Recenzja

Novi Singers – Torpedo

Obrazek tytułowy

Polskie Nagrania / Warner Music Poland, 1970, 2019

Jazzowe grupy wokalne cieszą się w naszym kraju sporym zainteresowaniem. Świadczą o tym wyprzedawane na pniu bilety na występy takich zespołów jak The Manhattan Transfer, New York Voices czy Take 6. Koneserzy tego typu śpiewania powinni jednak poszperać w przepastnych archiwach polskiego jazzu. Można tam znaleźć prawdziwe perełki.

Novi Singers (NOVI w nazwie oznacza New Original Vocal Instruments) – kwartet wokalny, który tworzyli Ewa Wanat, Bernard Kawka, Janusz Mych i Waldemar Parzyński (pierwszy skład), to charyzmatyczni prekursorzy na polskim rynku wykorzystywania głosu jako instrumentu muzycznego. Ich debiutancki koncert w maju 1965 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie wzbudził podziw i zainteresowanie zarówno krytyki jazzowej, jak i zebranej publiczności. Zespół koncertował wielokrotnie na ważnych festiwalach jazzowych w kraju i Europie.

Byli nagradzani w prestiżowych plebiscytach po obu stronach Atlantyku. Zachwycał się nimi miesięcznik DownBeat. W szczytowym momencie byli nawet czołowym zespołem wokalnym świata, porównywanym z amerykańskim triem Lambert, Hendricks & Ross. W swym repertuarze posiadali utwory jazzowe, muzykę klasyczną, tradycyjne piosenki. Śpiewali najczęściej scatem kompozycje autorskie oraz standardy muzyki popularnej. Longplaye Novi Singers Bossa Nova (1967), Novi Sing Chopin (1971), Rien Ne Va Plus (1973) to kamienie milowe polskiej wokalistyki.

Wznowiony właśnie przez Polskie Nagrania w nowej serii Polish Jazz Masters album Torpedo z 1970 roku, podobnie jak debiut fonograficzny zespołu, wypełniony jest wyłącznie własnymi kompozycjami. Sporo na tej płycie odniesień do soulu i funku. Lekkość, pozytywna, młodzieńcza energia, poczucie humoru, zespolenie głosów w jeden symbiotyczny organizm to cechy rozpoznawcze Novi Singers. Na Torpedo kwartetowi akompaniuje znakomity band złożony z najlepszych polskich jazzmanów. Na fortepianie gra sam Adam Makowicz, na perkusji Czesław Bartkowski, a orkiestrą dyryguje Jan Ptaszyn Wróblewski.

Zjawiskowe, innowacyjne rozwiązania harmoniczne oraz intonacyjne wyróżniały Novi. Sprawiały, że szarzyzna i beznadzieja PRL-u choć na chwilę jakby się cofały. Powiew Zachodu, wolności, lepszego świata w niełatwych czasach. Czy warto w XXI wieku sięgać po nagrania Novi Singers? Czy trącą one myszką? Czy to propozycja skierowana tylko do wąskiego grona koneserów oraz adeptów kierunków wokalnych? Oryginalność kwartetu sprawia, że ich albumy się nie zestarzały. Warto odkrywać na nowo legendarne krążki sprzed kilku dekad, piękno zachwycających improwizacyjnych dzieł tego zespołu.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 5/2019

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO