Płyty Recenzja

Synonim funku

Obrazek tytułowy

Henryk Debich & Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Łodzi – Zbliżenie

Astigmatic Records, 2021

Jeżeli komuś się wydaje, że czasy tzw. komuny w Polsce to wyłącznie „syf i bieda, a do tego depresja” (tak, tak, właśnie na łamach szanownego czasopisma o jazzie cytujemy rapera), to jest w głębokim błędzie. Dla niektórych może być niespodzianką, że ludzie wówczas żyli, i to pełnią życia, a co więcej, tworzyli również muzykę i to także na całego. Jedną z jakże kolorowych wysp w tym oceanie szarzyzny była łódzka Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji pod batutą Henryka Debicha.

Tę łódzką orkiestrę (choć sam Debich pochodził z uroczych Pabianic) poznałem dzięki legendarnej już w niektórych kręgach płycie String Beat nagranej w 1975 roku. Lat miałem może siedem, gdy mój szanowny tata do znudzenia puszczał mi interpretację Hancockowskiego Kameleona, właśnie w wersji tej orkiestry. Później dopiero poznałem oryginał z płyty Head Hunters, lecz przyznać muszę, że do tej pory uważam, że wersja orkiestry Debicha po prostu miażdży oryginał. Genialny groove w połączeniu z nieprawdopodobnie nasyconym, nieco „luzackim” brzmieniem zespołu powodują, że dla mnie to właśnie Łódź lat siedemdziesiątych stała się synonimem muzyki funkowej.

Z tym większą przyjemnością (ba, wręcz szaleńczą ekscytacją) przyjąłem wieść, że mądrzy ludzie z wytwórni GAD oraz Astigmatic postanowili przekopać się przez stosy archiwalnych nagrań i te najciekawsze wydać w formie płytowej. W ten właśnie sposób powstały płyty Zbliżenie (Astigmatic) oraz City (GAD). Te dwie wspomniane płyty w żadnym razie jednak się nie dublują i nie stanowią „historii o tym samym, tylko w innych słowach”. Zbliżenie dokumentuje aktywność orkiestry z lat 1974-1977, a City to zapis wyjątkowo płodnego artystycznie dla Debicha i jego kompanów roku 1978. Obie te płyty pozwalają nam prześledzić ewoluujące brzmienie i podejście do materii muzycznej, którym kierował się ten niespotykany zespół. Obie płyty jasno wskazują na funkowo-jazzowy rodowód orkiestry, lecz akcentują różne składowe brzmienia tego wyjątkowego zespołu.

W utworach, które znalazły się na płycie Zbliżenie, bardzo wyraźnie słyszalne są wpływy muzyki progrockowej. Najdobitniej o przywiązaniu do nieco cięższych brzmień świadczy rewelacyjna kompozycja Błyski i cienie oparta na iście heavyrockowym riffie. Ach, ta perkusja, która pomimo prostej gry utrzymuje nieprawdopodobny wręcz groove! Rockowych nawiązań odnaleźć można na tej płycie jednak o wiele więcej. Wszak nieco filmowe Wampiry z silnie przesterowaną i bardzo wyrazistą partią gitary przywodzić bez wątpienia mogą na myśl niektóre z dokonań grupy SBB.

Z orkiestry Debicha nie róbmy jednak kapeli rockowej, przecież przede wszystkim zespół ten flirtował z muzyką jazzową i funkową. Świadczy o tym chociażby świetna praca sekcji rytmicznej w tytułowym utworze Zbliżenie, która udowadnia, że muzyka o charakterze ilustracyjnym (a w taki sposób utwory nagrane przez orkiestrę Debicha bardzo często były wykorzystywane) nie musi tracić niczego ze swojej artystycznej wartości. Jest to pewne odbicie charakterystycznej cechy polskiej sztuki powojennej, która, choć w znacznej mierze użytkowa, pozostawała pełnoprawną formą sztuki – najdobitniejszym tego przykładem jest chyba schyłkująca już w latach siedemdziesiątych Polska Szkoła Plakatu.

City.jpg Henryk Debich & Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Łodzi – City

GAD Records, 2020

Płyta City odmalowuje za to o wiele spójniejszy obraz łódzkiej orkiestry. Tym razem do czynienia mamy z doskonale pracującą funkową maszyną, która w brawurowy sposób sięga również po inspiracje rodem z muzyki soulowej czy disco. Wydaje się, że stricte dyskotekowy utwór, oczywiście chodzi o rozumienie dyskotekowości w stylu The Trammps, a nie współczesnego R’n’B , to chociażby Obsydian, który u wszystkich wywoła jeżeli nie chęć szaleńczego pląsu na parkiecie, to chociaż konieczność przyjemnego bujania się w rytm muzyki. Wiele utworów zagranych przez orkiestrę mieści się w stylistyce wyznaczonej przez Herbiego Hancocka z czasów pracy nad wspomnianą już płytą Head Hunters czy dokonaniami Isaaca Hayesa. Wydaje się, że jeżeli chodzi o kwestię brzmienia, to nagrania z płyty City lepiej znoszą próbę czasu niż te zamieszczone na Zbliżeniu. Choć drobne fragmenty płyty razić mogą nieco swoją staromodnością (głównie chodzi mi o partie solowe w utworze Podzwonne), to całościowo jednak kompilacja ta wypada bardzo, bardzo świeżo i przekonująco.

Coraz pełniej i coraz piękniej rysuje nam się obraz muzycznych poszukiwań orkiestry Henryka Debicha. Okazuje się, że to zespół, który z ogromną swobodą wchłaniał inspiracje daleko wykraczające poza te funkowo-jazzowe i w niezwykle twórczy sposób się do nich odnosił. Wydaje się, że to kolejna grupa (np. obok równie znakomitego Koman Bandu), która dzięki godnym najwyższego szacunku staraniom wydawców ocalona zostanie z mroków zapomnienia. Orkiestra Henryka Debicha to zdecydowanie nie tylko historyczna ciekawostka, to pulsująca życiem machina, która zauroczy i zahipnotyzuje nawet tych, którym wydaje się, że rozkochani są wyłącznie w nieco bardziej nowoczesnych dźwiękach.

Jędrzej Janicki

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO