Recenzja

Tania Giannouli / Rob Thorne / Steve Garden – Rewa

Obrazek tytułowy

Nowozelandzka wytwórnia Rattle definiuje siebie jako wydawcę muzyki współczesnej. Skupia się na pracach miejscowych artystów, ale równie często zderza na swoich płytach ciekawe osobowości z różnych światów – artystycznych i/lub geograficznych. Takim właśnie spotkaniem jest Rewa, płyta będąca zapisem sesji nagraniowej greckiej pianistki Tani Giannouli oraz Roba Thorne’a, muzyka i popularyzatora gry na tradycyjnych maoryskich instrumentach ngā taonga pūoro (flety, trąbki, drumle i podobne im instrumenty tradycyjne konstruowane z muszli, drewna i kamienia). Trzecia z osób firmujących album – Steve Garden (notabane właściciel Rattle) – dodał na etapie pracy nad gotowymi nagraniami nieco delikatnych, niemal niezauważalnych elektronicznych edycji, wtrąceń i dodatków.

Jednakże na Rewie słychać przede wszystkim Tanię Giannouli i Roba Thorne’a. Zagrane przez nich utwory są wynikiem dwudniowej pracy w studiu – dwóch dni improwizacji czerpiących z rodzimych kultur obojga muzyków: greckiej oraz nowozelandzkiej Aotearoa. Album ten to jednak nie tylko muzyczna konfrontacja tych dwóch tradycji, ale także fascynująca próba poszukiwań wspólnych dróg, przedefiniowywania spojrzeń na muzykę w kontekście współdziałania instrumentalistów wywodzących się z tak diametralnie różnych środowisk. Cały ten bagaż wielowiekowych tradycji nie przeszkodził stworzeniu bardzo nowoczesnej muzyki. Zajmujących improwizacji, nasuwających często na myśl nieoczywiste, współczesne skojarzenia.

Płyty słucha się bardzo płynnie. Podział na utwory można nawet potraktować dość umownie. Poszczególne improwizacje łączą się w jedną spójną narrację, niekiedy zgrabnie przechodząc jedna w drugą. To opowieść na ogół dość minimalistyczna, z rzadka tylko brzmiąca donośniej i dynamiczniej. Sięgająca do tradycji europejskiego jazzu w fortepianowych interludiach.

Ogromne wrażenie robi finałowy Te Tangi A Mutu. Trwający ponad piętnaście minut, będący kwintesencją zawartości całego albumu. Emocjonalny, poruszający, zaskakujący zwrotami. Przenoszący w czasie i przestrzeni ku odległym wiekom i terytoriom. Rewa to niecodzienna podróż. Znakomicie łącząca pierwiastki egzotyki, tradycji i współczesności. Niezwykle oryginalna. Fascynująca.

autor: Krzysztof Komorek

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 10/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO