Recenzja

Philip Zoubek Trio – Outside

Obrazek tytułowy

Free jazz zawsze budził skrajne emocje. Dla jednych to esencja wolności, improwizacja nieskrępowana zasadami, dla innych hałas i bełkot, graniczący z brzydotą. Wybór zależy od subiektywnego poczucia estetyki i oczekiwań jakie wiążemy z odbiorem muzyki. Słuchając Outside przypomniał mi się pewien zamożny ortopeda, który onegdaj zrobił mi wykład na temat malarstwa minimalistycznego i przy okazji całej awangardy związanej z ekspresjonizmem i abstrakcją. W jego ocenie malarstwo, które odeszło od obrazowania nie ma sensu. Kupował wyłącznie obrazy, w których refleksja zawarta była w sposobie przedstawiania obserwowalnego świata. Minimalistyczne bryły czy „zwariowany” świat Kandinsky’ego do niego nie przemawiały. Odruchowo wyraziłem sprzeciw, lecz w duchu nie byłem już tak kategoryczny – odrzuciłem bardziej zadufanie niż samo stwierdzenie…

W opisie twórczości Zoubeka dołączonej do płyty znajdziemy adnotację o związkach stylistycznych jego muzyki między innymi z Xenakisem – dla przypomnienia: greckim kompozytorem, twórcą muzyki stochastycznej, opartej na modelowaniu matematycznym, procesach stochastycznych i teorii gier, takim estetycznym odpowiednikiem Kandinsy’ego w muzyce. Nie wiem co o tym myśleć, bowiem każdy, kto choć raz słuchał na przykład Persopolis Xenakisa wie, że tej muzyki (z całym szacunkiem dla inteligencji twórcy i wszystkich, którzy darzą jego muzykę sympatią) po prostu słuchać się nie da...

Jaki zatem sens ma sztuka awangardowa i dlaczego należy, przynajmniej czasem, umieć z nią obcować? Odpowiedź wydaje się oczywista – awangarda wyzwala. Czasem wyznacza kierunki, niesie w sobie bunt, eksperymentuje, trudno ją sklasyfikować. W przypadku Outside sprawia, że trudno jednoznacznie opisać tę muzykę. Jest w niej wszystko lub nic – jak kto woli. Zauważymy umiejętności i potencjał, nie znajdziemy klasycznie rozumianego tematu lub formy. Otrzymamy kakofonię dźwięku, rytmu, fascynację dysonansem i po ludzku dużo hałasu. Osobiście kocham dysonans, ale jeśli wyraża esencję „czegoś”. Dysonans nie jest wartością samą w sobie i nie przekonują mnie eksperymenty brzmieniowe pozbawione treści.

Mało zrozumiała jest również okładka płyty. Okładki bywają różne, niemniej zwykle w jakiejś części charakteryzują zawartość lub osobę twórcy. W tym przypadku ilustracje Markusa Dorningera powstały przy wykorzystaniu rysunków Ernsta Haeckela, znanego niemieckiego biologa przełomu XIX i XX wieku. Trudno nie zauważyć, że uważany on jest za prekursora eugeniki z czasów Trzeciej Rzeszy, a jego odnotowany antysemityzm blasku sztuce nie przydaje. Być może muzykom chodziło o porównanie free jazzu do jakiegoś rodzaju selekcji, w wyniku której powstanie nowy zdrowy gatunek (tym razem muzyczny), może jedynym powodem była niewątpliwa uroda rysunków Haeckela – trudno powiedzieć. Skojarzenia nie są jednak zbyt fortunne, a „nowego organizmu” nie zauważyłem.

Philip Zoubek Trio w składzie: Philip Zoubek – fortepian, David Helm – bas i Dominik Mahnig – perkusja rozprawia się z frazą, barwą, melodyką, rytmem i wszystkim, co im przyszło do głowy. Zakazu słuchania nie ma.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 4/2019

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO