ECM, 2021
Marcina Wasilewskiego po raz pierwszy spotkałem dobre 30 lat temu. W Puławach trwały Warsztaty Jazzowe. Marcin przyjechał ze swoim triem, które za chwilę stało się jednym z najbardziej rozpoznawalnych młodych zespołów polskiego jazzu. Pamiętam, zastanawiałem się wówczas, na jak długo starczy tak młodemu, nastoletniemu, niewątpliwie utalentowanemu pianiście twórczej inwencji i artystycznej kreacji. Dziś, po trzech dekadach i bacznej obserwacji Wasilewskiego jako w pełni dojrzałego artysty i jego rozwoju, przyznam, że pokłady te wydają mi się wciąż niewyczerpane.
Po znakomicie przyjętej płycie tria Arctic Riff (2020) z udziałem Joe Lovano, sądziłem (nazwałbym to nawet obawą!), że trio zbliży się bardziej do idiomu amerykańskiego jazzu. Obecność Lovano raczej ciążyła niż dawała nadzieję na pozostanie w orbicie „eurojazzu”. Obawy okazały się płonne, saksofonista nie narzucał własnej wizji muzyki, a w każdym razie tak to czułem. Z niecierpliwością czekałem na kolejną zapowiadaną płytę tria. Kiedy się pojawiła, rzuciłem szybko okiem na tracklistę. Bez przesłuchania choćby jednego dźwięku wiedziałem, że muzyka nie zawiedzie.
Jest tu wszystko, czego oczekiwałem. Nawet powtórka jednego utworu z poprzedniej płyty (Vashkar) zupełnie mi nie przeszkadza, choć słyszę głosy, że wizerunkowo to krok dość ryzykowny. Trio wypracowało taki poziom artystycznego zaawansowania, który sprawia, że wybrane kompozycje stają się rodzajem muzycznego studium, przeznaczonego do ostatecznego wyciśnięcia jak smakowity owoc. Widać Marcin poczuł niedosyt po wersji z Joe Lovano. To przypadek Vashkar, to też przypadek Wariacji Goldbergowskich. Na tym poziomie to również Riders on the Storm The Doors. Choć ten ostatni element układanki jest także dowodem niezwykłej intuicji całego zespołu, jakiegoś pierwotnego wyczucia ukrytych wartości w prostych piosenkach (przypominam znakomite Hyperballad Björk i Message in a Bottle Stinga na wcześniejszych płytach zespołu).
Całości dopełnia swoista trzyczęściowa suita In Motion. Dowód, że w obecnych czasach zespolenie muzyki klasycznej i jej piękna nienaruszalności kompozytorskiego oryginału z jazzową swobodą improwizacji staje się obowiązującą konwencją i nieodwracalnym artystycznym faktem.
Andrzej Winiszewski