Płyty Recenzja

Irreversible Entanglements – Protect Your Light

Obrazek tytułowy

(Impulse!, 2023)

Zaangażowany społecznie kwintet dowodzony przez poetkę i performerkę Camae Ayewę (znaną jako Moor Mother) z każdym kolejnym albumem pnie się coraz wyżej i nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najważniejszych współcześnie zespołów globalnej sceny free. Jest to też grupa tak zwarta i myśląca kolektywnie, że od 2015 roku nie zmienił się jej skład. Protect Your Light, czwarty album Irreversible Entanglements, znalazł się w katalogu kultowej wytwórni Impulse! – i nic dziwnego, bo jakość materiału jest niezmiennie najwyższych lotów.

Protect Your Light kontynuuje konwencję obraną przez zespół osiem lat temu, gdy powstawał. Moor Mother wykonuje fragmenty swojej poezji z towarzyszeniem śmiało improwizującego składu jazzowego. Po fenomenalnym podwójnym singlu Down to Earth / All You Can Do Is All You Can Do z ubiegłego roku spodziewałem się tu nieco bardziej śmiałych odwołań do krautrocka i wykorzystania elektroniki, lecz na najnowszym albumie zespołu dzieje się to sporadycznie. Dostaliśmy formy znacznie krótsze niż na dotychczasowych płytach (Celestial Pathways i utwór tytułowy to jak na nich miniatury), w zasadzie niemal zupełnie akustyczne, z odwołaniami do karaibskich rytmów, ale zagrane z werwą punkowców, którzy… niosą przesłanie miłości.

Moor Mother skupia się na równości i wolności, czyli tematach znanych z jej twórczości najlepiej. Uderza w kolonializm (Our Land Back), grzmi przeciwko rasistom (Degrees of Freedom), ale przede wszystkim stara się afirmować miłość i jedność, czyniąc swój przekaz jeszcze bardziej społecznym niż kiedykolwiek. Singlowe Free Love to wręcz oda do miłości. Znając poprzednie dokonania poetki, które zahaczały o mocno wyrastającą z punka stylistykę no wave, jaką zaprezentowała na płycie True Opera (2020) pod szyldem Moor Jewelry (duet z Mental Jewelry), mam wrażenie, że zaczyna ona iść coraz bardziej w kierunku hasła Joy As An Act of Resistance. Brytyjska grupa Idles uczyniła z niego tytuł swojej drugiej płyty, a także pewien rodzaj filozofii „różowego punka”, który walczy za pomocą samoakceptacji, pokoju i miłości.

Muzyczna warstwa Protect Your Light potwierdza tę tezę. Free Love ma momenty niemal karnawałowe, porywające do rytualnego, afirmatywnego tańca. Utwór tytułowy to wręcz soulowe jam session odbywające się w pubie gdzieś na kubańskiej plaży. W wiedzionym tęsknym fortepianem Sunshine Ayewa pokazuje się z najlepszej jak dotąd strony, jeśli chodzi o możliwości głosowe. To jej życiówka – oto mrucząca i ofensywna w wyrazie performerka staje się czułą, ekspresyjną wokalistką, która imponuje spontanicznymi ozdobnikami.

Instrumentaliści grają ten free jazz z mentalnością zespołu punkowego. Odwołania do New York Art Quartet? Proszę bardzo, ale choćby na Degrees of Freedom Tcheser Holmes wybija rytm tak szaleńczy, że młyn pod sceną byłby gwarantowany w warunkach koncertowych. Irreversible Entanglements są szalenie intensywni nie tylko w przekazie słownym i ideowym. Słychać w ich grze pewną rewolucyjną nadpobudliwość, która objawia się w ciągłych zmianach struktur i tematów (Free Love, utwór tytułowy). To jak potwierdzenie, że chcą zmian, które postulują, i że będą o te zmiany walczyć.

W tej muzyce, tak jak w przekazie, nie ma miejsca na półśrodki. Jest czysty czad, improwizatorska furia, która nie ucieka przy tym od liryzmu i prowokuje do aroganckiego tańca na przekór tak zwanym wielbicielom białej rasy czy – w szerszym kontekście – na przekór globalnemu chaosowi wymierzonemu we współczesną jednostkę ludzką. Kwintet zaprasza do własnego chaosu, który ma charakter wspólnotowego rytuału. Przyprawia to chwilami elektronicznymi świergotami lub chmurami dźwięku, jak w root <=> branch, dociskając słuchacza niezwykle atrakcyjnym sonorystycznie ciężarem.

Nie ma zbędnego popisywania się, nie ma taniej, bezsensownej wirtuozerii. Irreversible Entanglements nie robią muzyki do wypełniania tła. Wszystkie bodźce zewnętrzne mogą być tłem dla nich. To muzyka, która postuluje pełne zaangażowanie. Wymaga tego od słuchacza i po stronie wykonawczej proponuje to samo. Porywają i poniewierają. Jestem zachwycony.

Mateusz Sroczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO