Płyty Recenzja

James Brandon Lewis – Apple Cores

Obrazek tytułowy

(Anti-, 2025)

Ubiegły rok był dla Jamesa Brandona Lewisa bardzo pracowity. Koncertował z rozmaitymi projektami, w tym kilka razy w Polsce, brał udział w sesjach nagraniowych do paru bardzo mocnych płyt, m.in. Alana Braufmana i Giovanniego Guidiego, wydał też dwa albumy sygnowane własnym nazwiskiem – Transfiguration, czyli kolejne dzieło swego kwartetu, oraz owoc współpracy z grupą The Messthetics, niegdyś muzykami posthardcore’owego Fugazi. Znalazł przy tym czas, by wejść do studia i zarejestrować materiał na płytę ukazująca jeszcze jedną jego twarz: saksofonisty grającego w triu z basem i perkusją.Poprzednia taka próba, wydany w 2023 roku Eye of I (z akompaniamentem na wiolonczeli Chrisa Hoffmana ina bębnach Maxa Jaffy) osiągnął niemały sukces. Tym razem muzycy towarzyszący liderowi to współtworzący też James Brandon Lewis Quartet perkusista Chad Taylor orazbasista elektryczny i gitarzysta Josh Werner. Jeżeli poprzednie trio Lewisa kładło naciskna noise i drone, to terazakcenty przerzucono na industrialny i mechaniczny rytm. Zabieg, co zaznaczę od razu, okazał się trafiony, bo rezultat, czyli longplay Apple Cores, jest spektakularnym triumfem.

Jeszcze przed premierą albumu, zaraz po odsłuchaniu premierowego singla Five Spots To Caravan, dotarło do mnie, że trio Lewisa jest w pewnym sensie kontynuacją wielkiego dziedzictwa Sonny’ego Rollinsa. Legendarny Newk był postacią kluczową dla kanonizacji formatu saksofonowego tria, a jego nagrania z lat 70. i 80., w których wprowadził elementy elektronicznego popu, mieszając je z ekspresyjnym i sonorystycznym tonem saksofonu R&B, były prekursorskie iprzyniosły mu pewnie tyle samo przeciwników, co zwolenników. W jednym z wywiadów promujących Apple Cores Lewis zapytany o podanie kilku ulubionych utworów wskazał m.in. nagranie Rollinsa Did You See Harold Vick? z roku 2000, co jest wyborem raczej niekonwencjonalnym, biorąc pod uwagę klasyczny dorobek Sonny’ego z lat 50. i 60. Słuchając nowej muzyki nowojorczyka, można jednak łatwo połączyć kropki – wpływ noise’u, dubu czy muzyki industrialnej to element łączenia gatunków elektrycznych z żywiołową i ekstatyczną saksofonią, współczesna odpowiedź na ścieżkę wytyczoną niegdyś przez prekursorów fusion.

Ranga tradycji, zawsze wysoka u Lewisa, ujawnia się natomiast w naturalnych inspiracjach afroamerykańską awangardą – trąbką Dona Cherry’ego i poezją Amiriego Baraki. Wspominany już Five Spots to Caravan otwiera hałaśliwa fanfara lidera, a z czasem utwór przechodzi w intensywne saksofonowe riffowanie na tlesynth-gitarowego rave’u i ciężkiego bitu perkusyjnego. Prince Eugene radosny temat rozgrywa wokół popowegoafrobeatu spod znaku Petera Gabriela, a trylogia utworów Apple Cores, niby najbardziej tradycyjna w brzmieniu, łączy awangardową improwizacjęi garażowymarsz z punkową furią.

Rodzajem historyzmu jest Remember Brooklyn & Moki, będący improwizacją osadzoną na basowym riffie i pogłosach elektrycznej gitary w oparach psychodelicznego spiritualu. Natomiast Broken Shadows, plemiennie wystukane przez Taylora na tomach, jest – zgodnie z tytułem – hołdem dla Dona Cherry’ego i Ornette Colemana (kompozycję o takim tytule zarejestrowano w 1971 roku podczas nagrywania Colemanowskiego albumu Science Fiction. D.C. Got Pocket wchodzi na tereny stosunkowo rzadkie muzyce okołojazzowej, czyli ponure i mroczne drony. Paleta brzmień jest więc już pokaźnie rozszerzona. Don’t Forget Jayne jest w pewnym sensie repryzą singlowego Five Spots to Caravan i prowadzi do hymnu Exactly, Our Music, który wieńczy mantrowy motyw Lewisa w stylu kompozycji Johna Lurie. Perełka.

Piotr Zdunek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO