Płyty Recenzja

Franciszek Raczkowski – Klood

Obrazek tytułowy

(Franciszek Raczkowski, 2022)

Tytuł pierwszej solowej płyty pianisty Franciszka Raczkowskiego jest hołdem dla Claude’a Debussy’ego, którego artysta uważa za swego muzycznego guru. Tak jak tytuł zniekształca w pewien sposób imię mistrza, tak i muzyka na albumie oparta jest w znacznej mierze na swego rodzaju zniekształceniach.

Podobno Debussy niezwykle lubił improwizować na rozstrojonych pianinach. Uważał, że ciekawe, często zaskakujące barwy takich instrumentów, nieprzewidywalność kolejnych dźwięków, wychodzenie poza klasyczny strój to czynniki doskonale stymulujące proces twórczy. Podobną drogą poszedł na tej płycie Raczkowski, rejestrując szereg kompozycji i improwizacji na różnych, dalekich od doskonałości pianinach. Poza dźwiękami instrumentów artysta pozostawił na nagraniu wszelkie odgłosy towarzyszące – stukot mechaniki pianina, trzaski, skrzypienie konstrukcji, co podkreśla jeszcze zamierzoną niedoskonałość materiału. Zabieg to może nie nowatorski, ale dający ciekawy efekt, szczególnie w zestawieniu z trzema utworami na płycie nagranymi na fortepianie w warunkach studyjnych.

Nie tylko idea niekonwencjonalnego podejścia do doboru instrumentów nawiązuje do postaci Debussy’ego. Echa jego muzyki słychać w utworach Raczkowskiego, poczynając od otwierającego płytę Relax Baby. Nie jest to jednak próba reinterpretacji twórczości wielkiego kompozytora impresjonisty. Raczkowski stosuje jak Debussy gęste faktury, potrafi świetnie posługiwać się nastrojem i muzyczną kolorystyką, ale jego muzyka jest osadzona zdecydowanie w teraźniejszości. Na płycie Klood znajdziemy elementy jazzowe, nawiązania do klasycznej pianistyki i wreszcie tak zwaną contemporary classic.

Wspomniane trzy utwory zagrane w studiu na fortepianie kontrastują z resztą płyty i mimo że ukazują Raczkowskiego jako świetnego pianistę, to wypadają dosyć konwencjonalnie na tle frapującego brzmienia muzyki granej na niedoskonałych instrumentach. Artysta za pomocą starych pianin potrafi oczarować słuchaczy zarówno delikatnymi, melodyjnymi tematami, jak i niemal monumentalnym brzmieniem w utworze Chorale.

Klood to propozycja nie tylko dla miłośników pianistyki jazzowej, ale dla wszystkich, którzy poszukują w muzyce nieoczywistych dźwięków. Nie napisałem jeszcze tego co najważniejsze – słucha się tego po prostu bardzo dobrze.

Piotr Rytowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO