Płyty Recenzja

Acute Inflections – 400

Obrazek tytułowy

Acute Inflections, 2021

Przed dwoma laty perkusista Mark Lomax monumentalnym wydawnictwem 400: An Afrikan Epic przypomniał o rocznicy jednego z najbardziej haniebnych wydarzeń w dziejach ludzkości – 400 lat od pierwszego przymusowego transportu Afrykanów przez Atlantyk. W kulturze Rastafari liczba 400 na długo przed 2019 rokiem była uosabiana z wyzwoleniem spod niewolniczego jarzma, śpiewał o tym choćby Bob Marley w utworze 400 Years (Catch a Fire, 1973). Wskazany utwór otwiera wydany w bieżącym roku album 400 zespołu Acute Inflections. Legendarny muzyk jest centralną postacią tej produkcji. Interpretacja jego spuścizny w całości wypełnia zawarty na niej materiał, obejmując aż 19 pozycji, od wielkich hitów po utwory mniej znane. Nieprzypadkowa jest też data premiery krążka – 11 maja 2021 roku przypadła 40 rocznica śmierci Marleya.

Duet Acute Inflections tworzą nowojorscy muzycy – Elasea Douglas (wokal) oraz Sadiki Pierre (kontrabas). 400 jest czwartą pozycją w ich dyskografii, pierwszą w całości poświęconą cudzej twórczości. Wcześniej nieraz udowadniali ciekawe podejście do interpretacji utworów innych artystów i to z różnych stylistyk. Dość powiedzieć, że na poprzednim albumie We Hope You’re Ready obok Franka Sinatry czy Niny Simone sięgnęli do katalogu rapera Childisha Gambino. Mam jednak wrażenie, że dotychczasowa selekcja na ich płytach była dość przypadkowa. Inaczej jest tym razem, kiedy udało im się stworzyć spójny przekaz.W tekście promującym wydawnictwo czytamy: „Ponieważ istnieją wciąż te same konflikty, które go [Marleya] angażowały, potrzebujemy przypomnienia jego uzdrawiającego przesłania Miłości, Jedności i Wolności”. Choć w przypadku czarnoskórych artystów trudno nie utożsamiać tej deklaracji ze sztandarami protestów Black Lives Matter, to można ją przywołać również w kontekście innych konfliktów mających obecnie miejsce na świecie. A tych niestety nie brakuje.

Tak jak wspomniałem, amerykański duet potrafi zaskoczyć pomysłami na aranżację znanych melodii, a album 400 jest tego kolejnym potwierdzeniem. Próbkę tych umiejętności słyszymy już na samym początku, kiedy Elasea interpretuje przywołaną kompozycję 400 Years. Duet podzielił ją na trzy jednominutowe interludia, umieszczając w różnych miejscach na albumie. Wokalistka swój warsztat kształciła w kościelnych chórach, więc bezbłędnie potrafi odnaleźć się w twórczości wypełnionej dużym ładunkiem emocjonalnym. Jednocześnie potrafi płynnie przechodzić od melodii optymistycznych do bardziej refleksyjnych (warto wskazać na fenomenalny I Shot The Sheriff). Akompaniujący jej Sadiki to wszechstronny kontrabasista, sprawdzający się w zespołach grających jazz, funk, ale też klasykę. Partnerując jedynie wokalistce, mógł zaprezentować pełen wachlarz tych doświadczeń, co mimo tak ograniczonego instrumentarium przełożyło się na zaskakujące bogactwo dźwięków.

Choć w muzyce, również jazzowej, artyści nieraz sięgali po twórczość Boba Marleya, to nie pamiętam, by ktoś zdecydował się poświęcić się jej w tak szerokim zakresie. Nie będzie wielką przesadą założenie, że dla każdego słuchacza przynajmniej połowa tego repertuaru będzie doskonale znana, istniała więc obawa, czy album nie okaże się zbyt przewidywalny i monotonny. Nic bardziej mylnego, Acute Inflections dają nam ponad godzinę naprawdę oryginalnego grania. A to, że sięgają po ponadczasowe przeboje, pozwala dostrzec ich prawdziwy potencjał.

Jakub Krukowski

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO