Recenzja

The Art Ensemble of Chicago – We Are On The Edge: A 50th Anniversary Celebration

Obrazek tytułowy

Pi Recordings, 2019

Pięćdziesiąt lat istnienia legendarnej formacji Art Ensemble of Chicago to wspaniała okazja do celebracji. Przy takich okazjach mówi się „piękny jubileusz”. Ten jest piękny w dwójnasób – piękna, okrągła rocznica to jedno, ale ważniejsze, że piękna jest muzyka zawarta na rocznicowym albumie.

Podczas ubiegłorocznego Jazz Jamboree muzycy AEOC pokazali, że mimo 50-letniego stażu na scenie nie idą na kompromisy i nie odcinają kuponów od swoich dokonań z przeszłości. Podobnie jest na tej płycie. Dzieje się tak na pewno między innymi dzięki temu, że grupa jest zasilana przez coraz to nowych, twórczych artystów. Trzeba jednak pamiętać, że filarami zespołu cały czas są muzycy, którzy AEOC zakładali. Jeszcze na początku tego roku było ich trzech – 50-lecie grupy świętuje już tylko dwóch. W styczniu odszedł od nas Joseph Jarman. Pozostali – Roscoe Mitchell i Famoudou Don Moye (78 i 72 lata) – emanują cały czas magiczną energią, która przesądza o wyjątkowości tego kolektywu.

Jubileuszowy album to dwie płyty – studyjna i koncertowa. Są one z jednej strony spojrzeniem na historię grupy i docenieniem spuścizny trzech nieżyjący muzyków oryginalnego kwintetu – Lestera Bowiego, Malachiego Favorsa i wspomnianego już Jarmana. Z drugiej jednak są dowodem na to, że zespół jest nadal niezwykle twórczy, że wciąż trudno zamknąć jego muzykę w jakiekolwiek ramy stylistyczne i że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Słychać to nawet wtedy, kiedy muzycy wracają do utworów z przeszłości, takich jak Chi-Congo 50, Odwalla czy Tutankhamun – robią to w sposób pełen świeżości, podając je w zupełnie nowej formie.

Myślę, że próby gatunkowego zdefiniowana płyty mijają się z celem, i jest to kolejny duży atut tego materiału. Całość zaczyna się rozbudowaną kompozycją Variations And Sketches from the Bamboo Terrace (wokal – Rodolfo Cordova-Lebron), której najbliżej jest chyba do muzyki współczesnej. W kolejnych utworach nie brakuje zarówno starannych aranżacji, jak i zupełnie swobodnych improwizacji, są tu rdzenne afrykańskie rytmy i jazzowy groove, poetyckie melorecytacje i etniczne zaśpiewy, a wszystko w niezwykle ekspresyjnej formie.

Dostajemy solidną porcję muzyki Art Ensemble Of Chicago o bogatym kolorycie, pełnej inwencji, kolektywnej – a więc takiej, którą zespół przez 50 lat pozyskiwał coraz to nowych fanów. Tym albumem nie tyle pokazuje on, że zakończył pięć dziesięcioleci swojej działalności, co daje nam sygnał, że właśnie z impetem wchodzi szóstą dekadę.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 6/2019

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO