Płyty Recenzja

Robert Diack – Small Bridges

Obrazek tytułowy

(Robert Diack, 2022)

Robert Diack to młody kanadyjski perkusista, producent i kompozytor. Small Bridges – jego drugi album – został nagrany podczas sesji w prywatnym apartamencie w Nowym Jorku z udziałem Patricka O’Reilly’ego (gitara), Jacoba Thompsona (fortepian) i Brandona Davisa (bas). Lider w tym projekcie chciał połączyć współczesny i dawny jazz, post-rock, fusion i country. I rzeczywiście ślady wszystkich tych stylistyk znajdziemy na Small Bridges.

Pierwszy utwór Hollow ma ciekawą strukturę, zawiera delikatne fortepianowe ostinata (Diack powołuje się na inspirację Philipem Glassem), jednak to, co od razu zaskakuje, nie po raz ostatni na tym albumie, to silne polskie skojarzenia…. Czyżbyśmy słyszeli Hanię Rani? Nie, to niemożliwe. A może po prostu wszyscy zafascynowani Glassworks grają tak samo? Na gitarze bardzo pięknie gra Bill Frisell… a nie, przepraszam – to Patrick O’Reilly, zupełnie jak Frisell za czasów Ramblera. Zabawa w stylu „Jaka to melodia” dla uważnych słuchaczy rozpoczyna się więc już na początku albumu, ale absolutnie nie należy się tym zrażać.

Robert Diack w materiałach wydawcy wyróżnia utwory, na które recenzenci jego zdaniem powinni zwrócić uwagę. Ja, wbrew artyście, wyróżniłbym Plex, w którym drapieżną i „nieukierunkowaną”, pełną zwrotów grą na gitarze popisuje się Patrick O’Reilly. Według mnie to najciekawszy utwór na tym albumie – o odmiennym charakterze, wyrazisty, gitarzysta gra w nim oryginalne solo własnym brzmieniem.

Quicken to dobry przykład spełnienia post-rockowych ambicji Diacka. Utwór rozpoczynający się spokojnie, oparty na chwytliwym repetycyjnym motywie i mający znamiona przeboju, rozwija się dzięki nakładanym dźwiękom gitary i „rośnie” aż do finału. Za to kolejny utwór Houndstooth „leci” Scofieldem tak wyraźnie, że aż sprawdzałem listę zaproszonych gości. Chociaż trzeba przyznać, że to bardzo zgrabny kawałek, i skoro Scofield go nie zagrał, dobrze że zrobił to po swojemu Robert Diack – może wyszło jeszcze lepiej.

Album ogólnie jest stonowany i spokojny, oparty na oszczędnej grze perkusji w wolnych tempach. Są tu fortepianowe liryczne miniatury (Depth, Laud), zdarza się ambient, incydentalnie jazz (Aler, Secede i scofieldowski Houndstooth). Jednak nad większością utworów unosi się klimat i brzmienie alt-country; w niektórych utworach jest to klimat podobny do FrisellowskiegoGood Dog, Happy Man i jego płyt z tego okresu (np. utwory Indigent, Sassafras). Mógłbym wręcz wskazywać konkretne utwory z płyt Frisella i Scofielda z pierwszej dekady XX wieku, które są podobne brzmieniowo lub mają podobne rozwiązania rytmiczne. Czy tytuł albumu Small Bridges oznacza mosty łączące muzykę Diacka z różnymi muzycznymi wzorcami i inspiracjami, na których się wychował i które słychać w jego utworach?

Słuchając wielokrotnie tego albumu, nie mogę uciec od wrażenia, że jest to zbiór stylizacji młodego muzyka, który nie dookreślił jeszcze własnego stylu muzycznego i przeprowadza rodzaj badania na słuchaczach – w czym wypadam najlepiej? Momentami jednak w swojej stylizacji Robert Diack niebezpiecznie zbliża się do naśladownictwa. Ale przecież nie każdy wie, co się znajduje po drugiej stronie tych małych mostów, a albumu słucha się dobrze, więc warto po niego sięgnąć i oprzeć się na własnych wrażeniach.

Grzegorz Pawlak

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO