Płyty Recenzja

Kierunkowskazy

Obrazek tytułowy

Fińska alternatywna wytwórnia płytowa TUM Records wydała w styczniu dwie płyty nagrane przez weteranów amerykańskiej sceny jazzowej (z pewnym zastrzeżeniem, o czym za chwilę). Obie poświęcone i dedykowane twórcom, o których mówi się, że są założycielami (bez mała – ojcami założycielami) free jazzu. To śmiałe propozycje dojrzałych artystów mających nadal bardzo dużo nowego do przekazania.

THE OGJB QUARTET – Ode To O

TUM, 2022

Pierwszą z nich jest Ode To O The OGJB Quartet. Nazwa kwartetu pochodzi od pierwszych liter imion muzyków: Olivera Lake’a grającego na saksofonie altowym i sopranowym, Grahama Haynesa na trąbce, Joe Fondy na kontrabasie oraz Barry’ego Altschula na perkusji i perkusjonaliach. Jest to już ich drugi album. Poprzedni, Bamako, został wydany w 2019 roku. Członkowie kwartetu są bardzo dobrze znani słuchaczom awangardowego jazzu i każdy z nich cieszy się ugruntowaną sławą i bogatym życiorysem muzycznym.

Najstarszy członek kwartetu, urodzony w 1942 roku Oliver Lake, dał się najpierw poznać w St. Louis, gdzie grał w lokalnych zespołach R&B, u boku m.in. Lestera Bowiego. W 1977 roku wraz z Davidem Murrayem, Juliusem Hemphillem i Hamietem Bluiettem założył World Saxophone Quartet. Zespół działając przez ponad trzy dekady wydał w sumie 20 albumów. Innym znanym, wciąż do niedawna aktywnym zespołem z Oliverem Lake’iem w składzie jest Trio 3, z Reggiem Workmanem i Andrew Cyrillem.

Graham Haynes urodził się w roku 1960 w Nowym Jorku. Jest synem legendarnego perkusisty Roya Haynesa. Bardzo szybko włączył się w obieg awangardy, tworząc w 1979 roku z saksofonistą Stevem Colemanem grupę Five Elements. Zespół ten zaproponował nowy styl muzyki, nazwany M-Base. Obecnie Haynes jest muzykiem zespołu Vijaya Iyera.

Urodzony w 1954 roku Joe Fonda w latach siedemdziesiątych współpracował z Wadadą Leo Smithem, w następnej dekadzie stał zyskał renomę cenionego basisty sceny nowojorskiej. W 1992 roku, wraz z Michaelem Jefrym Stevensem założył Fonda/Stevens Group. Obydwaj liderzy dali się dobrze poznać polskiej publiczności, kiedy dołączyli do zespołu Irka Wojtczaka, współtworząc Irek Wojtczak NYConnection. Razem nagrali znakomitą płytę z adaptacjami polskich melodii ludowych Folk Five, wydaną w 2014 roku (recenzja w JazzPRESSie 5/2015). W latach 1993-2003 Joe Fonda stale współpracował z Anthonym Braxtonem. Od blisko dwudziestu lat występuje często z Barrym Altschulem.

Perkusista Barry Altschul (urodzony w 1943 roku) poważną karierę rozpoczął w Paul Bley Trio, w 1964 roku. Wkrótce, pod koniec lat sześćdziesiątych i w siedemdziesiątych, zagościł na dobre na nowojorskiej scenie awangardowej u boku takich muzyków jak Chick Corea, Anthony Braxton i Sam Rivers. Do najbardziej znanych nagrań z jego udziałem z tamtych lat należą m.in. A.R.C. z Coreą i Hollandem, Circulus, Circling In i Paris Concert z zespołem Circle (Corea, Holland, Braxton i Altschul), Conference Of The Birds Dave Holland Quartet (Holland, Braxton i Rivers), Complete Braxton, Five Pieces i The Montreux/Berlin Concerts z Anthony Braxton Quartet, Scorpio i Japan Suite z triem Paula Bleya. Po wielu latach skupienia się na nauczaniu Altschul powrócił do występowania z FAB Trio ze skrzypkiem Billym Bangiem i właśnie basistą Joe Fondą.

Pierwszy utwór, kompozycja Altschula Ode to O, nadający tytuł całej płycie, dedykowany jest Ornette’owi Colemanowi. Inna dedykacja na płycie, również spod pióra Altschula, Da Bang, przeznaczona jest dla Billy’ego Banga. Na płycie znajduje się po kilka kompozycji każdego muzyka z zespołu oraz dwie zbiorowe improwizacje, tytułowane tak, aby myśleć o nich jako o kontynuacji podobnych improwizacji z poprzedniej płyty kwartetu: OGJB #3 i OGJB #4. Inaczej niż w ostatnim albumie trębacz Graham Haynes wprowadził tutaj w dwóch utworach, The Other Side i OGJB #4, elektroniczne przetworzenie dźwięku trąbki, osiągając niesamowity efekt i bardzo wzbogacając i tak bogate, różnorodne i wszechstronne brzmienie albumu.

Nie ma żadnych wątpliwości, że ta muzyka jest ukłonem w stronę spuścizny Ornette’a Colemana. Jedność melodyki i rytmu, wiele elementów sonorostycznych, przy jednoczesnej muzykalności i bogactwie pomysłów cechuje całość nagrania. Inwencja tak doświadczonych muzyków kwartetu też znalazła tutaj przestrzeń dla siebie. W rezultacie powstała unikalna płyta, wymagająca skupienia, ale w pełni wynagradzająca czas, jaki na nią przeznaczymy.

TWO BLUES FOR CECIL.jpg

Andrew Cyrille, William Parker & Enrico Rava – 2 Blues For Cecil

TUM, 2022

Kolejną płytą wydaną tego samego dnia przez tą samą firmę TUM jest 2 Blues For Cecil tria Andrew Cyrille, William Parker i, niedawno recenzowany na tych łamach, Enrico Rava (Enrico Rava – Edizione Speciale, JazzPRESS 2/2022). I tutaj właśnie należy się wyjaśnienie dotyczące początku tego tekstu i stwierdzenia, że obie płyty nagrane są przez weteranów amerykańskiej awangardy. Mimo tego, że Enrico Rava urodził się w 1939 roku w Trieście we Włoszech, wiele lat spędził w Nowym Jorku i na trwałe zapisał się w historii tamtejszej sceny.

Występować zaczął w latach sześćdziesiątych, jeszcze we Włoszech, w zespole saksofonisty Gato Barbieriego. Później grał z takimi znanymi amerykańskimi muzykami, mieszkającymi wtedy w Europie, jak Don Cherry i Steve Lacy. Pod koniec lat sześćdziesiątych przeniósł się do Nowego Jorku i tam grał w zespołach takich postaci jak Carla Bley, Lee Konitz, Paul Motian i Roswell Rudd. Wziął udział w nagrywaniu jednego z najważniejszych przedsięwzięć w historii jazzu, monumentalnego Escalator Over The Hill Carli Bley i Paula Hainesa. Z bohaterem płyty 2 Blues For Cecil, Cecilem Taylorem, grał w jego orkiestrach (Orchestra Of Two Continents w 1984 roku i European Orchestra w 1988). Pomimo że znany jest jako trębacz, na omawianej dzisiaj płycie gra na flugelhornie.

Andrew Cyrille urodził się również w 1939 roku w Brooklynie. Lata 1964-75 spędził jako perkusista u boku Cecila Taylora. Uczestniczył w nagraniu takich pamiętnych płyt jak Unit Structures i Conquistador! Od tamtego czasu wciąż pozostaje w forpoczcie awangardy Nowego Jorku. Najmłodszy z muzyków, urodzony w 1952 roku w Bronxie William Parker, jest wszechstronnym muzykiem – kompozytorem, multiinstrumentalistą grającym oprócz swojego głównego instrumentu – kontrabasu, na tubie i na takich egzotycznych instrumentach jak shakuhachi, donsongoni i gembri. Ponadto jest pisarzem i poetą.

Pierwszy występ zaliczył w big-bandzie Cecila Taylora w Carnegie Hall w 1974 roku, po czym w roku 1975 u boku Dona Cherry’ego w Five Spot. Współpraca z Taylorem trwała w latach 1980-1991. Inni muzycy, z którymi kooperował William Parker, to wspomniany skrzypek Billy Bang, saksofonista Jemeel Moondoc (m.in. na płycie wydanej przez PSJ Jemeel Moondoc & Muntu – The Intrepid Live In Poland, nagranej podczas festiwalu Jazz Nad Odrą w 1981 roku), pianista Matthew Shipp, saksofonista Charles Gayle i perkusista Hamid Drake. Nie licząc oczywiście projektów pod własnym szyldem. Jedna z ostatnich płyt Williama Parkera, Mayan Space Station, trafiła na wysokie pozycje wielu rankingów najlepszych dzieł wydanych w 2021 roku.

Współpraca wszystkich muzyków tria, chociaż w różnych okresach, z Taylorem nadaje główny rys całemu projektowi. W odróżnieniu od Ode To O mamy tutaj polirytmię, nakładające się melodie, dysonanse, zaskakujące zmiany tempa, rytmu i melodii. Nie jest to odtwarzanie muzyki Taylora, tylko kontynuacja jego tradycji (obie Improvisations), ale też tradycji, z której on sam czerpał. Dowodem są dwa tytułowe, mięsiste bluesy, bez najmniejszych wątpliwości wskazujące na źródło całej muzyki jazzowej, z awangardą włącznie. Dodatkowo na albumie znajdziemy fantastycznie odczytany jeden z najbardziej popularnych standardów jazzowych – My Funny Valentine. Muzycy wnoszą też swoje własne pomysły, charakterystyczne dla ich stylu, wzbogacające całą płytę i czyniące ją bardziej różnorodną. Do takich utworów należą chociażby kompozycje Ravy – Ballerina i Overboard, czy dedykowana Ravie kompozycja Andrew Cyrille’a – Enrava Melody.

TUM Records wydało dwie znakomite kontynuacje ponad sześćdziesięcioletniego już dziedzictwa najśmielszej awangardy z Nowego Jorku. Okazało się, że ta muzyka cały czas jest atrakcyjna, świeża i pozostaje kierunkowskazem dla młodych artystów szukających własnej oryginalnej drogi. Obie płyty są bardzo dobrze nagrane, dzięki czemu skupione i intelektualne, a chwilami żywiołowe kompozycje oprócz samej muzyki zachwycają swoim brzmieniem. Możemy się tylko cieszyć, że wciąż istnieją producenci, którzy nie boją się wydawać tak wyjątkowej, ambitnej i niekomercyjnej twórczości.

Cezary Ścibiorski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO