Recenzja

Dalia Faitelson – Powered By Life

Obrazek tytułowy

Niezwykle osobistą płytą Powered By Life powraca po czterech latach od sukcesu As The World Sleeps charyzmatyczna wokalistka i gitarzystka Dalia Faitelson. Sama artystka przyznaje, że album ten powstał pod wpływem doświadczenia tragicznej śmierci, z którą się zetknęła, co zmieniło w niej postrzeganie istoty życia. Odnosi się bezpośrednio do kręgu życia, jako niekończącej się podróży ku zrozumieniu na czym polega równowaga pomiędzy narodzinami a śmiercią oraz światłem a ciemnością.

Taka właśnie jest jej muzyka: momentami posępna, przepełniona rezygnacją i melancholią, a czasem niosąca za sobą promyk nadziei i radości. Niemniej słuchając tej płyty ma się wrażenie, jakby w każdym dźwięku, czy to granym, czy też śpiewanym, była prawda i autentyczność. Trywialne określenie „kobiecy jazz”, w tym przypadku właśnie jest jak najbardziej na miejscu ze względu na wymiar emocjonalny dzieła, jak również terapeutyczny charakter tekstów. Artystka sprawia wrażenie, jakby starała się przekazać swoim słuchaczkom, że można się podnieść z każdej sytuacji.

Styl, w którym śpiewa Dalia Faitelson przywołuje na myśl chociażby takie ikony wokalistyki jak: Joni Mitchell, Marlenę Dietrich czy też chwilami Dianę Krall. Płytę Powered By Life cechuje swoista fuzja inspiracji, bowiem odnajdujemy tutaj bałkańskie przebiegi melodyczne, cytaty wprost z kręgu kulturowego jidysz, instrumentacje o skojarzeniach typowych dla muzyki symfonicznej (solo wiolonczeli), a to wszystko doprawione zostało nutką hiszpańskiego temperamentu w partiach gitarowych, wykonywanych osobiście przez wokalistkę. Wokalistce towarzyszą na płycie muzycy kojarzeni głównie z duńską sceną jazzową: pianista i aranżer Thomas Clausen, perkusiści Anders Provis i Ayi Solomon, basista Fredrik Damsgaard oraz wiolonczelistka Soma Allpass.

Album Powered By Life wyróżnia spójność budowanej przez Dalię Faitelson historii, od początkowego odwołania się do wspomnień w utworze My Inner Storage Room, poprzez utrzymaną w konwencji mrocznej ballady, z wykorzystaniem gitary, kompozycję Out Of The Black, kończąc przewrotnie pytaniem, czy los się aby nie pomylił w Destiny Made a Mistake. Wszystkie te elementy w pełni odwołują się do komentarza o przeżytej przez artystkę osobistej tragedii. Ponadto jej ciepła i głęboka altowa barwa głosu i różnorodny styl muzyczny spajają się z autorskimi tekstami piosenek, którym przyświeca wspólna, wspomniana idea zataczającego krąg życia.

Dalia Faitelson już na poprzednich solowych płytach dała się także poznać jako kompozytorka utworów czysto instrumentalnych (Empty Or Full z płyty Spring Alliance z 2007 roku, Round The World z albumu As the World Sleeps z 2014 roku). Analogiczny komentarz muzyczny bez słów, w którym wiodącą partię powierzyła wiolonczeli (wcześniej wspomniana Soma Allpass), na tle szumu wody i akompaniującego fortepianu dialogującego z gitarą, występuje w przejmującym Eye Of The Dawn. Już sam świat dźwięków sprawia, że słowa stają się zbędne. Ten melancholijny, nieco oniryczny klimat zostaje przełamany w finałowej piosence będącej klamrą dla całej płyty. W Destiny Made A Mistake artystka godzi się z losem i podąża za utartym stwierdzeniem, że życie toczy się dalej, co podkreśla wypowiadając słowa „or it meant to be”.

Powered by Life jest zbiorem nieprzeintelektualizowanych tekstów, interesujących i różnorodnych zarówno stylistycznie, jak i formalnie kompozycji. Płyną z tej płyty też trzy pozytywne refleksje: by wierzyć i nie poddawać się (I Believe In), aby nie bać się marzyć (Make A Wish) i aby, kolokwialnie mówiąc, wrzucić na luz (Cut Ourselves Some Slack).

autor: Katarzyna Syguła

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 05/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO