Recenzja

Takuya Kuroda – Rising Son

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - kwiecień 2014 Autor: Andrzej Patlewicz

Świetnie zapowiadający się japoński trębacz Takuya Kuroda udanie zadebiutował albumem Rising Son w Blue Note Records prowadzonej przez Dona Wasa, który jak słychać nieco odświeżył i przewietrzył stareńką, zasłużoną dla jazzu wytwórnię. Debiut może być tym znaczący dla jazzowej sceny, że młody Japończyk jest protegowanym słynnego wokalisty Jose Jamesa.

Kontakty artystyczne Kurody z Jamesem to jednak nie tylko rynkowe referencje. Liczący dziś trzydzieści lat Japończyk w ostatnim okresie nie tylko pełnił kluczową rolą w sekcji „blachy” zespołu Jamesa. Ciepło jego brzmienia i sposób prowadzenia narracji inspirowały go przez lata. Jego sposób komponowania jest pełen uczucia, w nowoczesny i łatwy sposób łączy przepaść pomiędzy jazzem, a soulem – pomiędzy historią, a przyszłością. Kuroda nie tylko dyryguje sekcją dętą zespołu Jose Jamesa jest także liderem i producentem płyt.

Uważni słuchacze mogą pamiętać go z nowojorskiego zespołu grającego afrobeat – Akoya Afrobeat Ensemble. Zanim Kuroda przybył do USA w 2003, mieszkał w Kobe w Japonii i występował w szkolnym jazz-bandzie idąc śladami starszego brata, puzonisty. Podczas pobytu w Japonii przez 12 lat grał w zespołach jazzowych, od młodzieżowego składu po uniwersytecki big band. Jak wspomina, na poważnie wszedł w świat jazzu grając w małych zespołach na lokalnej scenie jazzowej. „Big bandy grają po prostu największe hity z list przebojów, nie ma tam miejsca na improwizację. W małych zespołach często mógł zastępować doświadczonych muzyków. Z chwilą przybycia trębacza do USA rozpoczął pierwsze formalne studia jazzu w Berklee College of Music. Młody japoński trębacz ma wszel- kie szanse zostać jednym z głównych przedstawicieli średniego pokolenia nowoczesnej sceny jazzowej XXI wieku.

Nowy album Rising Son to zapowiedź pojawienia się nowej gwiazdy. W swoich inspiracjach odwołuje się do ikon jazzowej sceny z lat 50-tych i 60-tych, wyliczając jednym tchem tak wspaniałych i tak różnych twórców jak Clifford Brown, Miles Davis czy Freddie Hubbard. Na debiutanckiej płycie znalazło się 6 autorskich kompozycji trębacza.

Otwiera ją tytułowy „Rising Son”, po którym pojawia się z lekko bluesową kadencją „Afro Blue”, naszpikowany elektroniką „Piri Piri”, okraszony afrykańskimi motywami „Mala”. Zarówno w tych jak i pozostałych utworach („Sometime, Somewhere, Somehow” i zamykającym trochę w stylu Davisa „Call”) słychać wyraźnie, że tradycja jest tylko elementem pewnej układanki. Takuya Kuroda w swojej muzyce spogląda uważnie na współczesny amerykański jazz z całą jego stylistyczną, ocierającą się o popularniejsze gatunki muzyczne spuścizną. Poza własnymi autorskimi utworami na płycie znalazły się też dwie udane kompozycje Roya Ayersa „Everybody Loves the Sunshine” i „Green & Gold”. Mimo iż brzmią nowocześnie jak u Ayersa to znacznie zostały pogłębione trąbkowe frazy, które nakreślają i wyróżniają młodego trębacza spośród innych. To ważny album prawdopodobnie kolejna po Akinmusire gwiazda Blue Note. Polecam!

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - maj 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO