fot. Karolina Sałajczyk
W poprzednich artykułach sporo pisałem o edukacji, a właściwie o braku systemowego nauczania wolnej improwizacji w szkołach muzycznych. Przyjrzyjmy się zatem, jak do swych improwizatorskich umiejętności doszły dwie artystki – uczestniczki dwóch pierwszych koncertów Strefy Free Impro – flecistka Ania Karpowicz i Maria Pomianowska – profesor prowadząca klasę fideli kolanowych na Akademii Muzycznej w Krakowie.
Ania Karpowicz jest założycielką i szefową Hashtag Ensemble, niezwykle interesującej kooperatywy muzycznej. Programując wydarzenia, koncertując, a także angażując się w inicjatywy improwizatorskie i edukacyjne, jest nie tylko fantastyczną artystką, ale również godną podziwu, niezwykle skuteczną organizatorką i promotorką muzyczną. Na pytanie, w jakim stopniu klasyczna edukacja muzyczna pomogła jej w zdobyciu umiejętności improwizatorskich, odpowiedziała: „Na pewno pomogło mi zbliżenie się do muzyki współczesnej. Już od połowy dwudziestego wieku do praktyki wykonawczej wchodzi aleatoryka, partytury graficzne i cała masa rozszczelniających zapisów, dzięki którymmuzyk ma bardzo dużo do wniesienia. Już na etapie studiów widziałem, że ta część muzyki współczesnej bardzo mnie pociąga. Czułam, że daje mi jako muzykowi poczucie wolności i możliwość znajdowania własnej ekspresji poza ścisłym zapisem nutowym. Wykonawstwo takiej muzyki podczas studiów było dla mnie kluczem do wejścia w świat improwizacji, więc pod tym względem edukacja klasyczna bardzo mi pomogła. Pamiętajmy jednak o tym, że edukacja klasyczna kreuje głównie solistę, któryw perfekcyjny sposób wykonuje wielkie dzieła muzyki osiemnastego, dziewiętnastego wieku. Jedną z konsekwencji takiego stanu rzeczy jestto, że muzycy klasyczni czują się bardzo podporządkowani zapisowi i często jest im dużo trudniej niż muzykom z innych dziedzin przekroczyć granicę improwizacji. Myślę, że to jest temat,nad którym można by się w edukacji klasycznej pochylić. Szczególnie muzycy orkiestrowi czy tacy, którzy nie zetknęli się z muzyką nową w większym wymiarze, mają poważny problem, jeśli ich postawisz na scenie i powiesz – «zagraj cokolwiek». Jest to oczywiście stereotyp. W naszym Hashtag Lab prowadzimy młodą Akademię dla dzieciaków ze szkół muzycznych, dając im przestrzeń do improwizacji.Ogłaszając nabór, zastanawialiśmysię, jakie będzie zainteresowanie. Okazało się, że grupy zapełniają się nam błyskawicznie. Oznacza to, że jest potrzeba i otwartość”.
fot. Andrzej Łojko
Od edukacji klasycznej swoją przygodę z muzyką zaczynała też Maria Pomianowska, jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej sceny world music, koncertująca na wszystkich kontynentach, nagrywająca wciąż nowe płyty. Jej wejście w świat improwizacji nie było jednak związane z edukacją klasyczną. „Po traumie edukacji w średniej szkole muzycznej – mówi Maria – wyjechałem na dwa lata do Indii. Mając lat 19, właśnie tam zetknęłam się z improwizacją. Pierwsze, co usłyszałam od mojego profesoraw Indiach,zdefiniowało mnie na resztę mojego muzycznego życia. Powiedział: «Ty też jesteś kompozytorem. Ty po prostu materializujesz muzykę». Takie podejście bierze się z ich przekonania, że cała muzyka już dawno powstała i w tej potencjalności istnienia my artyści, w zależności od tego,czy gramy lepiej, czy gorzej, czy mamy lepszy warsztat, czy mamy talent, po prostują materializujemy poprzez improwizację. W Indiach nauczono mnie przede wszystkim pracy z dźwiękiem i wolności. Przede wszystkim muszę cieszyć się dźwiękami, a nie trząść się jak galareta, bo wychodzę na scenę i gram na wiolonczeli koncert np. Haydna. Musiałam nauczyćsię ich improwizacji opartej na zasadzie spirali wstępującej. W tymsystemie ważne jest, aby budować napięcie odrozrzedzonej faktury, wręcz punktów dźwiękowych, które mają swój genialny porządek,do struktur coraz bardziej skomplikowanych. Takie podejście naznaczyło mnie jako muzyka. Dziś niezależnie, czy piszę swoją muzykę, czy improwizuję w stylu folkowym, czy jakikolwiek innym, czy gram muzykę dawną– to indyjskie doświadczenie jest zawsze ze mną. Nawet kiedy improwizujemy – tak jak dziś swobodnie, to zawsze w podświadomości pojawia się myślenie – dokąd idziesz, w jaki sposób budujesz emocje. W mojej improwizatorskiej praktyce jest też coś takiego,jak intuicja bez myślenia, moja rękaimprowizuje a ja po prostu nie myślę, patrzę sobie na sufit– no i powstają niesamowite rzeczy. We wspólnym improwizowaniu jest jeszcze niezwykle waży element, czyli interakcja. To jest właściwie najważniejszy budulec improwizacji zbiorowej, wzajemne słuchanie i odczuwanie staje się podstawą tworzenia”.
W tym miejscu należy podkreślić, że pomimo tak różnych dróg dojścia do mistrzostwa w wolnej improwizacji również Ania Karpowicz zwraca uwagę na ten sam element definiujący wartość wspólnej improwizacji: „W improwizacji najbardziej lubię słuchanie, ten element, który jest właśnie bardzo wspólny z kameralną muzyką klasyczną, bo czy mamy przed sobą nuty zapisane czy ich nie mamy,to zawsze muzyka kameralna składa się w 80 procentach ze słuchania i w 20 procentach z grania”.
Rozmowy o wolnej improwizacji są częścią koncertów w ramach Strefy Free Impro. Zapisy tych rozmów, a także muzyki, która powstała wskutek wspólnej swobodnej improwizacji, znajdziecie na moim kanale youtube’owym: https://www.youtube.com/@RWojciul.
Ryszard Wojciul