Felieton Słowo

Projekt jazz: Ten jeden wyjątkowy plakat

Obrazek tytułowy

W pierwszym tekście tego cyklu (JazzPRESS nr 9/2022) napisałam, że biorąc pod uwagę realia drugiej wojny światowej, trudno wyobrazić sobie, aby jakiekolwiek plakaty jazzowe zostały wówczas zaprojektowane i wydrukowane. Jakiś czas temu biorąc udział w konferencji naukowej, dowiedziałam się jednak, że na pewno przynajmniej jeden taki plakat powstał i po otwarciu Muzeum Plakatu w Wilanowie (miejmy nadzieję, że już niedługo) będzie można gopodziwiać na ekspozycji. Wyjątkowy jest nie tylko fakt, że plakat taki w warunkach wojennych powstał, ale również miejsce, w jakim go wykonano.

Po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech rozpoczęła się narodowo-socjalistyczna rewolucja kulturalna prowadzona przez Goebbelsa. Zgodnie z jej założeniami jazz uznany został za muzykę zdegenerowaną, prymitywną, określaną pogardliwie jako „Niggermusik”.Coraz bardziej restrykcyjne zakazy obejmowały zabawę przy muzyce jazzowej, słuchanie jej, komponowanie, a nawet odbierania przez zagraniczne stacje radiowe. Wydawałoby się więc, że po wybuchu drugiej wojny światowej zakaz ten będzie obowiązywał również na terenach okupowanych, w tym w Polsce. Okazało się jednak, że warunkach okupacyjnych życie muzyczne w Polsce toczyło się własnym, odrębnym torem.Kawiarnie jako lokale rozrywkowe stały się miejscami, w których królował jazz. Paradoksalnie sytuacja ta była zgodna z polityką okupanta. W dokumentach władz niemieckich wskazywano na zasadność funkcjonowania kawiarń jako właściwych i jedynych miejsc kontaktu polskiego społeczeństwa z muzyką. Miejsca te były również, jak wskazywano, łatwe do kontrolowania.

Dlaczego pozwalano grać jazz? Wykonywana w kawiarniach muzyka miała mieć charakter pospolity i rozrywkowy – miała służyć eliminowaniu muzyki polskiej z życia publicznego i osłabiać tożsamość kulturową Polaków. Wobec oficjalnie uznawanego za niski statusu jazzu, muzyka ta mieściła się w formule muzyki kawiarnianej.

Jazz grano jednak nie tylko w kawiarniach aryjskiej części okupowanych miast. Posłuchać go można było w lokalach rozrywkowych działających na terenach gett, w których znalazło się wielu muzyków jazzowych żydowskiego pochodzenia. Jazz grano nawet w ekstremalnych warunkach panujących w obozach koncentracyjnych. Wiadomo, że orkiestrę jazzową prowadził m.in. Artur Gold w obozie w Treblince.

Życie kulturalne, i to na wysokim poziomie, rozwijało się w obozach jenieckich, w których warunki różniły się zdecydowanie od tych w obozach koncentracyjnych. Status prawny jeńców polskich oparty został na postanowieniach Konwencji Haskiej z 1907 roku i Konwencji Genewskiej z 1929 roku, której sygnatariuszami były Polska i Niemcy, a które zagwarantować miały humanitarne traktowanie wziętych w niewolę żołnierzy. Przestrzegali ich również w trakcie drugiej wojny światowej Niemcy. Robiono to jednak nie ze względów humanitarnych, ale w związku z przebywaniem w obozach jenieckich w innych krajach Europy Zachodniej żołnierzy niemieckich. Przestrzeganie prawa międzynarodowego miało ich uchronić przed odwetem.

Oczywiście warunki życia w obozach nie były sielankowe – więźniowe głodowali, byli wywożeni często w nieznanym kierunku, zabijani przy próbach ucieczki. Najgorszym jednak wrogiem więźniów była nuda i poczucie bezużyteczności w obliczu działań wojennych, prowadzące do depresji, prób samobójczych, pogłębiających się chorób psychicznych. Jednym ze sposób radzenia sobie z tym problemem była organizacja życia kulturalnego.

W obozie jenieckim w Choszcznie (obecnie województwo zachodniopomorskie) na przełomie listopada i grudnia 1939 roku powstał Teatr Symboli założony przez Witolda Korzeniowskiego. Teatr z niewielkimi przerwami działał do zakończenia wojny, a przenoszeni do innych obozów żołnierze zakładali w nowych miejscach jego „filie”. W listopadzie 1940 roku w Choszcznie powstał zespół jazzowo-teatralny pod kierownictwem ppor. Andrzeja Szulca.

W każdy czwartek w obozie odbywały się także koncerty popularne, na które składały się melodie rozrywkowe i taneczne. Ukoronowaniem pracy zespołu był koncert jazzowy Przyjdź i posłuchaj zorganizowany 23, 24 i 25 lutego oraz 9 marca 1941 roku. Imprezy muzyczne odbywały się również 27 i 28 maja 1941roku w ramach festiwalu wszystkich zespołów muzycznych i wokalnych, a od 15 września 1941 roku działała tzw. „herbatka” klubu Teatru Symboli, stanowiąca namiastkę kawiarni, w której regularnie słuchano muzyki jazzowej [1].

Zachowany w zbiorach Muzeum Plakatu plakat artysty grafika Jana Kępińskiego zaprojektowany został właśnie z okazji koncertu Przyjdź i posłuchaj w 1941 roku. Kępiński kierował w obozie sekcją plastyczną w ramach zorganizowanego w styczniu 1941 roku koła plastyków, do którego zadań należało przygotowywanie scenografii i kostiumów teatralnych, prowadzenie pracowni rzemiosła artystycznego, organizacja wystaw prac plastycznych i wykładów z zakresy historii sztuki.

Przed wojną Kępiński studiował m.in. na Politechnice Lwowskiej i w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, uzyskując zawód artystygrafika reklamowo-propagandowego. W 1936 roku został szefem biura projektowego w katowickiej spółce przemysłu ciężkiego Wspólnota Interesów. Wykonał w tym czasie prace z zakresu grafiki użytkowej: dekorował wnętrza, projektował plakaty, znaki firmowe, aranżował stoiskawystawiennicze. Po wojnie współpracował z Field Unit Polish YMCA przy pierwszej Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka w Meppen jako kierownik grupy dekoratorów. Na początku lat 50. przeniósł się do Wielkiej Brytanii, gdzie odniósł spory sukces, tworząc papieroplastyczne rzeźby i kompozycje zdobiące wystawy i witryny sklepów oraz instytucjia także przygotowując wystroje wnętrz dla szeregu programów i produkcji telewizyjnych BBC [2].

Plakat zaprojektowany przez Jana Kępińskiego przedstawiający czarny, wzbogacony światłocieniami fortepian na seledynowej plamie barwnej można by śmiało uznać,za sprawą jego wysokich walorów artystycznych i estetycznych, za kolejny plakat z nurtu polskiej szkoły plakatu. Zachwyca zarówno malarskie przedstawienie motywu, jak i dobór tonacji kolorystycznej. Zastrzeżenie budzić może jedynie zbyt jasne liternictwo zastosowane w napisie „Rewelersi”, wtapiające się w tło i czyniące sam napis mało czytelnym. Analizując projekt Jana Kępińskiego, pamiętać jednak należy o warunkach, w jakich powstał, i o ogromnym zaangażowaniu przebywających w obozie jeńców w podtrzymywanie i rozwój polskiej kultury i sztuki.

Na koniec, jako puentę, podobnie jak w przypadku pierwszego tekstu w cyklu Projekt jazz, dodam, że w przypadku sztuki nigdy nie należy zakładać braku sił twórczych i kreatywności artystów – nawet w ekstremalnych warunkach historycznych.

Aleksandra Fiałkowska


[1] Tadeusz Gasztold, Życie kulturalne w obozach polskich jeńców wojennych na Pomorzu Zachodnim w latach 1939-1945, Janusz Jezierski, Zdzisław Skowroński, Kronika Teatru Symboli, (mps.) 159/HM/OJ Muzeum w Koszalinie.

[2] https://www.bu.umk.pl/Archiwum_Emigracji/Kepinski.htm.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO