Kanon Jazzu Płyty Recenzja

Tony Williams - Ego

Obrazek tytułowy

Tony Williams mógł przez całe życie być "perkusistą Milesa Davisa". Uwielbiał jednak muzyczne eksperymenty, którym sprzyjał przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych związany z wynalezieniem wielu nowych instrumentów elektronicznych i studyjnych technik realizacji dźwięku. Ten przełom dla muzyki był moim zdaniem dużo istotniejszy niż powszechna cyfryzacja i komputeryzacja dwie dekady później. Moim zdaniem dużo więcej jazzu z tego okresu dobrze zniosło próbę czasu. Do tych właśnie nagrań, wtedy mocno eksperymentalnych i awangardowych, poszukujących nie tylko nowych brzmień, ale również nowej publiczności i nowej jazzowej tożsamości, pozwalającej konkurować z szalejąca wtedy muzyką rockową należy cały dorobek zespołu Life Time, albo jak inni wolą Lifetime.

W Kanonie Jazzu przedstawiałem Wam już debiut tej formacji – album Life Time z 1964 roku. Dziś pora na nagranie z roku 1971, które z początkami zespołu łączy w zasadzie tylko nazwa i osoba lidera – Tony’ego Williamsa, geniusza jazzowej perkusji, ale też kompozytora, co w przypadku perkusistów prowadzących własne zespołu nie zdarza się znowu tak często. Skład zespołu od tego pierwszego dzielą lata świetlne. Life Time to Sam Rivers, muzyk, w którego zespole Williams grał na stałe już w wieku 13 lat i Herbie Hancock, a także kilku basistów i gościnnie pojawiający się w jednym utworze Bobby Hutcherson. W nagraniu Ego jedynym muzykiem oprócz lidera, który pojawiał się systematycznie w składach nagraniowych i koncertowych zespołu jest Ron Carter, a rolę główną przejął jeden z najważniejszych jazzowych organistów wszechczasów, notorycznie niedoceniany przez publiczność i uwielbiany przez krytyków Larry Young.

Ego to jednak płyta perkusyjna, trzech perkusistów musiało zrobić niezły hałas. Zespół Life Time, to była niemal zawsze umowna nazwa solowych projektów Tony’ego Williamsa, skład i styl zmieniał się tak jak zmieniały się pomysły lidera na muzykę i jazzowe mody. Od solowego debiutu w 1964 roku (wspomniany już album Life Time) niemal do śmierci Williamsa ukazywały się kolejne jego solowe albumy. Ostatni powstał zaledwie miesiące przed jego śmiercią w 1996 roku (Young At Heart), a wytwórnia Hi Hat od kilku lat wydaje kolejne archiwalne nagrania koncertowe.

Ego nie jest albumem przebojowym. Jeśli chcecie posłuchać wirtuozerskich, energetycznych solówek Williamsa w towarzystwie niemal rockowej gitary Johna McLauglina, sięgnijcie po Emergency! – album, na który również przyjdzie czas w Kanonie Jazzu. Jednak Ego to interesujące spotkanie jazzu z rockiem, albo może nawet dokładniej – post-hard-bopu wspomaganego przez organy Larry Younga z rockową psychodelią transowych rytmów i śpiewów lidera.

Dla mnie Ego to album Tony Williamsa – kompozytora, płyta, która nieco za wolno się rozkręca i za wcześnie kończy, osiągając kulminację w ostatnim utworze, w którym nie brakuje organowego szaleństwa. Kilka lat później jazz-rockowe granie fusion stało się jakby nudniejsze i nieco mniej jazzowe. W wielu krytycznych opracowaniach album Ego uznawany jest za mniej ciekawy niż wcześniejsze nagrania zespołu, ja jednak uważam, że warto przyjrzeć się zespołowi pozbawionemu jakiś wielkich nazwisk i gwiazd, które chcą koniecznie zagrać szybciej, głośniej i ciekawiej stojąc w kolejce do kolejnej solówki. Ego to fusion do dobrego klubu jazzowego, a nie na stadion wypełniony fanami rocka, czekającymi na kolejne nagranie w stylu wczesnego Pink Floyd lub Franka Zappy.

RadioJAZZ.FM poleca! Rafał Garszczyński - Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. Clap City
  2. There Comes A Time
  3. Piskow's Filigree
  4. Circa 45
  5. Two Worlds
  6. Some Hip Drum Shit
  7. Lonesome Wells (Gwendy Trio)
  8. Mom And Dad
  9. The Urchins Of Shermese

Tony Williams Ego

Format: CD / Wytwórnia: Polydor / Polygram / Verve / Data pierwszego wydania: 1971 / Numer: 731455951226

  • Tony Williams – dr, voc,
  • Don Alias – dr, perc,
  • Warren Smith – dr, perc,
  • Larry Young – org (2 – 5, 7 – 9),
  • Ted Dunbar – g (2 – 5, 7 – 9),
  • Ron Carter – b (2 – 5, 7 – 9), cello (2 – 5, 7 – 9),
  • Jack Bruce – voc (5).

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO