Nguyên Lê to dziś chyba najbardziej rozpoznawalna postać kojarzona z wietnamską sceną jazzową. Co prawda urodził się w Paryżu, ale kulturowe korzenie wyraźnie dają znać o sobie na jego autorskich płytach. To zapewne kwestia wychowania i świadomości własnego kulturowego rodowodu, co w jego przypadku jest wielką zaletą. Odniesienia do korzeni nie są jednak nachalnie eksponowane – czego przykładem jest utwór Bamiyan, zamieszczony na Streams – jednej z ubiegłorocznych płyt gitarzysty. Czasami nawet nie ma ich wcale. O wiele ciekawsze natomiast jest to, że w swoich wędrówkach Nguyên Lê zapędza się w rejony amerykańskiego fusion.
Nguyên Lê Quartet – Streams
ACT, 2019
Na wspomnianej płycie przykładem wycieczki w stylistykę fusion jest Swing A Ming. Można tam odnaleźć nawet sięganie do europejskiej tradycji klasycznej, na przykład w utworze zatytułowanym Mazurka. Sam Lê mówi o tym swoim nowym płytowym dziecku, że to wypadkowa „wielu wpływów - rytmiki i frazowania czerpanych z muzyki indyjskiej i wietnamskiej, orientalnej zmiennej melodyki i zmiennego akcentowania oraz zachodnioafrykańskich rytmów”. Cokolwiek ów zawiły opis znaczy, to świadomość i chęć sięgania po różnorodne wzorce jest tu niemal natychmiast wyczuwalna.
Już rzut oka na bogatą dyskografię Lê daje wyobrażenie o jego muzycznych zainteresowaniach, które w wielu projektach muzycznych przekładają się także na dobór muzyków. Nie przypadkiem na kilku ważnych albumach Lê śpiewa wietnamska wokalistka Huong Thanh czy gra multiinstrumentalista Hao Nhien. Z drugiej jednak strony żywe w biografii artystycznej Le są fascynacje muzyką zachodniego świata, które eksponowane na wydawnictwach z amerykańskimi muzykami (Marc Johnson, Paul McCandless, Peter Erskine) dają arcyciekawą mieszankę stylistyk, gatunków i etnicznych wpływów. Dla pełnego profilu artystycznej osobowości Lê wspomnijmy jeszcze o jego płycie będącej hołdem dla Jimiego Hendrixa (Purple: Celebrating Jimi Hendrix, 2002), jednej z najważniejszej postaci w historii rockowej gitary.
Być może ta wielość doświadczeń powoduje, że wśród europejskich gitarzystów Nguyên Lê uchodzi za niezwykle wszechstronnego stylistycznie instrumentalistę. Warto tu wspomnieć również o jego kompozytorskich koncepcjach, doskonałej technice, dbałości o brzmieniowe detale. Nic dziwnego, że bardzo wyczulony na nowości europejskiej sceny jazzowej Siggi Loch, właściciel wytwórni ACT, bardzo szybko, bo już w połowie lat dziewięćdziesiątych, wpisał Lê na listę najbardziej rozpoznawalnych artystów nagrywających dla jego wpływowego wydawnictwa. Do dziś zgromadził w jego katalogu już prawie 20 autorskich albumów i pewnie drugie tyle rejestracji w roli sidemana.
Nguyên Lê – Overseas
ACT, 2019
Obie omawiane tu płyty Lê wytwórnia ACT wydała w roku ubiegłym. Dwa wydawnictwa tego samego artysty w okresie ośmiu miesięcy to nawet jak na bardzo aktywne rynkowo wydawnictwo Locha duże zaskoczenie. Tajemnica tkwi chyba w ich stylistycznej różnorodności. Obie płyty prezentują zadziwiające bogactwo muzycznego języka gitarzysty. Zresztą nie tylko muzycznego, bo Overseas (zwłaszcza zawarte na tym albumie Overseas Suite) to, zgodnie z deklaracją samego artysty, kombinacja wielu kulturowych elementów, od tańca, akrobatyki i scenicznej wizualności, po śpiew związany z ludową tradycją wietnamskiej kultury muzycznej.
Z kolei Streams to wyraźny ukłon ku idei połączenia Wschodu i Zachodu, mistycznej głębi i żywiołowego fusion, ale ze zdecydowanie dominującym wpływem tego ostatniego. Słowem ACT wyraźnie stawia na rynkowy sukces Nguyêna Lê. I zdaje się, że w tym przeczuciu Loch jako producent się nie zawiedzie.
Autor - Andrzej Winiszewski