Mnóstwo tu rytmicznego bujania saksofonu na krótkich dźwiękach, które Gadecki przybrudza często przy próbach ich wydłużania. Na pierwszym planie jest gwałtowne piłowanie altówki o różnej dynamice, która do naturalnego ciepła tenoru wprowadza trochę nieprzystępności i wielobiegunowości, uciekając około siódmej minuty nawet w rejony quasi-klezmerskie. Markiewicz nie tylko jednak „rzępoli”, ale potrafi prowadzić krótkie motywy z zalążkami melodii. Doskonale sprawdzają się u niego łagodne i powolne pociągnięcia smyczkiem, które towarzyszą długim, medytacyjnym frazom Gadeckiego. U tego trójmiejskiego saksofonisty bardzo cenię między innymi zamiłowanie do grania w sposób bardzo ambientowy, czasami przechodzący w pełnokrwisty romantyzm. Chyba nie ma nikogo w Polsce, kto improwizowałby w taki sposób. I na szczęście Through-glassness ma też takie momenty. Można więc powiedzieć, że debiutancki album ZUOM-u zawiera prawdopodobnie pierwsze w historii polskiej fonografii ambienty z udziałem altówki.

Podoba mi się też, jak Markiewicz podłapuje te medytacyjne motywy i tworzy trochę duszne, opatrzone bzyczącym, delikatnie jaskiniowym pogłosem elektroniczne drony w drugiej połowie nagrania. Introwertyczne świsty saksofonu oddziałują dzięki temu mocniej na wyobraźnię słuchacza i sprawiają wrażenie głośniejszych, jakby podbitych niespodziewanym echem. Wzmacnia to wspomniany wcześniej klaustrofobiczny charakter tej płyty. Są tu zresztą i niepokojąco na pierwszy rzut ucha brzmiące sonorystyczne poszukiwania, zwłaszcza te altówkowe, ale one nie dominują. Duet odsunął je trochę na bok na rzecz budowania tego niby komfortowego, ale jednocześnie nieco niekomfortowego klimatu, który uważam także za duży atut. Jeśli ma się z tyłu głowy poprzednie projekty Gadeckiego, to przy nich zawarty tu sonoryzm nie jest absolutnie radykalny.

Nie uważam, że jest to wybitna płyta, kolejny klasyk polskiego free improv czy coś takiego, choć w tym roku takie rzeczy ukazują się nadzwyczaj często. Mamy jednak do czynienia z nagraniem bardzo dobrym, a na pewno nieprzeciętnym dźwiękowo, o „ciasnym” klimacie balansującym chwilami na granicy komfortu. Chciałbym, żeby Through-glassness ZUOM-u nie umknęło słuchaczom w gąszczu innych premier i mam nadzieję, że zostanie wydane na CD jeszcze w tym roku. Dla mnie to wydawnictwo jest solidną porcją muzyki abstrakcyjnej, która trafia w moje bardzo osobiste preferencje dźwiękowe i pod koniec roku ma szansę stać się najbardziej niepopularną pozycją w podsumowaniach.

Mateusz Sroczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO