Recenzja

Ivan Mazuze – Moya

Obrazek tytułowy

Moya w języku Mozambiku to: wiatr, dusza i duchowe, słowo to może też oznaczać poszukiwanie muzycznych dusz. Album Moya jest soulowym połączeniem tradycyjnej muzyki afrykańskiej i indyjskiej.

Ivan Mazuze to wielokrotnie nagradzany kompozytor i saksofonista pochodzący z Mozambiku. Swą przystań odnalazł w Norwegii. W jego twórczości można dostrzec silną inspirację kulturą afrykańską, w niebanalny sposób łączy on muzykę tradycyjną ze współczesną.

W 1987 roku Ivan rozpoczął studia muzyczne w National School of Music w swojej ojczyźnie. Jego pierwszym instrumentem był fortepianem. Po siedmiu latach dołączył do szkolnej sekcji instrumentów dętych drewnianych, ucząc się jazzu i improwizacji. Mazuze ukończył Wydział Jazzu i Etnomuzykologii na Uniwersytecie Kapsztadzkim w Republice Południowej Afryki, z dyplomem honorowym w dziedzinie studiów jazzowych i kompozycji.

Moya jest czwartym już albumem Ivana Mazuze. To urzekająca fuzja tradycji i nowoczesności. Materiał zaprezentowany na płycie zagłębia się w afrykańską kulturę oraz badania nad muzyką religijną używaną w rytuałach transowych zwanych xikwembu. Muzyka rozpisana została na saksofon, fortepian, perkusję, gitarę, bas, bębny, korę i tablę. Tytułowy utwór tego albumu jest duetem między Mazuze i Ogą Konkovą. Oboje delikatnie poszukują dźwięków, dbając o ciągłą interakcję między saksofonem a fortepianem. Mazuze znajduje odpowiedzi na zakręcone linie pianistyczne Konkovej i razem przywołują na myśl współczesne kompozycje klasyczne.

Tematem otwierającym jest Rohingya – żałobna refleksja nad losem ludności przesiedlonej w 2017 roku ze swojej ojczyzny Mjanma w połudnowo-wschodniej Azji. Utwór o luźnej rytmice, ma charakter medytacyjny i refleksyjny. Na uwagę zasługuje kompozycja Lunde, przedstawiająca całą gamę stylów muzycznych, ukazująca spore umiejętności i łatwość przemieszczania się między nimi przez Ivana Mazuze. Inspiracją dla Lunde była tradycyjna norweska muzyka ludowa odnosząca się do regionu Telemark. W utworze tym daje o sobie znać świetnym solo gitarzysta Bjørn Vidar Solli.

Warta uwagi jest Mantra opowiadająca muzycznie o afrykańskich zwyczajach religijnych różnych wyznań. Utwór łączy w sobie religijną mantrę z fascynującymi instrumentalnymi interakcjami i znakomitą solową partią saksofonu sopranowego Ivana Mazuze. Wemba Wa jest hołdem złożonym kongijskiemu muzykowi Papie Wembie, który miał ogromne znaczenie dla badań kultury afrykańskiej oraz istotnie wpłynął na muzyczny rozwój Ivana Mazuze.

Na Moi Mazuze zebrał świetną grupę muzyków, dzięki którym materiał brzmi spójnie. Duży w tym wkład grającego fenomenalnie na basie afro-beatowe rytmy Pera Mathisena. Majstersztykiem jest też gra perkusisty Raciela Torresa, który rozpala każdy utwór swoją intensywnością. Zachwyca też gitara Solli’ego i wyrafinowana gra Konkovej.

Muzyczny eksperyment Mazuze udał się pod każdym względem. Powstała mieszanka stylów i treści – starych i nowych, połączenie Wschodu i Zachodu.

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 02/2019

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO