Płyty Recenzja

Radek Wośko Atlantic Quartet - Surge

Obrazek tytułowy

Radek Wośko Atlantic Quartet Surge

Multikulti Project, 2019

Po trzech latach, które minęły od wydania debiutanckiego albumu Radek Wośko Atlantic Quartet zatytułowanego Atlantic, perkusista mieszkający na co dzień w Kopenhadze powrócił z rozdziałem drugim zatytułowanym Surge. Zdecydowana większość utworów składających się na ten album została skomponowana przez lidera, trzy napisał z resztą muzyków tworzących kwartet, czyli ze Stianem Swenssonem (gitara), Sørenem Gemmerem (fortepian) i Mariuszem Praśniewskim (kontrabas).

W porównaniu z debiutem nastąpiła zmiana w obsadzie gitary – poprzednio w zespole grał na tym instrumencie Gilad Hekselman. Jak wyjaśnia Radek Wośko: „Granie z Giladem było fajne i mocno rozwojowe, ale obecność takiej gwiazdy w zespole, nawet jeśli jest to ktoś w naszym wieku, powoduje pewien brak balansu, więc w dłuższej perspektywie taki układ traci sens. Dołączył zatem do nas najpierw Brian Massaka, z którym bardziej graliśmy jak zespół. Ale Brian z kolei miał swoje inne projekty, które zaczęły mu mocno «odpalać» w czasie przygotowywania Surge, więc musiał zrezygnować. Jego miejsce zajął Stian, z którym grałem już dużo wcześniej i który był kolejnym naturalnym wyborem”.

U podstaw Surge legła chęć stworzenia materiału z jednej strony ambitnego, a z drugiej dostępnego dla słuchacza. Wośko postanowił połączyć różne elementy: swing, muzykę współczesną, free czy nieparzyste metrum, stawiając sobie przy tym za cel, aby cały materiał był spójny. Na otwarcie w Together Not Together dostajemy improwizację, która podobnie jak inny utwór na płycie – Hesitation – uświadamia nam, że gra zespołowa nie jest zaprzeczeniem indywidualności muzyków, ale szczególnie cennym środkiem jej wyrazu.

Kolejne kompozycje mają już charakter koncepcyjny, rozpościerając przed nami świat ekspresji i zarazem melancholii. Od razu przykuwa uwagę, że Wośko wcale nie gra tu pierwszoplanowej roli, mało tego, są momenty, kiedy jedynie subtelnymi muśnięciami instrumentu zaznacza swą obecność. Gdyby słuchał płyty, nie wiedząc, kto ją sygnuje jako lider, uznałbym za niego raczej Swenssona lub Gemmera, bo to gitara i fortepian są głównymi narratorami tej opowieści.

Opowieści, której treść zdradza nam, że ten album zrodził się w Skandynawii: chłodne, często minimalistyczne dźwięki są niczym haust mroźnego powietrza. Autumn z perkusyjno-fortepianową dramaturgią, Winter z cudowną, liryczną partią Sørena Gemmera, powściągliwy Abrupt czy zamykający płytę oniryczny Epilogue doskonale pokazują, jak geografia determinuje muzykę.

I na koniec refleksja osobista: album Surge nie był łatwy do recenzowania, bo zawarte na nim konstrukcje muzyczne wymykają się opisowi, stanowiąc czysty przykład przewagi dźwięku nad słowem. Zatem posłuchajcie…

Autor Michał Dybaczewski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO