Na inaugurację 14. Wrocławskiego Festiwalu Gitarowego wystąpił Carlos Piñana (Hiszpania) ze swoim najnowszym spektaklem Flamenco Body & Soul. C.S. Impart przeżył kulturalne oblężenie. Próżno było szukać wolnych miejsc na fotelach, jak i przy ścianach i filarach. Carlos Piñana - artysta zaliczany do grona obecnie najlepszych wykonawców flamenco, o czym świadczą liczne nagrody zdobyte na festiwalach poświęconych tej kulturze muzycznej – rozpoczął subtelnie. Delikatne światło, oddalenie artysty od widzów, pojedyncze dźwięki gitary stworzyły liryczny nastrój.
Gdy tylko pojawiła się potrzeba zmiany nastroju Carlos Piñana z wyczuciem to zrobił. Zaprosił na scenę wokalistę Curro Piñanę, tancerkę Nadię Márquez oraz perkusistę Miguela Áengela Orengo. Razem stworzyli ognisty spektakl, w którym nie zabrakło żadnego detalu kultury flamenco. Była muzyka, śpiew, taniec, charakterystyczny strój i zachowanie.
Za każdym razem, gdy Nadia Márquez – niezwykle wyrazista tancerka - wychodziła na scenę zarówno publiczność, jak i muzycy ożywiali się w iście latynoskim stylu. Miało się wrażenie jakby w słowiańskich duszach pojawiła się tęsknota za andaluzyjskim rytmem, wyrażana okrzykami i gwizdami uznania. Ciekawe, czy publiczność w Azji, Ameryce i Afryce, równie ciepło przyjmowała hiszpański projekt Flamenco Body & Soul.
14. Wrocławski Festiwal Gitarowy został widowiskowo rozpoczęty przez Carosa Piñanę z zespołem. W programie festiwalu czytamy, że kolejny mistrz flamenco - Paco de Lucía ma wystąpić w finałowym koncercie 27 listopada. Istnieje duże ryzyko, że Hala Stulecia, podobnie jak C.S. Impart zostanie szturmem zdobyta przez rozentuzjazmowanych fanów flamenco.
Dorota Olearczyk