Płyty Recenzja

Konarski & Folks - Konarski & Folks

Obrazek tytułowy

Marek Konarski, 2021

Nie wiem, czy Państwo też tak mają, ale ja zauważam, że nieco innego jazzu z chęcią słucham latem. Optuję za dźwiękami rześkimi, przyjemnymi, luźnymi, nienapuszonymi. Nie lubię podczas wakacyjnej aury głowić się ponad miarę, roztrząsać muzycznych zawiłości, usilnie doszukiwać się ukrytych znaczeń pośród arytmii i atonalności. Szczęśliwie na moją jazzpressową półeczkę letnią trafia do recenzji krążek, który ani chybi ani mnie, ani słuchaczom dotkniętym taką przypadłością jak ja krzywdy nie zrobi. Konarski & Folks podoba mi się już w warstwie edytorskiej – sugerującej, że rzecz nie jest sztywna, raczej czarowna, z polotem. Zawartość muzyczna to potwierdza.

Łączenie jazzu z folkiem ma na naszym swojskim poletku niebagatelne tradycje (nota bene historia ta często pisana jest nutami saksofonu), można więc mówić o obraniu przez lidera-saksofonistę, debiutanta, ścieżki względnie bezpiecznej, sprawdzonej. Jeżeli czegoś się minimalnie obawiałem, to zetknięcia z jazzowym trawestowaniem skocznych i z lekka niepoważnie brzmiących folkowych łamańców (z całym szacunkiem dla muzyki ludowej). Tutaj tego nie ma – no, może z jednym, tyciutkim wyjątkiem. Summa summarum muzyka ta tchnie romantycznością, melodyjnym powabem i zaskakującą dojrzałością młodego instrumentalisty – również kompozytora.

Bywa ilustracyjnie, słodko, niekiedy surowiej (to jednak całkiem udany jazz środka przede wszystkim), a potencjalnie największe pułapki – folkowe evergreeny Jabłuszko i O mój rozmarynie – wywołują jeno rozmarzenie, wypadając nie gorzej niż subtelne Dwa serduszka z filmowej Zimnej wojny. Płyta nie trwa dłużej niż 40 minut, ale przez ten czas słuchacz daje się wkręcić, pozostając w drobnym niedosycie, z ochotą na niezwłoczny replay.

Podsumowując, płyta Konarski & Folks jest lekka, idealna na letnie rozważania (albo nicnierobienie) – lecz bezsprzecznie kunsztowna, nagrana z respektem i świeżym spojrzeniem na – zdawać by się mogło – mocno zaorany już temat folk jazzu. Brawa dla Konarskiego i wszystkich towarzyszących mu zdolnych „folks”.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO