Płyty Recenzja

Jachna (ponownie) kameralny

Obrazek tytułowy

Wojciech Jachna od lat bezkompromisowo poszerza autorską dyskografię. Jest wszechstronnym artystą nieunikającym wyzwań, stąd równie dobrze odnajduje się w szerszych składach i w projektach kameralnych. W ostatnich latach jego produkcje częściej dotyczyły tych pierwszych, by wspomnieć znakomicie przyjęte Elements, Innercity Ensemble IV czy Sundial III. Na dwóch najnowszych albumach ograniczył jednak instrumentarium, powracając do formuły duetu oraz solowej.

Staniecki / Jachna Two Souls

Requiem Records, 2020

W swojej karierze Wojciech Jachna (trąbka, elektronika) kilkukrotnie decydował się na nagrania dwuosobowe. Do tej pory partnerował mu kontrabasista Ksawery Wójciński, akordeonista Zbigniew Chojnacki, a także perkusista Jacek Buhl, teraz przyszedł czas na dialog z gitarzystą. W 2019 roku na Ambient Festival w Gorlicach trębacz zagrał koncert z Maciejem Stanieckim (gitara, elektronika). Spotkanie było tak inspirujące, że rok później muzycy zdecydowali się na improwizowaną sesję w Studiu im. Władysława Stanieckiego. W jej efekcie zarejestrowano dziewięć minimalistycznych kompozycji, które wypełniły album Two Souls. Muzykę duetu najłatwiej określić jako połączenie ambientu z jazzem, w którym dużą rolę odgrywa elektronika. To oczywiście uproszczenie, gdyż tak kreatywi muzycy wspólnie grając, musieli wypracować autorski język. Dużo istotniejsze od klasyfikacji są zresztą uczucia, jakie udało im się przekazać. Materiał jest nostalgiczny i intymny – co wiemy jeszcze przed odtworzeniem krążka. Na okładce widzimy autorów przechadzających się po lesie, którego szerszą perspektywę odnajdziemy po jej otwarciu – tu poza stojącym za obiektywem fotografem nie ma już nikogo. Właśnie taką odosobnioną przestrzeń zdaje się kreować muzyka zawarta na płycie. Wykonawcy niespiesznie snują swoją opowieść, dotykając różnych emocji. Momentami czuje się ich niepokój, może wręcz smutek, by zaraz delikatny ton trąbki rozświetlił szary obraz. Tę historię opowiadają wyłącznie sobie, dzieląc się osobistymi przeżyciami. Słuchacz jest w tym świecie tylko gościem, z daleka obserwującym prywatny dialog tytułowych Dwóch dusz. Two Souls jest przestrzenią stworzoną do kontemplacji, choć to nie tak, że na albumie odnajdziemy ukojenie czy radość. Jak wspomniałem, muzycy dotykają odmiennych nastrojów, które każdy odbierze indywidualnie. Warto jednak sięgnąć po tę produkcję, zwłaszcza w czasach przepełnionych często bezwartościowymi bodźcami, by po prostu się wyłączyć.

Conception.jpg

Wojciech Jachna – Conception

Mellow Yellow Records, 2021

Pewien niepokój może towarzyszyć odczytywaniu tytułów najnowszego wydawnictwa Wojciecha Jachny (trąbka, kornet, elektronika). Na Conception znajdziemy: Ciemny tunel, Samotność w mieście, To jest koniec czy Ostatni film – czyżby muzyk wieszczył apokalipsę? Po trosze tak, na co wpływ, zdaniem autora, miał czas pandemii, jednak po przesłuchaniu całości myślę, że nie jest tak źle. Jachna dodaje zresztą, że okres, w jakim przyszło mu nagrywać, owszem, mógł mieć wpływ na nazewnictwo, ale na muzykę już niekoniecznie. Podobnie jak na wcześniejszej produkcji Two Souls – artysta zgłębia raczej pochmurne rejony, jak najbardziej pasujące do przywołanych oznaczeń. Używa przy tym dużo więcej elektroniki, co dodatkowo potęguje mechaniczny, momentami bezduszny wydźwięk muzyki. Jak to jednak bywa w przypadku bydgoskiego trębacza, potrafi on jednocześnie wydobyć z instrumentu tony, które rozrzedzą atmosferę, wpuszczając odrobinę powietrza. To dopiero drugi, po wydanych przed trzema laty Emanacjach, solowy album Jachny. Obie płyty różni instrumentarium – na wcześniejszej co do zasady akustyczne. Poszerzenie brzmienia o elektronikę sprawia, że słuchając Conception, można zatracić poczucie obcowania z jednoosobowym nagraniem. Muzyka potrafi być gęsta, a spektrum dźwięków szerokie. Choć tak intensywnego wykorzystania elektroniki u Jachny jeszcze nie słyszeliśmy, to dla niego nie jest to sytuacja wyjątkowa, jak przyznaje w opisie: „Sięgnąłem po arsenał efektów elektronicznych, które towarzyszą mi od bardzo dawna (…) pomagają mi w znalezieniu szerszej perspektywy w graniu i poszukiwaniach dźwiękowych”. Na portalu społecznościowym Basia Żach, która zaprojektowała okładkę Conception, opisuje tę muzykę jako „bardzo dobrą płytę, płynną, ale drapiącą”. Myślę, że to całkiem trafne spostrzeżenie. Na albumie znalazło się aż szesnaście, przeważnie krótkich, form i choć składają się na niemal 40 minut muzyki, to mijają niezwykle szybko. Przy tym kontrast pomiędzy subtelnym brzmieniem trąbki a drapieżną niekiedy elektroniką nie pozwala pozostać obojętnym, zostając w pamięci słuchacza na dłużej. Album potwierdza otwartość Jachny na różne brzmienia i absolutną niezależność jego artystycznych wyborów.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO