Płyty Recenzja

Dave Holland, Zakir Hussain, Chris Potter – Good Hope

Obrazek tytułowy

Edition Records, 2019

Mówi się często, że wybitne indywidualności nie są w stanie stworzyć dobrego zespołu. Co tłumaczy się tym, że każda z nich ma własne spojrzenie, na przykład na jazz, widzi głównie siebie i najlepiej się czuje, gdy wszyscy jej się podporządkowują. Ponoć dlatego wiele zespołów złożonych z wybitnych indywidualności po kilku koncertach kończyło swoją działalność. No cóż, w przypadku Good Hope ta teoria nie sprawdziła się zupełnie. W studiu spotkało się trzech uznanych muzyków, którzy sobie i światu mieli wiele do powiedzenia, co przekazali w sposób nieskomplikowany, jednak ze smakiem i niejednokrotnie z godną podziwu wirtuozerią.

Good Hope to płyta z pogranicza muzyki etnicznej i wyrafinowanego jazzu nowoczesnego, okraszona znakomitymi partiami solowymi poszczególnych instrumentalistów. Za warstwę etniczną odpowiadał oczywiście Hindus Zakir Hussain grający na tabli. Brzmienie jego instrumentu – i sposób artykulacji – wprowadziły do tej nowoczesnej muzyki klimat wielkich Indii z tajemniczymi kobietami ubranymi w sari przechadzającymi się zaułkami Bombaju. W jego grze wyczuwa się zapach hinduskich przypraw, smak herbaty i wielką przestrzeń Indii. Hussein potrafi też zaskoczyć, np. kołyszącym stylem reggae w Island Feeling, co jest zupełnym przeciwieństwem klimatów, o których wcześniej wspomniałem. O odpowiednią proporcję jazzu nowoczesnego na tej płycie zadbali kontrabasista Dave Holland i saksofonista Chris Potter. Słuchanie tych panów to czysta przyjemność! Błyszczą solówkami, znakomicie potrafią wtopić się w tło grane przez partnerów. Zaskakują współbrzmieniami i partiami granymi w dwugłosie.

Pomimo że przebieg utworów oparty jest głównie na solowych popisach poszczególnych instrumentalistów, płyta nie jest nudna. Mały kameralny skład złożony z tabli, kontrabasu i saksofonu (tenor i sopran) potrafi znakomicie prowadzić nastroje jazzfanów, wiodąc ich bezboleśnie przez jakże różne style – od spokojnej melancholijnej ballady do kołyszącego reggae. Płyta może też zaskoczyć tych, którzy przywykli do przypisywania pewnych artystów do określonych gatunków. Mieszanka, z jaką mamy tu do czynienia, może zamieszać w takich klasyfikacjach, ale jest mało prawdopodobne, żeby kogoś do muzyków występujących na Good Hope zniechęciła. Wręcz przeciwnie – każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Autor Andrzej Wiśniewski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO