In America to drugi album perkusisty Tomka Grochota w roli lidera i jednocześnie drugi nagrany z udziałem amerykańskiego trębacza Eddiego Hendersona. Jeśli ktoś z Państwa nie kojarzy tego nazwiska, proszę natychmiast sięgnąć do nagrań grupy Mwandishi, której liderem był Herbie Hancock. Trzy płyty nagrane przez ten skład to jedne z najbardziej przełomowych dzieł w historii jazzu, a obok Billy’ego Harta czy Bustera Williamsa to właśnie Henderson stanowił bardzo ważne ogniwo zespołu.
Ponad czterdzieści lat później drogi amerykańskiego trębacza skrzyżowały się z artystyczną ścieżką Tomka Grochota (perkusisty, który zasiadał za bębnami między innymi w zespołach Janusza Muniaka, Leszka Kułakowskiego, Jarka Śmietany, Edyty Geppert i Nigela Kennedy’ego). Pierwszym płytowym efektem ich spotkania był album My Stories, który swoją premierą miał już kilka dobrych lat temu.
Materiał, który znalazł się na In America, powstał niedługo później – w roku 2011 podczas trasy kwintetu Grochota po Stanach Zjednoczonych. Muzycy skorzystali z okazji i nagrali płytę, która jednak światło dzienne ujrzała dopiero w roku 2016. Oprócz Eddiego Hendersona i lidera (który poza zasiadaniem za zestawem zagrał także na kalimbie i darbuce) w rejestracji muzyki wzięli udział: saksofonista Rob Denty, pianista Dominik Wania i grający na kontrabasie Krzysztof Pabian.
Pamiętam, że moim pierwszym wrażeniem po zapoznaniu się z płytą My Stories tuż po jej premierze było coś na kształt zdziwienia: „Jak to? Perkusista nagrywa płytę pełną melodii, bez bębnów wcinających się solówkami w każdy kawałek?”. Podobne odczucia towarzyszą mi przy słuchaniu In America – Tomek Grochot nie ma potrzeby błyszczeć na pierwszym planie i popisywać się umiejętnościami. Uważam to za ogromna zaletę tych albumów, ponieważ wielu perkusistów podczas nagrywania autorskich płyt wpada w pułapkę rekompensowania sobie wiecznego pozostawania w tle innych muzyków – dla samej muzyki bywa to zgubne. Tym razem tak się na szczęście nie stało.
In America to niesłychanie melodyjny album, wypełniony pięknymi tematami (w większości napisanymi przez lidera – tylko jedna z siedmiu kompozycji jest autorstwa Krzysztofa Pabiana). Tomek Grochot jako kompozytor i muzyk wsłuchany jest w klasyczne oblicze jazzu, które w interesujący sposób przekształca po swojemu. Słychać na tym albumie echa największych mistrzów gatunku, ale bądźmy szczerzy – na której płycie nagrywanej współcześnie i mieszczącej się w głównym nurcie ich nie ma? W utworach pobrzmiewają zarówno bopowe, jak i nieco bardziej stonowane, balladowe inspiracje.
Z całą pewnością In America można śmiało rekomendować fanom brzmień sytuujących się blisko tego, co można uważać za korzenie współczesnego jazzowego mainstreamu, ale z zaznaczeniem, że Tomkowi Grochotowi udało się tchnąć w nie własnego ducha.
autor: Rafał Zbrzeski
Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 12/2017