Recenzja

Immortal Onion – Ocelot of Salvation

Obrazek tytułowy

Trójmiasto nie od dziś uchodzi za jedno z najważniejszych miejsc na jazzowej mapie Polski. Raz po raz zespoły z tamtego rejonu zaskakują oryginalnością i świeżością podejścia do materii jazzowej. W tę chlubną tradycję brawurowo wpisuje się trio Immortal Onion ze swoją debiutancką płytą Ocelot of Salvation.

Tomir Śpiołek (fortepian), Ziemowit Klimek (kontrabas i gitara basowa) oraz Wojciech Warmijak (perkusja) tworzą muzykę, która tak pięknie wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom. Trudno nawet dookreślić obszar muzyczny, w którym panowie najchętniej się poruszają.

Płytę otwiera nieco nostalgiczne Gestation, prowadzone przez oszczędną partię fortepianu. Uroku całej kompozycji dodaje gęsta perkusja, jakby żywcem wyjęta z zespołów fusion, zwłaszcza tych z lat siedemdziesiątych. W utworze First Steps muzycy znakomicie mieszają rockową wręcz surowość i dynamikę (spowodowaną być może nagraniem całej płyty „na setkę”, bez żadnych dogrywek) z melodyjnością i lekkością. Pokazuje to wszechstronność i bogactwo możliwości, jakimi dysponuje Immortal Onion przy kreowaniu nastroju.

Zaskakuje również klasycyzująca Asthenia, zbliżająca zespół do tak modnej swego czasu stylistyki third stream. Z pojedynczych utworów warto jeszcze również wyróżnić When a Dog Poops on Your Carpet. Bardzo ciekawie narracyjnie zbudowana kompozycja (znalazł się na niej nawet fragment iście… hardrockowy) ze zmienną dynamiką, rytmem i nastrojem. Emocjonalna jazda na krawędzi, wynosząca Immortal Onion na wyżyny rankingu najciekawszych polskich zespołów młodego pokolenia.

Na Ocelot of Salvation udała się Immortal Onion trudna sztuka. W bardzo przemyślany sposób połączyli oni w spójną całość wiele odległych od siebie muzycznych światów. Jest w tym wszystkim wiele nowoczesnego, skandynawskiego jazzu (zwłaszcza spod znaku Esbjörn Svensson Trio), sporo eksperymentu ze strukturą utworów i sposobem komponowania, trochę rockowej energii zagwarantowanej przez dynamiczną sekcję rytmiczną. Całość materiału na Ocelot of Salvation pozostaje jednak bardzo oryginalna, a muzykom udało się wypracować charakterystyczny, nieco metaliczny i ciężki styl. Jest to niewątpliwie muzyka naszych czasów, wiele czerpiąca z tradycji jazzowej, lecz odrzucająca swing i bezmyślne kopiowanie mistrzów. Czapki z głów przed całym składem Immortal Onion i ich muzycznym dzieckiem.

Autor: Jędrzej Janicki

Ten tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 03/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO