Zestawianie najnowszych albumów Marcina Gawdzisa i Vojto Monteura może budzić zdziwienie. Jak bowiem inaczej zareagować, jeśli Mind Recovery zawiera nagrany przez kwartet, skomponowany materiał, a Glow / Ambient Works jest solową improwizacją? Obaj twórcy reprezentują przy tym odmienne pokolenia i środowiska, a nade wszystko inne estetyki. Na pewno łatwiej wyliczyć aspekty różniące te pozycje niż zbliżające je do siebie. Czytając jednak o okolicznościach powstania obu płyt, mam wrażenie, że artystami kierowała podobna motywacja.
Marcin Gawdzis Quartet Mind Recovery
Soliton, 2019
Już tytuł albumu sugeruje powód jego nagrania – oczyszczenie umysłu. W opisie umieszczonym wewnątrz okładki Gawdzis (trąbka, flugelhorn) precyzuje, że jego produkcja ma za zadanie: „wyciszyć i zneutralizować emocje (...) [by słuchacz mógł] zwolnić i po prostu oddać się muzyce”. W realizacji tego celu pomagają mu znakomici partnerzy, związani z gdańską sceną jazzową – Piotr Lemańczyk (kontrabas), Cezary Paciorek (fortepian) oraz Tomasz Sowiński (perkusja). Kwartet zarejestrował siedem kompozycji, których autorem jest lider formacji. Przygotowany materiał składa się z nastrojowych melodii, dających przestrzeń dla melancholijnych solówek. Warto wśród nich zwrócić uwagę na popisy Paciorka – muzyka kojarzonego przede wszystkim z akordeonową wirtuozerią. Udowadnia on, że odkładając podstawowy instrument, nadal doskonale wyraża siebie w muzyce, prezentując wysoką warsztatową sprawność. Niewątpliwie dominującym solistą jest jednak Gawdzis, to właśnie jego trąbka najlepiej sprawdza się w budowaniu wspomnianej nostalgii. Mind Recovery to bardzo przyjemny zestaw kompozycji, niewymagający od słuchacza wysiłku czy poświęcenia mu absolutnej uwagi. Zespół świetnie odnajduje się w mainstreamowym graniu, tworząc aurę mającą, jak deklaruje autor, „spotęgować wrażenie powrotu do naturalnej harmonii życia”.
Vojto Monteur Glow / Ambient Works
V Records, 2019
„Jak przekształcić uczucia w dźwięk?” – pyta artysta, rozpoczynając swój biogram na portalu społecznościowym. Vojto Monteur, a właściwie Wojciech Orszewski, od początku kariery łącząc elektroniczne brzmienie z akustycznym instrumentarium, szuka drogi, by znaleźć właściwą odpowiedź. Począwszy od formacji Miloopa, a skończywszy na aktualnej działalności z zespołem EABS, muzyk wypracował indywidualny styl, opierający się na autorskich modulacjach dźwięku gitary. Przesuwanie granicy możliwości tego instrumentu każdorazowo wypełnia jego codzienne ćwiczenia. Śladem takich prób jest Glow / Ambient Works. Choć materiał znajdujący się na płycie ledwo przekracza dwadzieścia minut, to jest jedynie wycinkiem obszernych sesji nagraniowych z wiosny, lata i jesieni 2018 roku. Muzyk dokonał selekcji, by przedstawić te fragmenty, które najlepiej oddają jego ówczesny stan duchowy. Album ma formę medytacji, nagrano go w lesie, zapewniając bezpośredni kontakt z naturą. Słuchając dziewięciu miniatur, zagłębiamy się w świecie artysty, razem z nim kontemplując otaczającą przyrodę. Ten specyficzny stan składnia do chwilowego oderwania się od rzeczywistości, a wręcz, jak sugeruje tytuł ostatniej kompozycji, trwania tak w nieskończoność. „Jak wibracja światła może być tłumaczona na język muzyki?” – to kolejne pytanie zawarte we wspomnianym tekście. Ma ono szczególne uzasadnienie, jeśli porównać okładki opisywanych płyt. Z jednej strony błękit wszechświata u Gawdzisa, z drugiej – ognista poświata u Monteura. Tak jak odmienna jest wizualizacja graficzna, tak i muzyka w inny sposób przybliża podobny stan ducha. Zastanawianie się, który artysta zrobił to lepiej, jest jednak pozbawione sensu. Ważne, by słuchacz odnalazł odpowiednią dla siebie przestrzeń do kontemplacji. Autor Jakub Krukowski