Płyty Recenzja

Jaremko Trio – Grow

Obrazek tytułowy

Mateusz Jaremko, 2022

Jeżeli chcecie poznać Mateusza Jaremkę, to bardzo Was proszę, nie róbcie tego na podstawie jego strony internetowej! Zwłaszcza powitalny przydługi cytat tych co mniej odpornych na pokłady tandety przyprawić może, najdelikatniej mówiąc, o poczucie zażenowania. O wiele lepszym pomysłem jest za to uważne wysłuchanie płyty Grow, która stanowi autorski debiut tego wyjątkowo zdolnego gitarzysty.

Zespół Jaremki to klasyczne jazzowe trio, w którym obok lidera występują perkusista Antoni Wojnar oraz gitarzysta basowy i kontrabasista Filip Arasimowicz. Niewątpliwie jednak liderem składu pozostaje Jaremko, wszak zdecydowana większość kompozycji jest jego autorstwa, a co być może nawet ważniejsze, to właśnie gitara jest instrumentem na tej płycie wiodącym. Jaremko w swoim graniu najchętniej odwołuje się do tradycji jazzu skandynawskiego spod znaku efemerycznych nieco dźwięków, którymi tak chętnie operuje chociażby Jakob Bro. Jaremko, wraz z takimi gitarzystami jak Kuba Żołubak czy Michał Milczarek, udowadnia, że minimalistyczne i oszczędne wykorzystanie gitary w żaden sposób nie przynosi mniej atrakcyjnych doznań niż uparte popisywanie się partiami solowymi.

Jego aranżacje pokazują, że w muzyce liczy się dla niego raczej przestrzeń, a wirtuozeria opiera się na nieszablonowym zagospodarowaniu przestrzeni dźwiękowej. Takie podejście do materii muzycznej naprawdę bardzo mi się podoba, choć przyznać też trzeba, że Jaremko jako gitarzysta ma chyba również swoje drugie oblicze, które raz na jakiś czas dochodzi do głosu. Dobrym tego przykładem są zwłaszcza dwa utwory, które na płycie Grow się znalazły – Blue C in the Sky oraz Castles Made of Sand autorstwa Jimiego Hendrixa. W pierwszym z nich słychać naprawdę sporo rasowego frazowania, które mieściłoby się gdzieś pomiędzy wrażliwościami Kenny’ego Burrella i Steviego Ray Vaughana, gdyby ten drugi jak każdy porządny człowiek grał więcej jazzu niż efekciarskiego bluesa.

Jaremko w takiej stylistyce jest znakomity, ten utwór zawiera w sobie moim zdaniem najciekawszą (!) solową partię gitary, jaką słyszałem w polskim jazzie od dobrych paru lat, lecz kompozycja ta zupełnie nie pasuje do całości płyty. To samo powiedzieć można o wspomnianym już Castles Made of Sand – Jaremko w tych bardziej rockowych, „zfuzzowanych” odjazdach również jest po prostu świetny, lecz utwór ten nieco wybija z narracji płyty, powoduje, że choć sam w sobie jest bardzo dobry, to w odbiorze całości płyty stanowi pewien nieprzyjemny zgrzyt.

Grow słucha się naprawdę nieźle, a tym, co rzuca się po prostu w uszy, jest ogromna swoboda i pewność w grze każdego z instrumentalistów. Pojedynczo każdy utwór jest ciekawie skomponowany, jednak jako całości nieco brakuje tej płycie konsekwencji. Trop ascetycznego i minimalistycznego grania jest jak najbardziej godny rozwinięcia, które chyba jednak nie powinno polegać na „wrzuceniu” raz na jakiś czas utworu z innej stylistyki – niezależnie od tego, jak dobrze byłby zagrany. Tak czy inaczej – przy nieco większej kompozytorskiej uwadze i czujności Jaremko Trio ma w istocie wszystko, by stać się absolutnie topowym zespołem.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO