Płyta tygodnia

John Surman – „Saltash Bells”

Obrazek tytułowy

John Surman nie rozpieszcza swoich fanów dużą ilością swoich własnych projektów. Z tym większym zadowoleniem należy przyjąć jego nową płytę „Saltash Bells”, którą nagrał sam, grając na wszystkich instrumentach, w tym nie tylko saksofonach i klarnetach, ale również posługując się brzmieniami syntetycznymi.
„Saltash Bells” wydaje się być podsumowaniem dotychczasowych muzycznych doświadczeń i rozlicznych inspiracji jego twórcy. Pozostaje jednak zdumiewająco jednolity stylistycznie. Owa jednolitość jest dla mnie niemałym zaskoczeniem, jeśli weźmie się pod uwagę, że John Surman, to prawdopodobnie jeden z najbardziej uniwersalnych muzyków europejskich. Grał w życiu już w zasadzie wszystko, od jazz-rocka z Johnem McLauglinem i bluesa z Alexisem Kornerem poprzez jazzowy mainstream do free-jazzu ze Stu Martinem. Ma też za sobą doświadczenia w muzyce etnicznej pochodzącej z Afryki, muzyką klasyczną, poparte studiami w londyńskim Konserwatorium, oraz filmową i sakralną, a także wszystkimi chyba innymi nurtami muzycznymi. Jest wybitnym saksofonistą, ale także jednym z niewielu twórców, którzy potrafią wykorzystać w swojej muzyce instrumentarium elektroniczne nie tylko jako ciekawostkę i dodatkowe brzmienia, ale również z sensem użyć ich jako podstawowych środków wyrazu w swoich własnych kompozycjach.
„Saltash Bells” nie jest pierwszym solowym projektem Johna Surmana. Podobne w koncepcji techniki realizacyjnej płyty nagrywał dla ECM już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
W utworach zagranych jedynie na instrumentach saksofonach i klarnetach, bez udziału elektroniki, uważni słuchacze znajdą inspirację muzyką barokową. Część kompozycji, w których słyszymy elektronikę ma charakter ilustracyjny i mogłoby stanowić doskonały materiał do użycia jako filmowa ścieżka dźwiękowa. Ów film, który zapewne nigdy nie powstanie musiałby być dziełem europejskiego reżysera, dodajmy – raczej skandynawskiego, niż włoskiego… Mógłby to też być film przyrodniczy, raczej jednak o anglieskich ptakach, niż wędrówce afrykańskich słoni. Wystarczy zamknąć oczy i posłuchać przepięknie malowanych przez Johna Surmana obrazów. Dawno nie słyszałem tak dobrze użytych brzmień elektronicznych, które stanowią uzupełnienie i tło dla saksofonów, a nie są pokazem opanowania obsługi instrumentu i zachwytem nad jego możliwościami brzmieniowymi. Ten album jest doskonałym przykładem użycia elektroniki w sposób gwarantujący jej ponadczasową wartość. Wiele płyt z brzmieniami syntetycznymi starzeje się wyjątkowo źle, czego przykładem część płyt fusion z lat osiemdziesiątych. Jestem przekonany, że za 50 lat możliwości instrumentów elektronicznych będą jeszcze większe, jednak „Saltash Bells” zabrzmi wtedy jak dobra klasyka, a nie archaiczne demo nieużywanych już modułów brzmieniowych. Największe brawa należą się Johnowi Surmanowi za to, że to on używa techologii, a nie daje się jej zawładnąć.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. Whistman's Wood
  2. Glass Flower
  3. On Staddon Heights
  4. Triadichorum
  5. Winter Elegy
  6. Aelfvin
  7. Saltash Bells
  8. Dark Reflections
  9. The Crooked Inn
  10. Sailing Westwards

    John Surman

    Saltash Bells

    Format: CD

    Wytwórnia: ECM

    Numer:602527981086

    John Surman – ss, ts, bs, cl, bcl, harm, synth.

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO