Płyty Recenzja

Nieokrzesane versus dopracowane

Obrazek tytułowy

Kontrabasista Maciej Sadowski podsumowując miniony rok, mógł poczuć się w pełni usatysfakcjonowany – przynajmniej w kwestii swojej działalności artystycznej, a przecież tylko ta nas powinna interesować. W 2019 roku przygotował on dla nas prawdziwą wydawniczą ofensywę zespołów, których był liderem (lub współliderem). Ukazały się bowiem – Jazz dla zwierząt zespołu Kwadrat, Necrosofia duetu Gdańsk Necropolitan Orchestra oraz Murmurs projektu LowBow. Tak jak dwie pierwsze z tych płyt w swoich artystycznych założeniach pozostają ze sobą zbieżne, tak efemeryczny LowBow to propozycja skrajnie oryginalna, śmiem twierdzić, nigdy wcześniej niesłyszana na polskiej scenie jazzowej i okołojazzowej. Ale o wszystkim po kolei…

Necrosofia oraz Jazz dla zwierząt to nagrania zdominowane przez wolność poszukiwań artystycznych, improwizację i swobodę. Sama koncepcja płyty Necrosofia (nagranej wspólnie z trębaczem Dawidem Lipką, który udziela się również w projekcje Kwadrat) wywołuje lekką konsternację, ale też zaciekawienia. Ta specyficzna, bo raptem dwuosobowa, orkiestra za swoisty motyw przewodni swojej twórczości obrała wątki funeralno-ostateczne. Poza oczywistościami, jak nazwa zespołu czy tytuł płyty, „osobliwego” powabu koncepcji dodaje fakt, że samo nagranie powstało podczas wspólnego spotkania muzyków 1 listopada, a okładkę przyozdabia jeden z sonetów Rainera Marii Rilkego.

GNO-Necrosophia.jpg

Gdańsk Necropolitan Orchestra – Necrosofia

Gdańsk Necropolitan Orchestra, 2019

Co pewnie jednak ciekawsze i ważniejsze, Necrosofia, jak przyznają sami twórcy, stanowić ma alternatywną ścieżkę dźwiękową do filmu 2001: Odyseja kosmiczna Stanleya Kubricka. Mam wątpliwości, na ile słyszalne to może być na płycie, jednak niezależnie od tego, sama Necrosofia jest intrygującym muzycznym undergroundem (nomen omen), dość bogato wykorzystującym elektronikę i bardzo wyraziście podkreślonym brzmieniem kontrabasu.

Choć w dobie popkulturowego kultu zombie taki utwór jak The People From The Graves mógłby potencjalnie odnieść sukces nawet komercyjny, to przyznać należy uczciwie, że skrojony jest on raczej pod gusta słuchaczy lubujących się w tych bardziej nietypowych dźwiękach. Na tle głębokiego podkładu kontrabasowego Macieja Sadowskiego, czerpiącego sporo z tradycji muzyki klasycznej, nieoczywistą partię solową, przepełnioną melancholią i głębokim smutkiem, prowadzi Dawid Lipka. Gdańsk Necropolitan Orchestra nie jest tworem artystycznie doskonałym, jednak słychać pobrzmiewający w nim potencjał, który przy drobnych zmianach wybuchnąć może potężnym płomieniem na następnych nagraniach.

MSKwadrat-Jazzdlazwierzat_.jpg

Maciej Sadowski Kwadrat – Jazz dla zwierząt

Eastrings Records, 2019

Tym samym (a może innym, któż to tak naprawdę wie…) potencjałem skrzy się Jazz dla zwierząt kwartetu Kwadrat. Nie wiem, na ile ta zaskakująca aliteracja (kwartet Kwadrat) była zamierzona przez twórców zespołu, jednak w pewien sposób oddaje ona specyficzne napięcie pobrzmiewające na całej płycie. Obok wspomnianego już Lipki (i rzecz jasna Sadowskiego) w zespole występuje saksofonista Michał Jan Ciesielski (znany z fantastycznego Quantum Trio) oraz perkusista Tomasz Koper. Kwadrat wymyka się jazzowym klasyfikacjom – z jednej strony sporo w nim mainstreamowych brzmień jazzowych, z drugiej – nie brak improwizacji i eksperymentu.

Absolutnymi perełkami są utwory Pożar w cyrku oraz Kotojeleń Złodziej (nieważne, że w życiu nie widziałem „kotojelenia”…). Osią pierwszego z tych utworów jest genialna przesterowana solówka Sadowskiego, przypominająca koncertowe szaleństwa basisty grupy The Who Johna Entwistle’a. Kotojeleń Złodziej dobrze oddaje muzycznego ducha Kwadratu – melodyjna zagrywka napędzająca całą kompozycję wzbogacana jest coraz to odważniejszymi partiami solowymi, pełnymi, jak mówią sami muzycy, formalnych wygłupów. W tym szaleństwie zdecydowanie jest metoda, a Kwadrat to nieco nieokrzesany, lecz świetnie współbrzmiący skład.

LowBow-Murmurs.jpg

LowBow – Murmurs

Eastrings Records, 2019

A teraz coś z zupełnie innej beczki – jak mawiali panowie z Monty Pythona. Moim zdaniem opus magnum ubiegłorocznych muzycznych osiągnięć Sadowskiego to płyta Murmurs projektu LowBow. Wraz z Sadowskim trzon tego zespołu stanowi wiolonczelistka Małgorzata Znarowska. Przy nagrywaniu tej płyty uczestniczył jednak jeszcze jeden ważny muzyk – Kevin Scott Davis, działający pod tajemniczym pseudonimem Glowworm. Tworzy on ambientowe podkłady dające znakomite tło dla kompozycji, którym bardzo blisko do muzyki klasycznej.

Właśnie owo ambientowo-klasyczne przemieszanie w perfekcyjnie dopracowanych strukturach stanowi w znacznej mierze o magii Murmurs. Utwory są zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach – brak w nich miejsca na przypadek czy improwizację. Zachwyca również znakomite, krystalicznie czyste brzmienie. Murmurs, pomimo klasycznej formy, jest jednak niezwykle surowe i ascetyczne. Sadowski na okładce podkreśla, jak inspirująca dla niego przy okazji tworzenia tej muzyki była sama natura – faktycznie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kompozycje powstałe na potrzeby Murmurs mają wiele z majestatu czasami brutalnej, lecz zawsze pięknej natury. Kontemplując tę muzykę, nie podlegamy najmniejszemu nawet rozproszeniu pochodzącemu z zewnątrz. Idealna harmonia i równowaga pozwala słuchaczowi osiągnąć stan pewnego zestrojenia z odbieranymi dźwiękami. Tym większe to osiągnięcie, że do najprzyjemniejszych i najbardziej oczywistych one nie należą…

Płytami Necrosofia, Jazz dla zwierząt oraz Murmurs Maciej Sadowski zaprezentował nam swoje dwa oblicza – jedno z nich rozimprowizowane i pełne radości ze wspólnego muzykowania, a drugie spokojne, w pełni przemyślane i skłaniające do filozoficznej wręcz refleksji. Nie ujmując absolutnie niczego Gdańsk Necropolitan Orchestra oraz Kwadratowi, to jednak LowBow uważam za najciekawsze muzyczne wcielenie Sadowskiego. Murmurs to płyta wnosząca absolutnie nową i bardzo świeżą jakość na polską scenę jazzową. Niezależnie od moich subiektywnych ocen jedno pozostaje pewne. Maciej Sadowski to wyjątkowo utalentowany muzyk, kompozytor i bandlider. Co więcej, jego muzyczna inwencja i wyobraźnia ponieść go mogą jeszcze wielokrotnie w naprawdę nieoczekiwane artystyczne rejony.

autor: Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO