Recenzja

Karolina Beimcik – Zorya

Obrazek tytułowy

Pieśni kurpiowskie są ostatnio coraz częściej bazą dla artystów łączących brzmienia muzyki ludowej z jazzową, czego przykładem jest projekt Zorya Karoliny Beimcik, który poza nawiązywaniem do wielokrotnie reinterpretowanej muzyki kurpiowskiej sięga też do zapomnianej muzyki łemkowskiej, a dodatkowo jest głęboko zakorzeniony w mitologii słowiańskiej.

Od razu słychać, że muzyka ludowa staje się dla tej płyty nie tyle motywem przewodnim, co punktem wyjścia. Sama warstwa instrumentalna ściślej dialoguje tu z jazzem aniżeli z kulturą wsi. I tak też właśnie jest z całym materiałem tego albumu, który jest zdecydowanie bardziej jazzowy niż etniczny. Beimcik i jej towarzysze skupiają się przy tym raczej na graniu powściągliwym i lirycznym, zarówno pod względem tempa, jak i innych środków ekspresji. Interpretacja kultury ludowej na nowo odbywa się tu głównie za sprawą rozbudowanych improwizacji.

W warstwie instrumentalnej z pewnością wyróżnia się Michał Jaros na kontrabasie, świetnie improwizujący w utworze Lela i Lado oraz Nisko słonko. Przy fortepianie subtelnie towarzyszy mu niesamowity Jan Smoczyński, zaskakujący w swojej grze jednoczesną lekkością i dramaturgią. I to właśnie pianista odgrywa w tym projekcie kluczową rolę. Zaskakuje niemalże w każdym utworze szeroką gamą interpretacji, właściwie równoważąc pierwiastki ludowe i jazzowe, jednocześnie też wykraczając gdzieś bardzo daleko poza te gatunki. Perkusista Michał Miśkiewicz intryguje w jednym z najpiękniejszych utworów ziemi kurpiowskiej – Zaśweć Niesiondzu, wynosząc na piedestał jego melancholijny charakter, a przy okazji dobudowując do tej prostej miłosnej historii coś więcej. Gdzieś w tle całej tej opowieści znajduje się gitarzysta Rafał Sarnecki.

Całą paletę barw i emocji Zoryi przekazuje intrygujący głos wokalistki – Karoliny Beimcik, która gra na tej płycie także na skrzypcach. Wokal często jest niezbędnym dopełnieniem przekazu utworu, jak na przykład w Lecioły Żurazie czy Newistka. W przypadku pieśni kurpiowskich w głosie wokalistki brakuje jednak manier wykonawczych oraz ozdobników, tak charakterystycznych dla śpiewów tego regionu. Zbyt ciężki i przytłaczający wydaje się wokal w utworze Zaśweć Niesiondzu, który jest przecież jedną z najsubtelniejszych kołysanek kurpiowskich.

Utworem, który wyróżnia się najbardziej jest z pewnością tytułowa Zorya, wymykająca się konwencji przyjętej dla tego projektu. Ta kompozycja zachwyca i porywa improwizacją w warstwie instrumentalnej, a także wokalnej.

Choć Zorya sprawia wrażenie spójnej całości, to jednak mam wrażenie, że czasem staje się zbyt monotonna. Słuchając kolejnych utworów, można odnieść wrażenie, że mimo wszystko są zbyt przewidywalne. Zarówno muzyka łemkowska, jak i kurpiowska to materiał nieoczywisty, dający zatem duże możliwości interpretacyjne, które nie w pełni zostały tutaj wykorzystane.

autor: Katarzyna Nowicka

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 11/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO