Recenzja Top Note

Jacek Kochan – Ajee

Obrazek tytułowy

Można odnieść wrażenie, że poszczególne elementy pojawiły się tu przypadkowo. Wszystko jednak zaskakująco do siebie pasuje i przekłada się na kolejną, w pełni autorską, pozycję w bogatym dorobku perkusisty.

„Jak w takim razie opisać twoją muzykę (…)? Nazywaj, jak chcesz (…) ja lubię zaskoczenie – nieprzewidywalność”. Ten fragment rozmowy Jacka Kochana z Basią Gagnon (JazzPRESS z czerwca 2017) oddaje specyfikę twórczości cenionego perkusisty. Nie trzeba daleko cofać się w jego dyskografii, by odnaleźć dwie następujące po sobie płyty o całkiem innym charakterze. Zestawiając choćby wydaną w ubiegłym roku Parentes z najnowszą Ajee, można zauważyć, że artysta potwierdza bezkompromisowość swoich niecodziennych pomysłów.

Mimo że trudno doszukać się cech bezpośrednio łączących te projekty, to zdają się one wywodzić z podobnej koncepcji. W każdym przypadku trzonem jest mały zespół (tym razem trio), którego brzmienie rozwijają zaproszeni goście. Na Parentes była to pokaźna grupa instrumentalistów, tu zaś mamy do czynienia z pięciorgiem wokalistów. Jeden z nich – Sari Dajani – jest jedynym, poza liderem, muzykiem, który wziął udział w nagraniu obu wydawnictw.

Przeglądając charakterystykę personaliów, można odnieść wrażenie, że Ajee jest albumem wokalnym – przy większości nazwisk widnieje adnotacja o takim właśnie instrumentarium. Faktycznie, trudno pominąć obecność tej warstwy w wykonaniach niektórych utworów, nie jest ona jednak najistotniejszym elementem wpływającym na kształt całości. Najważniejsi dla brzmienia są bowiem stojący u boku Kochana (kompozycje, perkusja, syntezator basowy, elektronika, wokal) – Dominik Wania (kompozycje, instrumenty klawiszowe) i Bartek Prucnal (saksofony altowy, sopranowy, barytonowy, tenorowy oraz wokal). To oni decydują o istocie projektu – dźwiękowej przygodzie w rytmie fusion.

Zaskakująco dobrze w tej estetyce odnajduje się Wania. Oczywiście to nie pierwszy raz, kiedy pianista prezentuje olbrzymie możliwości w grze na instrumentach elektronicznych, ostatnio jednak największe laury święcił, siadając za klasycznym fortepianem. To dobry dowód na to, że nie warto szufladkować tak utalentowanych artystów. Do świetnie współpracującej od lat dwójki dołączył młody saksofonista, lider formacji NSI Quartet – Bartek Prucnal. Jego solówki stanowią prawdziwą ozdobę albumu, niosąc momentami zaskakująco intensywny ładunek energetyczny.

Jacek Kochan mówił kiedyś, że od dziecka interesowała go „krzywa sztuka”. To intrygujące sformułowanie dobrze podsumowuje opisywany album. Można odnieść wrażenie, że poszczególne elementy pojawiły się tu przypadkowo – oderwana od kontekstu okładka z pięknym jaguarem e-type, niecodzienny skład zespołu, zagadkowe nazewnictwo, czy w końcu sama muzyka. Wszystko jednak zaskakująco do siebie pasuje i przekłada się na kolejną, w pełni autorską, pozycję w bogatym dorobku perkusisty.

autor: Jakub Krukowski

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 09/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO