Wrocław brzmi dźwiękiem gitar doniośle nie od dziś. Cykliczność i regularność brzmienia zapewniają mu m.in. Wrocławski Festiwal Gitarowy, kolejne próby bicia rekordu Guinnessa i kameralne koncerty w Klubie pod Kolumnami. Festiwal gitarowy jest domeną listopadowego Wrocławia, rekordy w ilości gitarzystów grających jeden utwór Jimiego Hendrixa w Rynku to obraz charakterystyczny dla początku maja, zaś kameralne koncerty gitarowe odbywają się w klubie przy pl. Św. Macieja z niemal comiesięczną, cykliczną punktualnością. Regularne spotkania delikatnie i z wyczuciem smaku drążą wrocławską skałę gitarowego brzmienia.
Nie wiem czy powstanie z niej jakiś spiżowy pomnik, ale jak dotychczas pojawiło się na scenie Klubu pod Kolumnami kilku kandydatów do miana gitarowego mistrza.
24 marca w delikatnie oświetlonych wnętrzach klubu wystąpili artyści z kręgu muzyki klasycznej, jazzowej i flamenco. Gdy Anna Pietrzak zapowiedziała Antoniego Tomaszewskiego (stypendystę Prezydenta Miasta Wrocławia), na scenę wpadł czternastoletni gitarzysta z instrumentem w ręku i zanim zdążyliśmy go dokładnie zobaczyć, już grał niełatwe utwory klasyczne z dużą łatwością i wyczuciem frazy. Po nim wystąpił architekt - Jacek Pawlikowski, który okazał się niezłym gitarzystą flamenco.
Gościnnie towarzyszył mu Krzysztof Orłowski- cajon. Po przerwie usłyszeliśmy Artura Lesickiego - gitarzystę jazzowego - współpracującego z wieloma wybitnymi indywidualnościami polskiego jazzu i muzyki rozrywkowej (uczącego we Wrocławskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej) - jako akompaniatora Anny Kłys - uzdolnionej artystki młodego pokolenia. Co więcej, wokalistka była półfinalistką pierwszej edycji programu X-factor (2011), współpracowała z Krzysztofem Kiljańskim. Ciepłą i silną barwą głosu wzbogaciła koncert, jak i płytę Kiliańskiego, nowatorskimi aranżacjami piosenek Jonasza Kofty. Duet zdecydowanie rozluźnił klasycznie usposobioną widownię.
Tego wieczoru w Klubie pod Kolumnami gitara była w służbie klasyki, jazzu i flamenco. A co nas czeka za miesiąc?
Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk