Płyty Recenzja

Ascetic - Ascetic

Obrazek tytułowy

(Audio Cave, 2023)

W zasadzie wszystko, co chciałbym powiedzieć o tym albumie, jest zawarte w jego tytule. Ale żeby nie było tak prosto i abym mógł jednak napisać kilka akapitów – tytuł, podobnie jak muzykę zawartą na płycie, możemy analizować na wielu poziomach.

Przede wszystkim kiedy włączamy płytę, już od pierwszych dźwięków słyszymy ascetyczne, na swój sposób, podejście artystów do muzyki. Przy drugim, trzecim, czwartym utworze można się zorientować, że taka jest filozofia całego albumu. Na czym ta asceza polega? Muzycy nie szafują dźwiękami, mam wrażenie, że grają dokładnie tyle nut, ile jest niezbędne do tego, co chcą przekazać słuchaczom. Możemy tu mówić o jakimś rodzaju samoograniczenia. Dzięki temu w całym materiale dokładnie słyszymy każdy dźwięk – nie ma tu tła, „wypełniaczy przestrzeni” i zbędnych popisów muzyków. Tak rozumiana asceza pozwoliła grupie wydestylować z utworów samą esencję tego, czym chcieli oczarować słuchaczy – i, moim zdaniem, udało im się to doskonale.

Drugi aspekt ascezy wiąże się z postacią lidera formacji Ascetic – Mateusza Rybickiego. Ten klarnecista i saksofonista kojarzony był to jej pory przede wszystkim ze sceną z improwizowaną, free i awangardową. Duchowa przemiana, jaką przeszedł muzyk, zrodziła w nim potrzebę stworzenia muzyki, która będzie formą ukojenia, kontemplacji, może wręcz modlitwy. Stąd też zasadne są skojarzenia Ascetic ze spiritual jazzem. Utwory na albumie ujęte są w biblijną klamrę – otwiera go No Eye Has Seen, a zamyka No Ear Has Heard (patrz 1 Kor 2, 9).

Kolejna warstwa to inspiracje. Jak przyznaje Rybicki, Ascetic to nawiązanie z jednej strony do Astigmatic Komedy, a drugiej do Asthmatic Miłości. I rzeczywiście te inspiracje słychać w muzyce. Rzecz jasna, skoro „uduchowiony jazz”, to nie można wśród inspiracji nie wymienić Coltrane’a. Lider mówi też o fascynacji muzyką Hildegardy z Bingen. Ja dorzuciłbym też minimalistów (posłuchajmy chociażby fortepianowych repetycji w utworze Lullaby). Wreszcie pięknie z muzyką współgra ascetyczna szata graficzna okładki – świetnie zakomponowane minimum informacji w czerni i bieli.

Ascetic to wrocławski kwartet, w skład którego poza liderem wchodzą pianista Tomasz Kaczmarek, basista Ju Ghan (Dariusz Dżugan) i perkusista Jan Słowiński. Na płycie znalazło się dziesięć utworów, w dużej mierze wyimprowizowanych przez muzyków podczas trzydniowej sesji w studiu Monochrom. Album wypełnia spokojny, modalny, chciałoby się powiedzieć – klasyczny, a jednak bardzo współczesny jazz. Na pewno płyta nie rozczaruje słuchaczy, którzy podobnie jak ja nie są zwolennikami jazzowego mainstreamu. Ascetyczność, bo to jednak zdecydowanie lepsze słowo niż prostota, muzyki zawartej na płycie hipnotyzuje słuchacza i pozwala pomyśleć o rzeczach, których ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało.

Piotr Rytowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO