Recenzja

Michał Sołtan – MaloGranie

Obrazek tytułowy

Wokalistki jazzowe wiodą prym na polskiej (nie tylko polskiej) scenie. Wokalistów jest zdecydowanie mniej. Mistrzowie mikrofonu, jazzowej interpretacji tacy jak: Andrzej Zaucha, Andrzej Dąbrowski, Marek Bałata, Stanisław Soyka, Jorgos Skolias doczekali się kontynuatorów i następców w osobach: Mietka Szcześniaka, Janusza Szroma, Sławka Uniatowskiego, Grzegorza Karnasa. Czy do tego grona dołączy debiutujący właśnie Michał Sołtan?

Czy płyta MaloGranie to dobry krok w karierze młodego wokalisty, multiinstrumentalisty, muzykologa, edukatora oraz promotora muzycznego? A może artyści pokroju Michaela Bublé, Petera Cincottiego, Jamiego Culluma, Anthony’ego Stronga powinni czuć się zagrożeni? Czy mamy do czynienia z debiutem klasy europejskiej, a może nawet światowej? Czy w dobie talent show (Sołtan brał udział w Must Be The Music) telewizja i media społecznościowe mogą wykreować prawdziwy talent, który zostanie ze słuchaczami na lata?

MaloGranie to późny solowy debiut fonograficzny (artysta był liderem zespołu Imagination Quartet). Michał Sołtan ma bowiem 32 lata. Czy nie jest to jednak dobra wróżba? Gregory Porter debiutował krótko przed czterdziestką, a znakomita, nominowana do nagrody Grammy René Marie, przekroczywszy osławioną czterdziestkę (wcześniej pracowała w banku). Na album Sołtana składa się dziesięć autorskich piosenek, jedna z nich wypełniona jest bezsłowną wokalizą. Płyta ta stanowi połączenie jazzu, R&B, funku, mamy tu też elementy poezji śpiewanej. Jest to ambitny pop. Na uwagę zasługuje fakt, iż w całości MaloGranie zaśpiewane zostało w języku ojczystym. Nie brakuje tu dobrego, inteligentnego humoru, który zahacza o ironię. Większość piosenek z płyty ma hitowy potencjał. Czy jednak będą grane w stacjach komercyjnych, w których królują nosowe głosy przetworzone przez vocoder, „produkcyjniaki”, chłam? Śmiem twierdzić, że MaloGranie nie zasługuje na takie sąsiedztwo na radiowej playliście. Jest to zbyt ambitna propozycja.

Młodemu wokaliście towarzyszą wyborni muzycy. W saksofony na płycie dmie Sebastian Stanny, na instrumentach klawiszowych gra Miłosz Oleniecki, na kontrabasie zaś Łukasz Makowski, a na perkusji Marcin Jahr. Sprawca całego zdarzenia gra również na gitarach. Mamy tutaj interesujące solówki poszczególnych muzyków. Jazzowe fragmenty instrumentalne stanowią ciekawy dodatek do niebanalnych tekstów autorstwa Sołtana. Ciekawostką jest fakt, iż piosenki były inspirowane malarstwem życiowej partnerki artysty – Magdaleny Jankowskiej. Powstawały podczas performance’u. Sołtan komponował nań muzykę na żywo, do powstającego obrazu. Stąd też tytuł albumu. W warstwie tekstowej na MaloGraniu mamy gry słowne, niejednokrotnie frywolne, podszyte erotyzmem. Nie brakuje tu też oryginalnych porównań i neologizmów („motylasto”, „wtulak”, „sercosłońce”). Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to zbiór energetycznych, lekkich piosenek afirmujących życie, pomimo wszystko. Szczęście, pozytywne uczucia, dobra energia są tu deklinowane przez wszystkie przypadki. Do tego na uwagę zasługuje niebanalne poczucie humoru. Michał Sołtan nie będzie drugim Zauchą. Jego głos ma jednak oryginalny koloryt. Wielkim atutem płyty jest wrażliwość i szczerość twórcy. Artysta dobrze wypada też w lirycznych balladach.

MaloGranie to solidny, ambitny album. Na naszych oczach zrodził się prawdziwy talent. Album ten to absolutny „must-have” dla fanów dobrej muzyki, dla których ważny jest tekst, przekaz niesiony wraz z dźwiękami. Michale, masz nowego fana w osobie piszącego te słowa! Czekam na Twoje kolejne dokonania!

autor: Piotr Pepliński

tekst ukazał się w JazzPRESS 01/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO