! Wywiad

Dariusz Petera: Świadoma dekoncentracja

Obrazek tytułowy

fot. Kacper Malisz

Powołany przez Dariusza Peterę jego autorski sekstet zadebiutował cztery lata temu albumem Flashover. Lider zespołu jest pianistą, uczniem Janusza Skowrona. Występował wcześniej z Fusion Generation Project, z którym nagrał entuzjastycznie przyjętą płytę No Fusion. Jego najnowsza płyta Władza algorytmów wydana została w kwietniu tego roku nakładem Audio Cave. W nagraniu tej siedmioczęściowej quasi-suity towarzyszyli mu Emil Miszk (trąbka), Maciej Kocin Kociński (saksofon tenorowy), Krzysztof Lenczowski (wiolonczela, gitara), Andrzej Święs (kontrabas) i Krzysztof Szmańda (perkusja, wibrafon). Gościnnie pojawili się tu także bracia SmoczyńscyJan (elektronika, syntezatory, produkcja) i Mateusz (skrzypce).

Tematyka albumu oscyluje wokół wirtualnej rzeczywistości, a stylistycznie prezentuje się jako nieprzeciętna mieszanka wpływów – od współczesnej kameralistyki i elektroakustycznych eksperymentów, przez elementy trzeciego nurtu, po otwarte, improwizowane formy.

Petera sextet_cover_3000x3000_Władza-Algorytmow.jpg


Mateusz Sroczyński: Pierwsza płyta twojego sekstetu nie była albumem koncepcyjnym, przynajmniej nie znalazłem takich deklaracji z twojej strony. Drugi album tego składu, Władzę algorytmów, poświęcasz już w całości tematom związanym z wirtualnymi przestrzeniami. Aż tak bardzo algorytmy cię fascynują?

Dariusz Petera: Stylistycznie muzyka zawarta na Władzy algorytmów w żaden sposób nie odnosi się do zagadnień związanych z wirtualnymi przestrzeniami. Tytuł płyty potraktowałem jako swego rodzaju artystyczną przekorę. Ma pełnić funkcję symbolu, znaku czasów, w których przyszło nam żyć. Odnosząc się do twojego pytania o fascynacje algorytmami, to bardzo zdumiewa mnie fakt, w jak szybkim tempie nowoczesne technologie ewoluują i w jaki sposób wpływają na nasze codzienne życie. Najbardziej jednak nurtuje mnie pytanie, jak dalece ten postęp wpłynie na dalszy rozwój ludzkości i dokąd nas w przyszłości zaprowadzi.

W materiałach prasowych na temat płyty piszesz: „Postęp technologiczny oddala nas od emocji i czynnika ludzkiego”. Łapiesz się na tym, że zdarzają ci się takie doświadczenia?

Oczywiście, nie ulega wątpliwości, iż postęp technologiczny oferuje wiele cennych rozwiązań, które ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie. Patrząc z perspektywy twórcy na tempo rozwoju technologii, martwi mnie, że przy tak szybkim postępie chociażby sztucznej inteligencji, sztuka tworzona przez ludzi może stać się niszowa i elitarna. Do tej pory narzędzia, których używaliśmy do swojej pracy, miały na celu ułatwiać nam tę pracę. Nie istniało realne zagrożenie, że mogą nas zastąpić. Mam jednak nadzieję, że algorytmy nas nie pokonają i będziemy mogli cieszyć się twórczością przepełnioną emocjami, tym, co pozwala na poruszenie umysłu i zmuszenie go do przemyśleń oraz refleksji.

Można odnieść wrażenie, że w pewnym sensie kpisz sobie z pewnych zjawisk generowanych przez rzeczywistość technologiczną. Najdłuższy fragment płyty postanowiłeś zatytułować Attention Span (z ang. zakres lub okres uwagi, koncentracji), a przecież wiadomo, że dziś mamy ten okres skupienia coraz krótszy.

W dzisiejszym świecie wszystko dzieje się szybko. Zalew informacji jest tak duży, że każdego roku ludzie mają coraz mniej czasu oraz co roku coraz więcej treści, które są dla nich generowane. Żyjemy w przestymulowanych czasach, a to oczywiście rodzi problemy z koncentracją. Attention Span został w całości wyimprowizowany, a tego typu sytuacje wymagają dużej koncentracji i szybkiej reakcji na to, co w danej chwili dzieje się w muzyce. Słuchając płyty i zastanawiając się nad doborem tytułów, doszedłem do wniosku, że właśnie tytuł sugerujący skupienie uwagi będzie najbardziej adekwatny do tego konkretnego utworu.

Zdarza ci się odczuwać ten skrócony czas skupienia? Przekłada się to jakoś na ciebie jako muzyka jazzowego, grającego i tworzącego długie formy?

Oczywiście, w codziennym życiu jak najbardziej. Kiedy jednak gram koncert czy pracuję w studiu, staram się pozbyć codziennego szumu informacyjnego i zachować pełne skupienie na zadaniu, jakie mam do wykonania. Inaczej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o pisanie muzyki w domu. Bardzo lubię co jakiś czas stosować świadomą dekoncentrację. Na chwilę odrywam się od pracy i zajmuję czymś zupełnie innym. Często pozwalam sobie zapomnieć to, co stworzyłem przed chwilą. Po kilku minutach takiego resetu wracam, odsłuchuję i od razu wiem, co mi nie pasuje.

W kwestii krótkiego attention span przekornym ruchem było utrzymanie albumu w konwencji suity, choć utwory nie przechodzą płynnie jeden w drugi.

Miała być suita, wyszła quasi-suita. [śmiech]. Masz rację! Jedynym spoiwem niektórych kompozycji jest elektronika, którą wygenerował Jan Smoczyński. Jak już pewnie zauważyłeś, na płycie jest więcej takich przewrotnych zabiegów. Tytuł albumu, który nie jest adekwatny do muzyki, tytuły utworów nie zawsze spójne z ich charakterem, czy futurystyczna okładka, pasująca bardziej do płyty z muzyką elektroniczną niż współczesną muzyką improwizowaną z domieszką kameralistyki i elektroakustycznych brzmień.

Inspirujesz się trzecim nurtem (third stream)? Mimo że twoja płyta to nie jest konwencjonalny jazz, to jednak momentami brzmi tak, jakby nadawał się do filharmonii. Zwłaszcza fragmenty Mind Wandering i wspomnianego Attention Span.

Pewnie wyjdę na ignoranta, ale dopiero teraz, kiedy zadałeś mi to pytanie, dowiedziałem się co to jest third stream [śmiech]. Nie inspiruję się trzecim nurtem, a jeśli już, to zupełnie nieświadomie. Słucham dużo muzyki improwizowanej, awangardowej i muzyki współczesnej XX wieku, z której czerpię mnóstwo inspiracji. Co do brzmienia Władzy algorytmów, myślę, że w dużej mierze ma na nie wpływ skład instrumentalny, jaki mam w zespole, plus wypadkowa naszych muzycznych doświadczeń, a także inspiracji zebranych przez lata.

Na Flashover dominował klimat tradycyjnie melancholijny, a na Władzy algorytmów przeszedłeś w poczucie osaczenia, tworząc wręcz klaustrofobiczne motywy. Masz wrażenie, że jesteś w pewnym sensie oblężony technologią jako człowiek? Przytłacza cię to?

Bardzo zaskakujące spostrzeżenie! Nie odczuwam osaczenia, czy wręcz przytłoczenia przez technologię. Bardziej przytłacza mnie nadmiar wydawanej muzyki. Cały czas powstaje tyle bardzo dobrych rzeczy, że nie sposób wszystkiego ogarnąć.

Twój styl gry na tej płycie jest bardzo ilustracyjny. Myślałeś o tym, żeby kolejnym twoim krokiem artystycznym była muzyka do spektaklu albo do filmu?

Nie jesteś pierwszą osobą, której moja muzyka kojarzy się z muzyką ilustracyjną. Już w czasach szkolnych chciałem pisać muzykę do teatru czy filmu. Myślałem nawet, że będzie to moje główne muzyczne zajęcie. Oczywiście gdyby taka możliwość się pojawiła, to jak najbardziej podjąłbym się wyzwania. Myślę, że byłoby to dla mnie bardzo ciekawe i inspirujące doświadczenie.

Jak nawiązałeś współpracę z braćmi Smoczyńskimi, którzy wspomogli twój sekstet na Władzy algorytmów?

Z Mateuszem Smoczyńskim znam się bodajże od dekady. Poznaliśmy się przez Krzyśka Lenczowskiego, z którym gram od wielu lat.Z Jankiem Smoczyńskim poznałem się przy okazji pracy nad miksami płyty Flashover. Byłem bardzo zadowolony z efektów naszej współpracy, więc drugą płytę postanowiłem nagrać w jego studiu, a także powierzyć mu produkcję całego albumu.

Grafika zdobiąca okładkę tej płyty jest wzorowana na koncepcji kodu QR. Ten z okładki po zeskanowaniu gdzieś nas zaprowadzi?

Na pomysł wykorzystania kodu QR wpadła Ada Zielińska, która podobnie jak w przypadku pierwszej płyty Flashover zajęła się oprawą graficzną albumu. Ja oczywiście na ten pomysł zareagowałem z dużym entuzjazmem. Wydał mi się dość oryginalny. Natomiast kod został wygenerowany tak, aby po zeskanowaniu odesłać odbiorcę do mojego profilu na Spotify.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO