Recenzja opublikowana w JazzPRESS - kwiecień 2014 Autor: Andrzej Patlewicz
Melodyka i prostota – tak można w dwóch słowach powiedzieć o debiutanckiej płycie młodego amerykańskiego gitarzysty Nira Feldera. Wzrost pretenduje go do zostania członkiem koszykarskiego zespołu NBA – tymczasem Felder – zamiast koszykarskiej piłki – pokochał gitarę, opanowując bezbłędnie wszystkie techniki gitarowego rzemiosła.
Jak przystało na debiut, płyta Golden Age przynosi mnóstwo zaskakujących elementów muzycznych.
Motywem przewodnim płyty jest Złoty Wiek z aluzjami do prawdziwych historycznych momentów, wyrażonych przez słowo mówione wykorzystujące fragmenty wystąpień publicznych wielkich bojowników o uprawnienia Afroamerykanów m.in. Malcolma X, Jesse Jacksona, a także znanych polityków Richarda Nixona, Billa i Hilary Clinton oraz Lou Gehriga. Koncepcja (czy my jesteśmy w nowym Złotym Wieku?) w końcu spada płasko tuż obok kinetycznych rytmów i bogatych gorzko-słodkich melodii.
Barwa dźwięku gitary Foldera jest środkowo-zakresowa i zarazem przyjemna w odbiorze. Chwilami brzmi jak gitara akustyczna, a innym razem jak typowa gitara elektryczna. Wyraźnie słychać, iż Nir Felder czerpie inspiracje z bogatego dorobku Pata Metheny’ego, Johna Scofielda a nawet Steely Dan. W gruncie rzeczy jest on popowym stylistą z jazzową techniką. Za pomocą swojej gitary snuje baśniowe opowieści. Ma on rzadki dar demonstrowania niekonwencjonalnych zagrywek gitarowych. Jego melodie i popisy gitarowe wpadają w ucho i są na długo zapamiętywane. Jeśli nawet słyszysz jego muzykę po raz pierwszy, od razu czujesz, że ją znasz.
Na płycie Golden Age towarzyszą mu równie znakomici instrumentaliści: pianista Aaron Parks, basista Matt Penman i perkusista Nate Smith. Cała trójka ma za sobą koncerty i nagrania z całą plejadą amerykańskiego jazzu. Dziesięć autorskich kompozycji Nira Foldera, które wypełniają krążek, to utwory o dość dynamicznym charakterze i trzeba przyznać, że brzmią rewelacyjnie. Wszystkie gitarowe zagrania Feldera a’la Metheny oraz wypuszczone i pochłonięte ogniem przez przestronne granie na bębnach przez Nate’a Smitha, łatwopalne rytmy, które dostarczają ruch naprzód i zasadniczy strumień, sprawiają, że muzyka Foldera dość mocno iskrzy. Otwierający utwór „Lights”, to nawiązanie do twórczości Wesa Montgomery’ego z subtelnym funkowym groove’em. W bardzo scofieldowskim stylu zagrany został „Bandits” z rozwinięciami fraz.
W kompozycji „Sketch 2” pojawiają się wspomniane głosy wielkich czarnoskórych mówców znakomicie wsamplowane w charakter i dość zaostrzoną dynamikę utworu. Nie brak na krążku bar- dziej spokojnych, refleksyjnych a nawet powiedziałbym sentymentalnych utworów „Code”, „Bandits II”, „Before The Tsars”. Nir Felder operuje różnymi środkami ekspresji. Mamy tu więc i jazz-rockowe tempo „Memorial”, i klasyczny mainstream w „Lover”. Piękną melo- dyką i jednocześnie niezwykłą prostotą wyróżnia się temat „Flower Machinery” z ładną solówką gitary i kontrabasu. Wiele dobrego można powiedzieć o wielkiej wrażliwości tego młodego gitarzysty, który – co słychać – kocha również jazzowe ballady. Gra je już w zupełnie inny sposób jak to czynił Wes Montgomery czy znacznie później Philip Catherine. Są też nawiązania styli- styczne do gitarzystki Emily Remler czy Allana Holdswortha w („Ernest/Protektor”). Płytą tą Nir Felder udowodnił, że jest artystą, który ma swój już łatwo rozpoznawalny styl wykonawczy, a to jak na tak zaskakujący początek bardzo wiele.
Artykuł pochodzi z JazzPRESS - kwiecień 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>