Płyty Recenzja

Gęsta stuprocentowa improwizacja

Obrazek tytułowy

Kiedy na horyzoncie muzycznym pojawia się kolejna supergrupa, moje nastawienie przy pierwszym odsłuchu jest zwykle nieco ambiwalentne. Co wynika z faktu, że suma doświadczenia i umiejętności muzyków nie zawsze przekłada się na wartość zespołu – jeśli jest on złożony z czterech liderów, to ryzyko porażki czai się już na starcie projektu. W tym przypadku mamy do czynienia z określonym jako supergrupa składem PAKT – nazwanym tak od pierwszych liter imion współtworzących go muzyków. Są to Percy Jones (gitara basowa), Alex Skolnick (gitara), Kenny Grohowski (perkusja) i Tim Motzer (gitara, elektronika).

Warto ich krótko przedstawić: Percy Jones to wieloletni basista Brand X – słynnej brytyjskiej grupy fusion, Alex Skolnick to były gitarzysta trashmetalowego zespołu Testament, ale też lider jazzrockowego tria, Kenny Grohowski w ostatniej dekadzie często współpracował z Johnem Zornem, a Tim Motzer nagrywa m.in. płyty autorskie bazujące na gitarowo-elektronicznych teksturach dźwiękowych. Wszyscy oni są cenionymi muzykami sesyjnymi i mają na koncie wiele kolaboracji. Można się więc spodziewać, że spotkanie takich osobowości zaowocuje muzyką fusion XXI wieku, swobodnie i płynnie przekraczającą granice stylistyczne.

Pierwsza z prezentowanych płyt – zatytułowana samym skrótem nazwy zespołu – jest zapisem koncertu, który odbył się 15 sierpnia 2020 roku w studiu ShapeShifter Lab, na Brooklynie, w specyficznych warunkach pandemicznych ograniczeń ubiegłego roku. Wobec niemożności zagrania przed publicznością muzycy zagrali w studiu w maseczkach, w bezpiecznej odległości od siebie – wydaje się, że w warunkach utrudniających współdziałanie i improwizację. A jednak można odnieść wrażenie, że po chwili wzajemnego badania się zespół stał się jednością, niczym jeden współpracujący organizm i pozostało tak już do końca sesji.

Percy Jones, Alex Skolnick, Kenny Grohowski, Tim MotzerPAKT

Moonjune Records, 2021

To telepatyczne porozumienie muzyków rozpoczyna się już w piątej minucie od przeciągłych planów dźwiękowych gitary i kiedy Percy Jones odpowiada zagęszczeniem partii basu, a Kenny Grohowski wzmocnieniem i zaraz potem przyspieszeniem rytmu, wyczuwa się, że działa coś w rodzaju dodatniego sprzężenia zwrotnego. Przyspieszają i intensyfikują grę wszyscy, to co wydawało się solówką Skolnicka, teraz okazuje się wstępem do partii solowej, bo Alex Skolnick dopiero się rozkręca! Partie solowe Skolnicka polegają zazwyczaj na szybkiej grze wirtuozerskiej – o ile sam popis gitarowej techniki nie jest (w środowisku gitarzystów) czymś nadzwyczajnym, a dla mnie jako słuchacza nie jest ulubionym środkiem wyrazu, to przyznaję, że uzupełniony bardzo gęsto i dynamicznie grającą sekcją Jones/Grohowski oraz bardzo zróżnicowanymi efektami i dialogami z gitarą lub elektroniką Motzera, potrafi wciągnąć w wir muzycznych zdarzeń.

Ale takie napięcie i intensywność gry nie mogą trwać długo, więc po chwili nadchodzi odprężenie i dźwięk rozlewa się przestrzennym i łagodnym brzmieniem gitary. Bas łamie rytm nieustannie, proponuje nowe rozwiązania, by zakończyć utwór prostym punktowaniem. A to tylko pierwszy, choć ponad dwunastominutowy utwór (Emergence). Po jego zakończeniu wiemy, że JEST DOBRZE.

W kolejnych utworach często powtarza się opisany schemat improwizacyjny – gitara rozpoczyna solo, bas zagęszcza grę, perkusja podąża śladami basu. Ma się wrażenie, że muzycy wzajemnie się „nakręcają”, bas i perkusja grają swoje partie solowe równocześnie, gitara jest coraz intensywniejsza, ewentualnie wchodzi w dialog z drugą gitarą, po czym z głową pełną wrażeń wypływamy na przestwór elektroniczno-gitarowych pejzaży dźwiękowych. Jednak nawet te utwory, które zmierzają do podobnego finału, zmierzają do niego różnymi ścieżkami. W wielu utworach możemy usłyszeć echa klasyki fusion – w brzmieniach, rytmach, grze gitary i gitary basowej. Na przykład w The Mystery Percy Jones gra hipnotyczną linię basu w stylu Ife Milesa Davisa, a ewidentnie metalowe brzmienie gitary Alexa Skolnicka stwarza ciekawy kontrast. Intensywność dialogu z drugą gitarą i solo perkusyjne akurat w tym utworze sprawia wrażenie zderzenia czołowego, co wcale nie działa destrukcyjnie, a wręcz zachęca do dalszego słuchania.

Ale bardzo „gęste”, intensywne improwizacje całego zespołu (np. The Mystery, The Sacred Ladder) to nie wszystko, co ma nam do zaproponowania PAKT. Ta muzyka jest zróżnicowana, cechuje ją duży zakres dynamiki w improwizacji. Znajdziemy tu również utwory bardziej eksperymentalne – jak Over Strange Lands, wręcz kontemplacyjne – jak oparty na pogłosach i delayach The Unsilence czy spokojny, lecz mroczny Nigh Crossings, zawierający loopy i eksperymenty basu i elektroniki.

Podczas słuchania płyty zastanawiałem się, na ile strawna jest ponad półtoragodzinna improwizacja – bo warto podkreślić, że cały zarejestrowany materiał jest w stu procentach improwizowany. To bardzo interesujący dokument, ale dla konesera, który ma ochotę przesłuchać materiał ze słuchawkami na uszach. Być na takim koncercie, patrzeć na palce Percy’ego przebierające na gryfie bezprogowego basu, obserwować niebywałe tempo gry Kenny’ego na perkusji, widzieć, jak muzycy się porozumiewają i jak płynnie rozwija się improwizacja – słowem uczestniczyć w tej muzyce całym sobą – to spełnienie marzeń niejednego fana takiej muzyki. Ale słuchać post factum czystej improwizacji w takiej dawce? Koneserom zalecam, niewprawionych ostrzegam przed przedawkowaniem.

PAKT_LiveInPawling.jpg Percy Jones, Alex Skolnick, Kenny Grohowski, Tim MotzerPAKT – Live in Pawling

Moonjune Records, 2021

Grupa PAKT nie poprzestała na jednej sesji i dała w tym roku serię czterech koncertów, które odbyły się w lipcu (22-25.07.2021), tym razem już w bezpośrednim towarzystwie publiczności. Błyskawicznie wydany na początku sierpnia pierwszy z nich – PAKT – Live in Pawling – zaledwie zapowiada kolejne, które też mają trafić do odbiorców. Muzycznie koncert w Pawling nie odbiega od ubiegłorocznego wykonu w studiu na Brooklynie – znów mamy tu okazję zapoznać się z całkowicie improwizowanym materiałem.

Podobnie jak na poprzedniej płycie muzycy kilkakrotnie raczą nas soczystymi finałami utworów w postaci ostrych solówek gitarowych, karkołomnego sola perkusyjnego, zagęszczonej faktury basu, dialogów gitar i jednoczesnych partii solowych wszystkich muzyków, granych z bardzo dużą intensywnością. Tak jest w Variant P, Paisley Sphere, Fonk Junket i Restore Order in the Gallery. Variant P, zanim zakończy się intensywnym finałem, wspaniale rozwija się linearnie w oparciu o repetycyjną grę gitary basowej. Paisley Sphere jest muzycznie zakorzenione w davisowskich początkach fusion i choć, jak parę innych utworów, kończy się wirtuozerskim popisem Alexa Skolnicka na gitarze i równoczesną szarżą Kenny’ego Grohowskiego i Percy’ego Jonesa, to dużo większą przyjemność sprawia mi wsłuchiwanie się w pierwszą część utworu i… wspominanie Bitches Brew. W Fonk Junket pobrzmiewają klimaty Weather Report, ale zdaję sobie sprawę, że zestaw skojarzeń może być bardzo subiektywny.

Podobnie jak w przypadku pierwszej płyty, podczas koncertu w Pawling znajdujemy długie fragmenty, w których muzycy operują brzmieniami jako głównym środkiem wyrazu – w tych fragmentach najwięcej do powiedzenia ma Tim Motzer, ale rozwijające się dialogi instrumentów (Grohowski, Jones) nie pozostawiają złudzeń, że wciąż jest to zespołowa improwizacja.

Czy płyty PAKT potwierdziły moje wstępne subiektywne obawy? W zakresie koncepcji koncertowej nie. Muzycy improwizują z wielką swobodą, w sposób, który potrafi porwać i zachwycić; eksplorują pogranicza wielu gatunków muzycznych, tworząc wysokiej jakości miks, w którym każdy może usłyszeć odrobinę takich źródeł, z jakich się muzycznie wywodzi, jednak trzonem PAKT-u jest jazzrockowe, elektryczne fusion – raz grane „in a silent way”, a raz prawie z metalowym zadziorem. Kolejna płyta studyjna PAKT-u ma się ukazać późną wiosną 2022 roku. Nie będzie łatwym zadaniem skompilowanie z setek godzin improwizacji około 60 minut spójnego i ciekawego materiału, ale po tym, co już usłyszałem, będę czekał na taki PAKT z pełnym kredytem zaufania.

Grzegorz Pawlak

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO