Recenzja

Confusion Project – Primal

Obrazek tytułowy

Na albumie Primal trio Confusion Project proponuje niezwykłą opowieść. Najlepiej, aby w pełni skorzystać z jej muzycznej ilustracji stworzonej przez zespół, zgodzić się na wzięcie w niej udziału. Tylko wtedy w pełni można odkryć, jak wiele kryje się w tej muzyce.

Confusion Project to formacja założona w 2013 roku w Gdańsku. W skład zespołu wchodzą Michał Ciesielski – fortepian, Piotr Gierszewski – gitara basowa i Adam Golicki – perkusja. Na swoim koncie mają już trzy płyty. Debiutowali w 2015 roku krążkiem How To Steal A Piano?, następnym był The Future Starts Now, trzeci to Primal, który miał swoją premierę w tym roku. Poza bogatym dorobkiem nagraniowym Confusion Project dużo koncertuje, w Polsce i za granicą.

Zanim zajmiemy się muzyką, warto zwrócić uwagę na sam wygląd płyty. Nie od dziś wiadomo, że kupuje się oczami. Bardzo podoba mi się grafika i sam styl, w jakim okładka i booklet zostały zaprojektowane. Jest to świetny przykład na to, jak można połączyć muzykę z szatą graficzną albumu. Primal to – jak zostaje odkreślone na samym początku spisu utworów na okładce – suita. Słychać, że tak też został nagrany ten materiał. Większość utworów bezpośrednio i płynnie przechodzi w kolejne. Artyści zamieścili opowieść, która została muzycznie zobrazowana. Słuchacz jest świadkiem historii człowieka, który zbiera się na odwagę i wyrusza na poszukiwanie swojego prawdziwego, pierwotnego (angielskie „primal”) ja. Jest to jedna kompozycja podzielona na rozdziały. Co ciekawe, muzycy zalecają, aby słuchacz wcielił się w rolę głównego bohatera i przeżył tę przygodę na swój własny, indywidualny sposób.

Suita składa się z dwunastu niesamowicie zróżnicowanych rozdziałów. Materiał jest w całości autorski, co czyni go jeszcze ciekawszym. The Old Oak – otwierający album – jest krótką zapowiedzią, wprowadzeniem do całości. Nastrojowa ballada na fortepian solo, która attaca przechodzi w tytułowe Primal. Słyszalny jest duży kontrast – Primal jest energetycznym, rytmicznym i niejednorodnym utworem. Na końcu muzycy prezentują słuchaczowi bardzo mocne, wręcz hardrockowe zamknięcie. Trzy utwory, zatytułowane Monologue I, Monologue II, Monologue III, proponują ciekawą odmianę. Są przeznaczone odpowiednio na fortepian solo, perkusję solo i gitarę basową solo.

Utwory są wewnętrznie zróżnicowane, słuchacz nie jest w stanie poczuć się znudzony w żadnym momencie. Muzyka prezentuje cały wachlarz emocji, które mogą towarzyszyć samotnemu wędrowcowi – od nadziei po smutek, zwątpienie, radość oraz spełnienie. Najbardziej podoba mi się Upstream, czyli nastrojowa ballada, w której delikatny temat przechodzi z partii fortepianu do partii gitary basowej. Jej końcówka natomiast zapowiada to, co będzie się działo w następnym, rewelacyjnym The Wind And The Stone. Totalnym zaskoczeniem jest hiphopowy bit na początku, który zostaje modyfikowany w dalszym toku utworu. Muzycy często stosują formę klamrową w poszczególnych utworach – na sam koniec numeru powraca materiał początkowy. Przemyślanym zamknięciem albumu jest The Landscape. Piękna, melancholijna ballada, która melodię czerpie, i poddaje ją modyfikacjom, z otwierającego album The Old Oak.

Dawno nie miałam w rękach tak przemyślanego i świeżego dzieła. Wszystkie elementy, składające się na jedną płytę, są bardzo ściśle ze sobą powiązane. Muzycy prezentują swoją grą najwyższą klasę, są ze sobą świetnie zgrani. Muzyka jest energetyczna, syntetyzująca wiele stylów, pełna nowych koncepcji i niuansów. W dwóch słowach – dzieło kompletne.

autor: Paulina Sobczyk

tekst ukazał się w JazzPRESS 07/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO