Recenzja - opublikowana w JazzPRESS - czerwiec 2013
Autor: Andrzej Patlewicz
To już drugi autorski album młodej, uzdolnionej wokalistki, która – podobnie jak przed laty Urszula Dudziak – eksperymentuje głosem, przetwarzając go elektroniką. Płytą Crossing Project Karo (Karolina) Glazer przekracza granice między gatunkami muzycznymi i to wyraźnie słychać na najnowszym krążku, powstałym w różnych miejscach Europy i Ameryki. Do realizacji płyty (marzeń) wokalistka zaprosiła wielu znakomitych muzyków ze światowej półki, m.in. Johna Taylora i Larsa Danielssona, dla którego napisała dwa utwory. W pierwszym – „Deep Breath”- znalazło się około 40 nałożonych głosów. W drugim – „Over the Shiny Sky” – Danielsson gra już wielowarstwowo na wiolonczeli. Gitarowe sola, jakie pojawiają się w „Voice on Fire” i „Flying Circle” należą do Mike’a Sterna, który nagrał swoje partie na Manhattanie.
Dwa kolejne sola do utworów „Flying Circle” i „A Lonely Woman’s Work” dogrywał w Polsce, mieszkający na stałe w Hiszpanii, saksofonista Andrzej Olejniczak, a także kwartet smyczkowy z Filharmonii Monachijskiej. Karolina od kilku lat związana z monachijską sceną jazzową, nie zapomniała o tamtejszych muzykach jazzowych i to tej klasy, co Klaus Doldinger (podpora zespołu Passport), z którym nagrała „Prelude” przechodzący w „Over the Shiny Sky”, gdzie na tle kwartetu smyczkowego Doldinger improwizuje solo. Jego gra bardziej przypomina klimaty nacechowane muzyką etno. Obecność innego niemieckiego muzyka, znakomitego trębacza Joo Krause’a, jeszcze bardziej ubarwiła ten album. Kraus to także świetny kompozytor. Jego nazwisko kojarzone jest z formacją Tab Two.
Wokalistka napisała na ten album 8 wycyzelowanych i finezyjnie podanych utworów, z których każdy brzmi zupełnie inaczej. Muzyka, jaką wymyśliła Karolina Glazer jest pewną całością. Potraktowała ją jak stworzenie baśni swojego muzycznego świata. W tym świecie Karo Glazer znakomicie odnaleźli się też polscy muzycy: Andrzej Zielak, Marek Napiórkowski, Przemek Kuczyński i Krzysztof Ścierański. Otwierający „Voice On Fire” pulsuje bogactwem dźwięków, słychać misterną grę samego Sterna, jak i Tomasa Sancheza. Znacznie spokojniejszy jest „Love Again”, w którym wokalistka używa już słów. To najmniej jazzowy utwór na płycie. Tekstem o miłości buduje nastrój, w którym równopraw- nym instrumentem jest jej głos, w tle muskający kontrabas i pieszczotliwie dotykany palcami fortepian, zaś w oddali pojawiający się dźwięk trąbki. „Distance”, który powstał w Finlandii, już w pierwszych dźwiękach fortepianu przywołuje skandynawski spokój. Oddaje w nim puste, północne przestrzenie. „The Magic of Life” jest najbardziej przebojowym i najlżejszym utworem, którego współtwórcą jest Krzysztof Ścierański. To współczesna ujazzowiona salsa i na dodatek bardzo zabawna. Już na samym wstępie kompozycji można doszukać się inspiracji tematem „Looking Up” Michaela Petruccianiego – pojawiają się tutaj podobne frazy. Wzbogacona została też o piękne solo na flugelhornie przez Joo Kraus’a i fortepianową grę Johna Taylora. Krzysztof Ścierański jest autorem jeszcze jednego utworu „The Moon, You And I”. To piękna, delikatna i zarazem kobieca ballada. Na gitarze basowej zagrał sam kompozytor, na gitarze Marek Napiórkowski, na kontrabasie Andrzej Zielak, na fortepianie John Taylor, a solo gitarowe wykonał Mike Stern. Zamykający album „Prelude/ Over The Shiny Sky”, napisany został specjalnie dla Klausa Doldingera. Obok niego pojawia się kwartet smyczkowy i głos Karo Glazer śpiewającej tzw. glissando. Kiedy zaczyna się temat „Over The Shiny Sky”, utwór zmienia trochę swój charakter. To duża zasługa Tomasa Sancheza grającego na darbuce (arabskim instrumencie perkusyjnym). Ta kompozycja ma wiele zwrotów akcji. Każdy z muzyków zagrał tu parę genialnych solówek, a głos Karo Glazer unosi się ponad nimi. Śpie- wa, tak jak to sobie wymyśliła, lecąc samolotem ponad błyszczącym niebem. Na końcu płyty po parosekundowej przerwie znalazł się ukryty 10 track, będący przepiękną kołysanką „Rosemary’s Baby” Krzysztofa Komedy. Utwór ten doczekał się dziesiątek, jak nie setek wykonań. Karo Glazer zaśpiewała go zupełnie inaczej, zachowując linię melodyczną, z przepiękną narracją kontra- basu Larsa Danielssona.
Walorem tego albumu jest świetny mix doszlifowany przez genialnego amerykańskiego pro- ducenta Martina Waltersa (odpowiedzialnego za produkcję albumów m.in. Spyro Gyra, Espe- ranzy Spalding czy Terri Lyne Carrington). To prawdziwy majstersztyk. Słychać, że płyta błyszczy od nazwisk i pomysłów Karo Glazer, a spotkanie każdego z muzyków – współtwórców sukcesu – nie było drogą przypadku.
wydawnictwo: Kompania Muzyczna Pomaton/EMI Music Poland
Artykuł pochodzi z JazzPRESS - czerwiec 2013, pobierz bezpłatny miesięcznik >>