Płyty Recenzja

Grzegorz Lesiak Essence, Piotr Damasiewicz – On the Way

Obrazek tytułowy

(L.A.S., 2022)

„Na początku nic nie było, na początku nic nie było, tylko przestrzeń ciemna, pusta; wtem jej czarne błysły oczy i różowe, świeże usta” – tak brzmią początkowe słowa jednego z wielu przepięknych wierszy Adama Asnyka. Co było potem, to już nie mnie zdradzać, choć finał tej historii wcale tak bardzo kolorowy nie był. Takim Asnykowskim „nic” dla zespołu Grzegorz Lesiak Essence jest prawdopodobnie jakiś pozornie przypadkowy układ dźwięków (nawet tych odległych od świata muzyki), który, jak powiedzieliby najstarsi piekarze, stanowi zaczyn jakiejś mniej lub bardziej uporządkowanej struktury.

Wspomniany już zespół, dowodzony przez gitarzystę Grzegorza Lesiaka, a współtworzony również przez basistę Alexa Reviriego oraz grającego na instrumentach perkusyjnych Vasco Trillę, do swojej dźwiękowej podróży zaprosił wytrawnego eksperymentatora – trębacza Piotra Damasiewicza. Mariaż to jednak nieprzypadkowy, wszak Lesiak z Damasiewiczem już wspólnie stworzyli wydaną w tym roku płytę Etad Vai Tad uznanego w światku polskiego prog-jazz-rocka zespołuTatvamasi. Te dwie płyty, czyli On the Way Grzegorz Lesiak Essence oraz Etad Vai Tad Tatvamasi sporo łączy, lecz też sporo dzieli. Oprócz oczywistych personalnych podobieństw wskazać można, że oba projekty poruszają się w ramach zbliżonej koncepcji postrzegania muzyki, opartej na swobodnej improwizacji popartej jednak głęboką muzyczną świadomością.

Wspomniany już zespół, dowodzony przez gitarzystę Grzegorza Lesiaka, a współtworzony również przez basistę Alexa Reviriego oraz grającego na instrumentach perkusyjnych Vasco Trillę, do swojej dźwiękowej podróży zaprosił wytrawnego eksperymentatora – trębacza Piotra Damasiewicza. Mariaż to jednak nieprzypadkowy, wszak Lesiak z Damasiewiczem już wspólnie stworzyli wydaną w tym roku płytę Etad Vai Tad uznanego w światku polskiego prog-jazz-rocka zespołu Tatvamasi. Te dwie płyty, czyli On the Way Grzegorz Lesiak Essence oraz Etad Vai Tad Tatvamasi sporo łączy, lecz też sporo dzieli. Oprócz oczywistych personalnych podobieństw wskazać można, że oba projekty poruszają się w ramach zbliżonej koncepcji postrzegania muzyki, opartej na swobodnej improwizacji popartej jednak głęboką muzyczną świadomością.

Muzyka z Etad Vai Tad przepełniona jednak jest inspiracjami progrockowymi oraz tymi spod znaku Cecila Taylora, podczas gdy On the Way prezentuje jeszcze bardziej pierwotne i możliwie „bezpośrednie” podejście do materii muzycznej. Partie poszczególnych instrumentów są nieokrzesane, brzmią surowo, a struktury mają w sobie pewien industrialny powiew, który mógłby korespondować z wizją Fritza Langa zawartą w filmie Metropolis. Szczególną uwagę zwracają jednak partie Damasiewicza. Ich chropowate, brutalne i niepokojące brzmienie nadaje tym czterem kompozycjom (zarejestrowanym podczas występu zespołu w ramach lublińskiego festiwalu Third Ear Music 2022) swego rodzaju monumentalności. To właśnie dzięki Damasiewiczowi płyta On the Way brzmi potężnie!

Potęga ta nie ma jednak charakteru wzniosłości, którą odczuwamy chociażby, stykając się z jakimś zapierającym dech w piersiach widokiem przyrody. To raczej manifestacja wolności, swobody, wręcz artystycznego szaleństwa, które jednak zdecydowanie nie jest Derridowskim „radosnym błądzeniem”. Wszak na płycie tej nie uświadczymy ani beztroski (bo tym chyba miała być dla sławnego francuskiego dekonstrukcjonisty radość), ani tym bardziej błądzenia. Kwartet, choć bardzo chętnie rzuca się w odmęty nieznanego, to jednak doskonale kontroluje swoje poczynania. Panowie działają niczym najwytrawniejsi kierowcy rajdowi, którzy pozwolić sobie mogą na dawkę ryzyka przy pokonywaniu kolejnych zakrętów, gdyż tak duże mają zaufanie do swoich umiejętności. Szczęśliwie w świecie płyty On the Way błędy są raczej bodźcem działającym na wyobraźnię niż śmiertelnym zagrożeniem…

Zespół Grzegorz Lesiak Essence płytą On the Way pokazał, że rzeczywiście nadal jest w drodze, lecz bez wątpienia obrał jak najodpowiedniejszy azymut – moim zdaniem dzięki współpracy z Piotrem Damasiewiczem. Scena eksperymentalnego impro jest w Polsce bogata i wyjątkowo wymagająca, jednak nie mam wątpliwości, że ten skład należy do najciekawszych tego typu. Być może przesadnie przy tej muzyce się nie zrelaksujecie, jednak na pewno zapewni wam ona wiele innych, nawet głębszych, doznań estetycznych. Naprawdę warto.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO