Płyty Recenzja

Friendly Rich – Friendly Rich Sings For Only The Lonely

Obrazek tytułowy

Pumpkin Pie Corporation, 2019

Friendly Rich, a właściwie to Richard Marsella, jest od wielu lat znany z undergroundowego podejścia do muzyki. Wszystkie płyty, od roku 1994, wydaje we własnej wytwórni The Pumpkin Pie Corporation. Większość jego utworów to piosenki satyryczne, choć obok zabawnych, przewrotnych znajdziemy też kompozycje o charakterze melodramatycznym. Jednak jego najnowsza płyta „Friendly Rich Sings For Only The Lonely” jest zupełnie inna.

Marsell oprócz tego, że jest muzykiem i performerem, jest także kompozytorem. Przez trzy sezony komponował muzykę do telewizyjnego show MTV. „Friendly Rich Sings For Only The Lonely” pod niemalże każdym względem różni się od tego, co autor „Sausage Samba” („Kiełbaskowej Samby”, z poprzedniego albumu „Bountiful” z 2014 roku) robił dotychczas, bo showman przede wszystkim zmienił tematykę – z satyrycznej na poważną. Jak się okazało, ceni Franka Sinatrę, a przede wszystkim płytę „Frank Sinatra Sings For Only The Lonely”. Zakochany w tym albumie z 1958 roku nagrał własną interpretację klasycznych piosenek. Zachował nawet pierwotną kolejność utworów z płyty Franka, specjalnie pomijając dwie piosenki dołożone we wznowieniu kompaktowym w latach osiemdziesiątych. Dodatkowo odwzorowana została dokładnie okładka, na której jedynie wizerunek Sinatry zastąpił portret Richa.

Na tegorocznej płycie znajdziemy dwanaście utworów zaaranżowanych na jazzowo przez saksofonistę zespołu – Davida Frencha. U boku takich muzyków, jak French, klarnecistka Julia Hambleton, gitarzysta Nichol Robertson, pianistka Tania Gill, kontrabasista Jon Meyer oraz perkusista Dave Clark, każdy chciałby zaśpiewać. Instrumentalnie jest to po prostu majstersztyk. Płyta w swojej warstwie instrumentalnej powinna przypaść do gustu wymagającym miłośnikom jazzu. Co do pierwszego planu, to uważam, że na płycie jest za mało śpiewania, a niestety za dużo mówienia. Friendly Rich czaruje ciemną, ciężką barwą dojrzałego męskiego głosu. Jedynie barwą niestety, ponieważ tak wymagający podkład instrumentalny lepiej by zabrzmiał z ciekawymi liniami melodycznymi wokalu. Monotonny śpiew oraz nie do końca słyszalna interpretacja tekstów może się znudzić po trzech, czterech piosenkach.

Album jest na pewno przełomem w karierze żywiołowego, szalonego Friendly’ego Richa. Chwilami możemy się poczuć, jakbyśmy siedzieli w zadymionym barze, z lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Nie wiem, co na tę propozycję fani Franka Sinatry, ale uważam, że ta dość nietypowa interpretacja jego płyty, której okrągły jubileusz obchodzony był w ubiegłym roku, może przyczynić się do ożywienia pamięci o wielkim artyście.

Autor: Katarzyna Bazgier

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO