Płyty Recenzja

Andrzej Jagodziński – Requiem

Obrazek tytułowy

(Polskie Radio Katowice, 2022)

Jak powiedziałaby niegdysiejsza młodzież (ach, François Villon w jakiejś tam trawestacji wiecznie z nami), Jagodziński przywalił z grubej rury. Jako przedstawiciel ni to młodzieży, ni to starszyzny ochoczo przyznałbym rację i być może ku ich uciesze dodałbym – i to z najgrubszej! Tak, tak, wszak forma mszy żałobnej, o którą to właśnie pokusił się ten wyjątkowy pianista, stanowi niebywałe wręcz wyzwanie dla klasycznie szkolonego jazzmana (tudzież jazzowego szkolonego „klasyka” – proporcje swojego artystycznego rodowodu najpełniej określiłby pewnie sam Jagodziński). Niezależnie od tych niezbyt wysublimowanych statystyk Jagodziński płytą Requiem po raz kolejny udowadnia, że jest po prostu wielki!

Nagranie Requiem to siedmioczęściowa kompozycja mszalna zaaranżowana na trio jazzowe (współtworzone obok Jagodzińskiego przez genialnego perkusistę Czesława Bartkowskiego i tylko niewiele ustępującego mu kontrabasistę Adama Cegielskiego), chór mieszany (Camerata Silesia pod dyrekcją Anny Szostak) oraz mocno improwizujące wokale (w tej roli Grażyna Auguścik, Wojciech Myrczek i Agnieszka Wilczyńska). Te trzy elementy, na co dzień poruszające się w zgoła odmiennych rejonach muzycznego uniwersum, perfekcyjnie wręcz się dopełniają, tworząc strukturę spójną i harmonijną, niepozbawioną jednak zaskakująco licznych zmian nastroju i napięcia. I chyba ten ostatni aspekt właśnie świadczy o wyjątkowości nagrania Requiem.

Jak się okazuje, w tej przepełnionej rozdzierającą rozpaczą formule odnaleźć można zgoła różne barwy, które w naprawdę mistrzowski sposób odmalował w swoich kompozycjach Jagodziński. Przykładowo, elegancja i chłód emanująca z głosów zaaranżowanych na potrzeby utworu Requiem Aeternam skontrowana jest na wskroś jazzowym, niepokojącym, jednak w pewnym swym rysie gorącym beatem Bartkowskiego, na tle którego w pełen wyrafinowania, lecz też subtelności sposób frazuje demiurg całego przedsięwzięcia, czyli Jagodziński.

Najbardziej zdumiewającym i najpiękniejszym dla mnie fragmentem płyty jest jednak kompozycja Kyrie. Zaskakuje ona swoją skocznością, żywością i niewymuszoną lekkością. Najciekawszą jej częścią jest partia Wojciecha Myrczka, zaimprowizowana przy akompaniamencie wyłącznie perkusji Bartkowskiego. Panowie wzajemnie się nakręcają, prześcigają w wytworach swojej muzycznej wyobraźni, jeden sięga aż po inspiracje wschodnimi zaśpiewami, a drugi po energię i pierwotny groove spod znak Billy’ego Cobhama.

Requiem to jedna z nielicznych płyt, podczas odsłuchu której zachwyca po prostu wszystko. Andrzej Jagodziński stworzył muzykę z ogromnym rozmachem, lecz jednocześnie pełną skupienia i świadomości każdego dźwięku. Powrót do formy mszy żałobnej stał się w istocie wyłącznie pretekstem do ukazania naprawdę niemałych możliwości interpretacyjnych, jakie daje jazzujące krążeniu wokół takiego tematu. Naprawdę niezmiernie cieszę się, że tak ambitne projekty są w Polsce podejmowane i to z tak znakomitym skutkiem. Cóż, Jagodziński to prawdziwy mistrz!

Jędrek Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO